Dylewicz: Podnieść głowę po porażce
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Dylewicz: Podnieść głowę po porażce

- Bardzo chciałbym by mimo porażki z Turowem pokazać w walce o brąz, że zasługujemy na ten medal Mistrzostw Polski - mówi przed zbliżającymi się meczami o brązowy medal z Energą Czarnymi kapitan Trefla Sopot Filip Dylewicz.

,

Piotr Ciszek: Co stało się z Treflem w drugiej kwarcie siódmego meczu z Turowem, kiedy rywale zbudowali swoje prowadzenie?

Filip Dylewicz: Mieliśmy problemy z zatrzymaniem gospodarzy na atakowanej desce i to był taki element w serii, kto wygrywa a kto przegrywa. Oprócz tego, że w ogóle nie zastawialiśmy przeciwników mieliśmy problemy ze zdobywaniem punktów, dobyliśmy ich zaledwie dziewięć. Po tej kwarcie przewaga rywali była tak duża, że ciężko było nawiązać walkę z nimi. Niemniej w końcówce byliśmy całkiem blisko do zniwelowania tych strat z drugiej kwarty, ale pozostał tylko niedosyt, że w tak ważnym spotkaniu zagraliśmy tak słabe zawody.

Czym było spowodowane, że Pan zagrał tak krótko w czwartej kwarcie i pojawił się dopiero na ostatnią minutę?

- Nie mogę zaliczyć tego meczu do zbyt udanych, moja postawa pozostawiała wiele do życzenia, taka była decyzja trenera. Bardzo chciałem pomóc zespołowi, ale była inna koncepcja gry. Pojawiłem się dopiero na ostatnie 40 sekund spotkania, nie trafiłem najważniejszego rzutu w tym meczu, który mógł nas przybliżyć na jeden punkt.

Czego zabrakło Treflowi by awansować do finału?

Szkoda nam drugiego meczu, który mógł zapewnić nam awans do finału. Prowadziliśmy dziewięcioma punktami w końcówce trzeciej kwarty, ale roztrwoniliśmy tą przewagę w pozostałych 10 minutach. Abstrahując od piątego meczu, który nieszczęśliwie dla nas zakończył się zabrakło być może nieco zdrowia. Widać było, że podróże do Zgorzelca, 10 godzin w autokarze dzień przed meczem spowodowały, że fizycznie nie prezentowaliśmy się za dobrze. Obnażyło to nasze słabości w walce o zbiórki. Poza tym skuteczność rzutów wolnych, która była w okolicach 50% w ostatnim meczu nie pokazuje, że byliśmy źle przygotowani, ale mieliśmy inne problemy, które spowodowały, że ostatni mecz wyglądał tak a nie inaczej. Pozostaje niedosyt, gdyż byliśmy bardzo blisko awansu do finału, już nawet nie mówiąc o siódmym meczu. Ale wspominane drugie i piąte spotkanie powinniśmy wygrać i zapewnić sobie awans do finału.

Liczyliście, że kolejny mecz rozegracie w sobotę o 20:30 w Gdyni, jednak będzie trzeba rozpocząć rywalizację pięć godzin wcześniej w Ergo Arenie z Czarnymi. Czy zespół może mieć problem z motywacją po przegranej rywalizacji w półfinale?

- Najważniejsze dla nas jest to by zrozumieć, że nasza walka o mistrzostwo się skończyła. Brązowy medal dla nas, dla zespołu i klubu będzie osiągnięciem. Bardzo chciałbym by mimo porażki z Turowem pokazać w walce o brąz, że zasługujemy na ten medal Mistrzostw Polski. Mam nadzieje, że na tyle szybko staniemy na nogi, podniesiemy głowy po porażce by wygrać tą rywalizację. A brązowy medal spowoduje, że sezon dla Trefla będzie jednak ostatecznie dobry.

Co może okazać się kluczowe w tej rywalizacji i co Trefl musi zrobić by wyjść z niej zwycięsko?

- Mam nadzieje, że pomoże nam zdrowie, nie mieliśmy dużo czasu na regenerację, ale jesteśmy w dobrym rytmie meczowym. Gramy z drużyną ze Słupska, wiec myśląc o wyjazdach, nie mamy przed sobą dużych odległości, co może być plusem naszego zespołu. Musimy wyeliminować te rzeczy, przez które nie ma nas w finale. Drużyna Czarnych z pewnością analizowała mecze Trefla i wiedzą, że problemem naszego zespołu jest walka na tablicach. Kluczowe jest by ten element naszej gry zaczął w końcu funkcjonować w walce o brązowy medal.

Czy Trefl będzie w jakiś szczególny skupiał się na powstrzymaniu jedynego klasycznego rozgrywającego Energii Czarnych - Jarela Blassingame?

- Jeśli w serii półfinałowej nie potrafiliśmy zrobić wszystkiego by wyeliminować Thomasa, który w odróżnieniu od Blassingame mogącego liczyć na pomoc Cesnauskisa, był jedynym rozgrywającym w zespole, nie możemy się skupiać tylko wyeliminowaniu Amerykanina. W meczach o brązowy medal, gdzie można rozegrać maksymalnie trzy mecze, nie będzie nawet możliwości by zmęczyć go na tyle opadł z sił. Musimy zagrać skutecznie w obronie przeciwko wszystkim zawodnikom rywali.

Jakie atuty i słabości w zespole Czarnych dało się według Pana zobaczyć przyglądając się rywalizacji Energii z Asseco Prokomem?

- Nie analizowałem dokładnie drugiej pary, nie było czasu w trakcie naszej rywalizacji na dokładnie oglądanie tych spotkań, koncentrowaliśmy się na rywalizacji z Turowem. Niemniej dało się zauważyć, że Jarel Blassingame jest dość nerwowym zawodnikiem, którego często ponoszą emocje. W poprzednich naszych meczach Marcin Stefański bardzo dobrze sobie z nim radził, mam nadzieję, że podobnie będzie i tym razem. Niemniej podkreślam, że nie jest on jedynym zawodnikiem, którego trzeba powstrzymać. Mają choćby Cesnauskisa, który w rywalizacji z Asseco był w bardzo dobrej formie i grał skutecznie.

Jak oceniłby Pan podkoszowych zawodników rywali?

- W półfinałem naszym największym problemem w walce o zbiórki nie byli gracze wysocy. Większość traconych zbiórek to były zbiórki zawodników obwodowych, jak Jackson czy grający na skrzydle Konrad Wysocki. Być może zespół ze Słupska także upatrzy swoją szansę w atakowaniu tablicy, ale my też zrobimy wszystko by wyeliminować błędy z poprzednich meczów w tym elemencie i wygrać dwa mecze, które dadzą nam brązowy medal.