Pierwsze spotkanie od samego początku było niezwykle zacięte. O tym, że PGE Turów ani przez chwilę nie odskoczył na różnicę więcej niż czterech punktów, zadecydowała świetna postawa Slavisy Bogavaca. Były gracz AZS Koszalin w pierwszej połowie rzucił aż 16 punktów. Wśród zgorzelczan najskuteczniejsi w całym spotkaniu byli Daniel Kickert i Michał Jankowski. Każdy z nich rzucił po 12 punktów. Szczególnie cieszy postawa Jankowskiego. - Jeżeli sprawdzę się w PGE Turowie, to wszędzie dam radę - twierdzi zawodnik. Na razie udowadnia, że zasługuje na miejsce w rotacji wicemistrzów Polski. W drugiej kwarcie na parkiecie pojawił się nowy nabytek Śląska Qarraan Calhoun - w ciągu dziewięciu minut nie oddał nawet rzutu. Reszta jego kolegów grała niezwykle skutecznie, wrocławianie trafili 16 z 27 oddanych rzutów w pierwszej połowie. Postanowili nie zwalniać tempa po przerwie.
W trzeciej kwarcie Śląsk powiększył swoją przewagę do siedmiu punktów różnicy. Czwarta część meczu rozpoczęła się od małego popisu Pawła Buczaka. Skrzydłowy wrocławian minął pięknym zwodem po piwocie Daniela Kickerta i zdobył łatwe punkty, później dołożył drugie w meczu trzypunktowe trafienie, a na koniec podanie po pick'n'rollu z Robertem Skibniewskim zamienił na punkty efektownym wsadem. Po tej akcji Śląsk prowadził już 76:62. W końcówce gracze Turowa starali się zmniejszyć straty. Nic z tego. Dzięki celnym trójkom Calhouna i Bartosza Bochny Śląsk wygrał aż 88:70.
Śląsk Wrocław - PGE Turów Zgorzelec 88:70 (25:21, 19:20, 21:17, 23:12)
Śląsk: Bogavac 24, Buczak 15, Skibniewski 11, Vairgos 10, Mladenovic 10, Zyskowski 5, Calhoun 3
PGE Turów: Jankowski 12, Kickert 12, Lauderdale 11, Cel 10, Moore 7, Jackson 7, Mielczarek 5, Gustas 4, Gabińśki 2, Chyliński 0
W drugim piątkowym pojedynku Zastal Zielona Góra pokonał Spisską Novą Ves. Drużyna z Zielonej Góry po raz pierwszy wystąpiła w pełnym składzie. Dziś rano do drużyny dołączył Walter Hodge, który jeszcze w tym tygodniu grał w półfinałach ligi dominikańskiej. Portorykańczyk pojawił się na parkiecie już w pierwszej minucie. Po chwili przywitał w zielonogórskiej drużynie Gianiego Lawala podaniem na alley-oop. Gracz Phoenix Suns zakończył akcję potężnym wsadem, później dołożył jeszcze akcję spod kosza, a następnie trafił o tablicę z półdystansu. Najlepszy mecz od momentu przyjścia do Zastalu rozgrywał Ryan Wittman. Skrzydłowy już w pierwszej połowie rzucił 17 punktów.
Po pierwszej połowie zastalowcy prowadzili ośmioma punktami. W drugiej pozwolili, aby rywale doprowadzili do emocjonującej końcówki. Na cztery minut przed końcem przegrywali 79:80. Wśród słowaków świetnie prezentowali się Amerykanin Marquis Gilstrap oraz Michał Batka, którzy razem rzucili blisko połowę punktów swojego zespołu. O końcowym wyniku zadecydowały ostatnie dwie minuty. Kamil Chanas znalazł pod koszem wolnego Gianiego Lawala, a ten zakończył akcję potężnym wsadem. W odpowiedzi pomylił się Gilstrap, a Chanas zakończył punktami akcję dwutaktem. Zastalowcy wyszli na prowadzenie 90:85 i wydawało się, że jest już po meczu. Nic bardziej mylnego. Gilstrap trafił dwa rzuty wolne, dwoma pudłami z wolnych odpowiedział Hodge, a trójkę dla Spisskiej trafil Corey Jefferson. Na 27 sekund przed końcem było 90:90. Wtedy Walter Hodge zrobił to, co potrafi najlepiej. Przekozłował piłkę do ostatnich sekund akcji i rzucił z dwutaktu równo z syreną kończącą czas na akcję. Goście mieli jeszcze 5,8 sek. na ostatnią akcję. Piłkę dostał Gilstrap. Zrobił pompkę na którą nabrał się Piotr Stelmach i rzucił za trzy. Ławka gości oszalała ze szczęścia. Zastalowcom pozostało 0,7 na ostatnią akcję, ale było to zbyt mało na wykonanie skutecznego ataku.
Zastal Zielona Góra - Spisska Nova Ves 92:93 (26:22, 26:22, 20:20, 20:29)
Zastal: Wittman 19, Hodge 16, Chanas 14, Lawal 13, Foote 10, Stelmach 9, Dłoniak 4, Flieger 4, Chodkiewicz 3, Rajewicz 0, Matczak 0
Spisska: Batka 26, Gistrap 23, Jones 15, Kovalik 12, Jefferson 11, Becarik 4, Baldovsky 2