- Głównym motywem rozstania z B.J. Holmesem są oczywiście finanse. Jest on kolejną po Kirku i Jermaine „ofiarą” oszczędności w klubie - tłumaczy grający właściciel ŁKS Filip Kenig. Wtóruje mu Prezes ŁKS Jakub Urbanowicz: - O rozstaniu z B.J. rozmawialiśmy już od miesiąca. Szukaliśmy mu klubu w słabszych ligach - fińskiej i słowackiej, ale nie udało się dokonać takiego transferu i B.J. wraca do USA, gdzie będzie kontynuował swoją karierę.
Urodzony w 1988 roku zawodnik rozegrał w ŁKS 14 spotkań notując przeciętnie osiem punktów na mecz. Najlepiej wypadł w wygranej konfrontacji z Zastalem Zielona Góra, kiedy uzbierał 20 punktów i 6 asyst.
Pytani o zapełnienie luki po Holmesie włodarze ŁKS, zapewnili, że o sile drużyny decydować będą gracze, którzy już w niej są.
- Jesteśmy w niełatwej sytuacji, ponieważ jeżeli chodzi o graczy, którzy mogliby dołączyć do zespołu, to miałoby to sens tylko gdyby byli faktycznymi, realnymi wzmocnieniami. Dlatego też decydujemy się, aby dać więcej czasu na parkiecie graczom których już mamy - graczom, którzy najpewniej zostaną w Łodzi - stwierdził Kenig.
W podobnym tonie wypowiadał się Urbanowicz: - Dla nas ważne, szczególnie w kontekście przyszłego sezonu, jest to, żeby gracze łapali minuty na tym szczeblu rozgrywek. Tak, aby zawodnicy tacy jak Dłuski, Sulima czy Trepka byli coraz lepsi i żeby w przyszłym roku stanowili trzon drużyny.
Urbanowicz uspokaja także nastroje związane z finansami klubu. - Funkcjonowanie koszykówki nie jest zagrożone. Informacje o problemach sekcji biorą się zapewne stąd, że wielu ludzi traktuje funkcjonowanie piłki nożnej i koszykówki jako jedność. Mimo tego, że obie sekcje działają w ramach jednej spółki, to nawet finansowa klęska piłki nożnej nie zagrozi koszykówce - kończy Urbanowicz.