ŁKS - AZS Politechnika: Smutny koniec łodzian
fot. AZS Politechnika Warszawska

,

Lista aktualności

ŁKS - AZS Politechnika: Smutny koniec łodzian

Na nic zdały się zmiany jakie zaszły w styczniu w Łódzkim Klubie Sportowym. Przegrywając z AZS Politechniką Warszawską 65:77 łodzianie zakończyli pierwszy etap rozgrywek bieżącego sezonu Tauron Basket Ligi serią 13 porażek.

 

,

Już sam początek spotkania zwiastował kłopoty dla zespołu gospodarzy. Koszykarze ŁKS pudłowali raz za razem, również z najprostszych pozycji. Tymczasem goście zaczęli od mocnego uderzenia, zamieniając na punkty dwie akcje 2+1 i wychodząc na szybkie prowadzenie 6:0. - Tak naprawdę to cały mecz my goniliśmy, byliśmy przez to pod większa presją - komentował po spotkaniu kapitan ŁKS Piotr Trepka.

Dopiero po czterech minutach pierwsze punkty dla gospodarzy zdobył najnowszy nabytek zespołu Michał Michalak. Cenną zmianę dał również zawodzący ostatnio Bartłomiej Szczepaniak, który dwoma celnymi rzutami za trzy punkty utrzymywał swój zespół w grze. 

Goście grali bardzo szybko, agresywnie, co wymuszało częste zmiany w składzie. Dzięki temu, aż siedmiu graczy zdobyło punkty już w pierwszej części meczu. Warszawianie łatwo wygrywali pojedynki jeden na jeden na obwodzie, tworząc przewagi pod koszem, które zamieniali na łatwe punkty.  

Swoją dominację AZS Politechnika utrzymała również na początku drugiej kwarty, zdobywając siedem punktów przy zaledwie jednym straconym. Defensywa ŁKS szwankowała mimo wstawek obrony strefowej, a atak przynosił straty (20 w całym spotkaniu) i kolejne niecelne rzuty. Dwa punkty Filipa Nowickiego zdobyte po drugiej stronie parkietu dały warszawianom 15 punktów przewagi w połowie kwarty.

Dzięki dobrym zmianom kolejnych graczy rezerwowych (cztery punkty Jarosława Zyskowskiego i Filipa Keniga), łodzianie zdołali jednak wrócić do gry, a świetna gra i seria 11:0 w samej końcówce kwarty pozwoliła im na zmniejszenie straty do zaledwie jednego punktu.

- Mieliśmy dziś takie momenty, że z plus 12 punktów nagle po kilku stratach, zrobiło się plus dwa czy plus jeden do połowy. Myślę, że straty zadecydowały o tym, że oni nas doszli - mówił na konferencji prasowej koszykarz AZS Politechniki Filip Nowicki.

Decydującym momentem spotkania okazały się być pierwsze minuty trzeciej kwarty. siedem szybkich punktów zdobył wtedy Mateusz Ponitka, a cztery kolejne dołożył Leszek Karwowski. Goście spokojnie radzili sobie z obroną strefową łodzian trafiając z dystansu lub penetrując strefę podkoszową. Cierpliwa, skuteczna gra w ataku do minimum ograniczyła możliwość wyprowadzania szybkich ataków ŁKS. W ataku pozycyjnym gospodarze zawodzili trafiając w trzeciej kwarcie raptem 5 z 16 oddanych rzutów z gry.

Na nic zdała się również ich pogoń w ostatniej części meczu. Co prawda po faulu osobistym oraz podwójnym przewinieniu technicznym Jarosława Mokrosa, Bartłomiej Szczepaniak trafił 5 z 6 rzutów wolnych i sprawił, że prowadzenie gości stopniało do zaledwie sześciu punktów (57:63), ale to było wszystko na co stać było gospodarzy. Problemy w konstruowaniu ataku oraz wypracowywaniu pozycji rzutowych sprawiły, że AZS Politechnika spokojnie kontrolowała ostatnie minuty spotkania, a zwycięstwo swojego zespołu akcją 2+1 na minutę przed końcem przypieczętował Ponitka.

- W końcówce, w ważnym momencie kiedy była jeszcze szansa na zwycięstwo nie oddaliśmy rzutów, tylko cztery razy z rzędu straciliśmy piłkę. Mieliśmy 20 strat, to jest stanowczo za dużo - komentował przebieg meczu trener ŁKS Piotr Zych.

Ostatecznie AZS Politechnika Warszawska pokonała ŁKS 77:65 mając najlepszego strzelca w osobie skrzydłowego Patryka Pełki, zdobywcy 17 punktów.

18 punktów uzbierał najskuteczniejszy w barwach ŁKS Bartłomiej Szczepaniak.