Herkt: Musi być absolutny porządek
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Herkt: Musi być absolutny porządek

- Atak kupuje bilety, a obrona wygrywa mecze, więc wygrywają te zespoły, które są zbalansowane i potrafią zaprezentować agresywną obronę, lecz ta nie może zabijać ataku i odwrotnie - mówi trener AZS Koszalin Tomasz Herkt.

,

Patryk Pietrzala: AZS w ostatnich latach niezbyt dobrze zaczynał sezon, lecz po tym co reprezentował w poprzednich rozgrywkach Zastal, można spokojnie stwierdzić, że słaby start koszalinianom nie grozi.

Tomasz Herkt: No tak, mój początek z Zastalem był rzeczywiście bardzo dobry, możliwe, iż późniejsza faza sezonu byłaby równie dobra, lecz nie było mi dane dokończenie tamtych rozgrywek. Można powiedzieć, że drużyna z Zielonej Góry nie była mocna personalnie i czasami nasze świetne występy zadziwiały wszystkich kibiców koszykówki. Jednak dobry początek to przede wszystkim  zasługa świetnie wykonanej pracy w okresie przygotowawczym, lecz temat Zastalu uważam za zamknięty... Chciałbym jedynie by w Koszalinie początek, jak i reszta sezonu była równie dobra.

Na koszykówce żeńskiej zjadł Pan zęby. Czy wgryzł już się Pan odpowiednio w męski basket, czy wciąż się Pan uczy?

- Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Jeden sezon w Astorii Bygdoszcz z trenerem Krajewskim i najlepszy wynik w historii klubu mówi sam za siebie. Po dziesięciu latach przerwy Zastal pod moją wodzą wrócił do ekstraklasy, a gdy już się tam znalazł, to utrzymał się, czyli cele, jakie sobie wytyczyliśmy zostały osiągnięte. W związku z tym między koszykówką męską a żeńską nie ma większych różnic, może poza tym, że gra toczy się powyżej obręczy. Mogę zapewnić, że większość zawodniczek grających w polskiej lidze prezentuje bardzo wysoki poziom.

Czy jest Pan trenerem stanowczo egzekwującym od zawodników wcześniej przygotowaną taktykę, czy wierzy Pan w ich umiejętności i boiskową inteligencję?

- Stanowczość jest potrzebna do tego, co chcę osiągnąć w zakresie treningu obrony i ataku. W grze ofensywnej i defensywnej musi być absolutny porządek. Natomiast sukces osiągamy dopiero wtedy, gdy zawodnicy będący w izolacji, wynikającej z naszej organizacji gry, mogą taktykę złamać i zaimprowizować - wtedy są najgroźniejsi. Muszą przeczytać obronę i wygrywać akcje jeden na jeden. Jak w każdej dyscyplinie sportu zespołowego potrzebne są czasami indywidualne umiejętności. 

Atak czy obrona?

- Atak i obrona - nie może być innej odpowiedzi na to pytanie. Amerykanie na takie pytania odpowiadają w ten sposób: atak kupuje bilety, a obrona wygrywa mecze, więc wygrywają te zespoły, które są zbalansowane i potrafią zaprezentować agresywną obronę, lecz ta nie może zabijać ataku i odwrotnie.

W drużynie Zastalu Zielona Góra duże pole do popisu mieli polscy zawodnicy, którzy na parkietach ekstraklasy byli nowicjuszami. Czy tutaj w Koszalinie będzie podobnie?

- U mnie w drużynie każdy zawodnik ma tzw. niezapisaną kartę, czyste konto i może wykorzystać swoją szansę. Jeżeli w drużynie z Koszalina będzie tylko czterech graczy zagranicznych, to siłą rzeczy jest tutaj olbrzymie pole do popisu dla naszych rodzimych zawodników. W tym sezonie AZS reprezentować będą ambitni zawodnicy: Dutkiewicz, Bartosz, Jarmakowicz, Łączyński. To zawodnicy ze sporym potencjałem i myślę, że zostali ostatnio nieco zmarginalizowani. Mam nadzieję, iż w tym roku wykorzystają swoją szansę. Natomiast w Zielonej Górze wszyscy dostali szanse, lecz nie każdy ją wykorzystał. Dobrze spisywali się Flieger i Dłoniak.

Większość pamięta, że w dużej mierze wyniki Zastalu zależały od postawy Waltera Hodge'a i Chrisa Burgessa. Czy w Koszalinie także sporo będzie zależało od rozgrywającego i centra?

- Nie mogę się zgodzić z takim stwierdzeniem, ponieważ po sezonie średnia punktów zdobytych przez Marcina Fliegera, który na parkiecie spędzał około 20 minut wynosiła prawie 10 punktów, a Walter miał średnią 16 punktów na nieco ponad 33 minuty grania. Jakub Dłoniak zdobywał powyżej dziesięciu oczek na 23 minuty. Chris Burgess notował średnio 12,5 punktów. To dowodzi, że ta teoria jest błędna, a Walter i Chris byli koszykarzami, którzy dodawali pewności pozostałym zawodnikom.

Skład AZS jest już praktycznie zamknięty, a przed zawodnikami jeszcze sporo sparingów. Załóżmy jednak, że któremuś z nowych graczy nie pójdzie najlepiej w grach przedsezonowych i wtedy zrezygnuje Pan z jego usług, czy poczeka Pan do początku sezonu?

- Myślę, że zrobiliśmy selekcję bardzo wnikliwą i przemyślaną, więc sądzę, że ci zawodnicy sprawdzą się. Nie chcę jednak rozmawiać o tym co będzie za miesiąc. Nie jestem zwolennikiem częstych zmian w drużynie, bo wtedy trener liczy na łut szczęścia i nie będzie to wynikiem jego ciężkiej pracy. Chciałbym, żeby wszyscy zawodnicy zapracowali na sukces.

Czy jest Pan w stanie przewidzieć, które miejsce zajmą koszykarze AZS pod koniec rundy zasadniczej?

- Naszym zadaniem będzie wygrać każdy następny mecz, nawet jeśli przeciwnikiem będzie Asseco Prokom, Trefl Sopot lub PGE Turów Zgorzelec. Nie wszystkich da się pokonać, lecz trzeba przynajmniej próbować. Jestem pewien, że po pierwszych sparingach będziemy mądrzejsi. Dodatkowo musimy spojrzeć na składy innych zespołów, wtedy można zacząć obstawiać, które miejsce nam przypadnie.