Tomaszek: Możemy konkurować z Asseco
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Tomaszek: Możemy konkurować z Asseco

- Ta przepychanka dzisiaj w strefie podkoszowej była twarda, ostra, no i wszystko skończyło się happy endem - mówi po wygranym meczu z Asseco Prokomem 81:66 środkowy PGE Turowa Robert Tomaszek.

,

Grzegorz Bereziuk: Robert Tomaszek po kawie i ciastkach... Zmęczony?

Robert Tomaszek: Zmęczony chyba bardziej po meczu. Ta przepychanka dzisiaj w strefie podkoszowej była twarda, ostra, no i wszystko skończyło się happy endem.

Zespół ze Zgorzelca po dwóch meczach rywalizacji do remisu, no i zyskał przewagę własnego parkietu.

- Cieszę się, że wyszło pozytywnie, my będziemy walczyć z całego serca. Na pewno jednak w tej serii mówili, że będzie 4:0, ale nie będziemy się poddawać w żadnym meczu, będziemy walczyć, wiemy, że jesteśmy w stanie konkurować z Asseco. No i teraz trzeba tylko dobrze grać, skoncentrować się i nie robić takich głupich błędów, jak przeważnie robiliśmy – na przykład w pierwszym meczu. I trzymać mecz wyrównany do końca i wtedy próbować go wygrać.

Mówiąc terminologią bokserską: to był prawdziwy nokaut w Hali Sportowo-Widowiskowej Gdynia. Turów w każdym, tym najważniejszym elemencie koszykarskiego rzemiosła był po prostu dużo lepszy od Asseco Prokomu. Co się stało, skąd ta różnica między pierwszym a drugim meczem wielkiego finału Tauron Basket Ligi?

- Tak jak wcześniej mówiłem było bardzo ciężko, sam byłem osłabiony, nogi człowiek nie czuł, ale dzisiaj było jakoś inaczej, myślę, że to było na boisku widać, że człowiek się inaczej ruszał - tak samo jak cała drużyna. Skoncentrowani byliśmy, agresywni, bardzo chcieliśmy i nam się udało. Dlatego wielki gratulacje dla drużyny, szczególnie dla kibiców, którzy przyjechali i zostali na drugi mecz.

Cała zabawa teraz wraca do Zgorzelca. Tam kibiców z szalikami PGE Turowa będzie na pewno dużo więcej. I znów będziemy rozmawiać po meczu z Robertem Tomaszkiem, który na pewno będzie bardzo zmęczony, bo to serce, które zostawi się na parkiecie jest najważniejsze, a kibice to na pewno doceniają.

- Ja dziękuję, że to doceniają, ale ja też doceniam bardzo, z całego serca za to, że za nami jeżdżą. Wszystko drożeje, ale i tak są, w dużej ilości, w domu wiem, że czekają na nasz powrót i będą kibicować jako szósty zawodnik. Wierzymy w nich i będziemy czekać na pełną halę.

Jak będą wyglądać te dwa mecze w Zgorzelcu?

- We wróżkę się nie bawię. Ja biorę jeden mecz za drugim. Nie ma co myśleć zaraz o trzecim meczu, bo najpierw trzeba przeżyć pierwszy. Także trzeba skoncentrować się nad tym, co robiliśmy dzisiaj, co było dobre i próbować to wyrównać i coś nowego jeszcze wymyślić, żeby ich zaskoczyć w innych strefach.