Jędrzej Szerle: Pięć meczów z PBG Basketem, siedem z Treflem - czuliście w nogach ilość rozegranych spotkań?
Robert Tomaszek: Troszkę było to czuć. Było dużo podróży, dużo jeździliśmy. Ale to żadna wymówka. Trzeba po prostu wstać na nogi i walczyć. Dzisiaj walczyliśmy, jakoś nam nie wchodziły rzuty, które powinny wejść, no i w końcówce też zabrakło trochę tej energii, tej agresywności. Asseco dobrze trafiał, dobrze rozprowadzał piłkę i miał łatwe punkty. Także na zbiórkach bardzo dobrze atakował i to musimy zmienić. Dlatego uciekamy teraz troszeczkę odpocząć i przygotować się na poniedziałek.
Przez pierwszą połowę graliście z Asseco Prokomem jak równy z równym, potem coś się jednak zacięło.
- Ciężko było. Dużo przechwytów, dużo błędów w ataku i piłki traciliśmy. Trzeba to wszystko poprawić. To jest dopiero pierwszy mecz.
Spodziewaliście się tak dobrej gry Qyntela Woodsa?
- Asseco to nie ma tylko Woodsa, tam wszyscy zawodnicy dobrze grają, także nie można patrzeć na jednego zawodnika. Po prostu Asseco jako drużyna jest bardzo groźne.
Co musicie poprawić w Waszej grze przed następnym meczem?
- Więcej agresywności, więcej życia w naszej grze.