Wichniarz: Indywidualne wyniki na drugim planie
fot. www.art-foto.eu Jacek Imiołek

,

Lista aktualności

Wichniarz: Indywidualne wyniki na drugim planie

- Mnie cieszy to, że wygrywamy i przez to mamy taką, a nie inną sytuację w tabeli. Indywidualne wyniki są gdzieś na drugim planie, także spokojnie, forma na pewno wróci i o to się nie martwię - mówi skrzydłowi Kotwicy Kołobrzeg Łukasz Wichniarz przed spotkaniem z AZS Politechniką Warszawską.

,

Bartosz Szczechowski: W piątek czeka was wyjazdowe spotkanie przeciwko AZS Politechnice Warszawskiej. W ostatniej kolejce pewnie poradzili sobie z Polpharmą Starogard Gdański. Czy nie obawiacie się, że mogą sprawić podobną niespodziankę przeciwko Kotwicy?

Łukasz Wichniarz: Historia lubi się powtarzać. Politechnika w pierwszej rundzie wygrała z Polpharmą, potem z nami. Dwa mecze, które wygrali to właśnie z Polpharmą i z nami. W tej drugiej rundzie wygrali już z Polpharmą, mam nadzieję, że tym razem historia się nie powtórzy i że z nami meczu nie wygrają. Zrobimy wszystko, żeby w piątek wygrać, sprawić kibicom prezent pod choinkę. Kibicom, ale również i sobie. Wiadomo, będzie się wracało w lepszych humorach z Warszawy - długa podróż no i myślę, że święta będą przyjemniejsze.

Jesteście na  takim etapie sezonu, że każda porażka może skomplikować wasze wejście do fazy play-off.  Czy właśnie teraz trzeba być bardziej skoncentrowanym niż wcześniej?

- Skoncentrowanym tak, ale trzeba to zrobić w ten sposób, aby nie zjadła nas jakaś trema, żeby ta presja jakoś na nas nie wpłynęła. Presja jest, to fajnie, bo gramy o coś, mamy szansę zagrać w tej pierwszej szóstce po dwóch pierwszych rundach. O to walczymy, można powiedzieć, że to jest nasz cel, który wyłonił się podczas sezonu. Mamy realne szansę na tą szóstkę, ale na pewno nie będzie łatwo, bo oprócz nas powalczy również Śląsk Wrocław i AZS Koszalin i myślę, że również parę innych zespołów. Walka będzie do samego końca, musimy być skoncentrowani. Czujemy presję, ale myślę, że wpłynie to na nas pozytywnie.

Jest Pan jednym z ważniejszych ogniw w rotacji trenera Tomasza Mrożka, jednakże w ostatnich spotkaniach gra Pan poniżej swojego poziomu. Czym to jest spowodowane?

- Czy nie grałem na swoim poziomie? Może nie zdobywałem tylu punktów, co powiedzmy wcześniej w trakcie sezonu, ale mam jakieś inne zadania i wywiązuje się z nich. Myślę, że dobrze, że trener jest zadowolony. Mnie cieszy to, że wygrywamy i przez to mamy taką, a nie inną sytuację w tabeli. Indywidualne wyniki są gdzieś na drugim planie, także spokojnie, forma na pewno wróci i o to się nie martwię.

W tegorocznym składzie Kotwicy duży nacisk jest kładziony na rzuty za trzy punkty. Czy dobrze czuje się Pan w tej filozofii gry?

- Na pewno tak, z tym, że nie do końca się z tym zgodzę, że filozofia jest oparta głównie na rzutach trzypunktowych. Jest to nasza mocna strona, nasza broń, groźna broń, ale staramy się również wykorzystywać naszych zawodników pod koszem, także myślę, że nam to dość dobrze wychodzi.

W przeszłości grał Pan w jednym zespole z Tomaszem Mrożkiem. Teraz jest to Pana trener. Jak wyglądają relacje między wami?

- Bardzo dobrze. Z Tomkiem znamy się nie od dziś, graliśmy razem, graliśmy również przeciwko sobie, kiedy Tomek grał jeszcze w Noteci. To super kolega. Teraz jest trochę inna relacja między nami, jest moim trenerem.

Czy Pan również chciałby po zakończeniu kariery zawodniczej zostać trenerem?

- Szczerze mówiąc nie myślałem jeszcze o tym czy chciałbym być trenerem. Jeżeli już to chciałbym zacząć najpierw od pracy z młodzieżą, bo to jest podstawa. Akurat w przypadku Tomka od razu rzucił się można powiedzieć, na szeroką wodę, jest trenerem w ekstraklasie. Może to i lepiej, nie wiem, ale jest to na pewno fajna przygoda i myślę, że warto kontynuować  to jako trener po zakończeniu kariery zawodniczej.