Dąbrowski: Konsekwentnie do końca
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Dąbrowski: Konsekwentnie do końca

- Czas upływał, a my zdawaliśmy sobie sprawę, że to może być nasze ostatnie spotkanie w tym sezonie. Takiego scenariusza bardzo nie chcieliśmy - powiedział po wygranej nad PGE Turowem Zgorzelec rzucający PBG Basketu Poznań Piotr Dąbrowski.

,

Jarosław Galewski: Kolejne nerwowe spotkanie w tej serii, ale tym razem to PBG Basket cieszy się ze zwycięstwa.

Piotr Dąbrowski:
Dokładnie tak. Emocji po raz kolejny nie brakowało. Należało się jednak spodziewać, że dzisiejszy mecz może mieć podobny przebieg do poprzednich, które miały już miejsce w tej serii. Oba zespoły prezentują bardzo wyrównany poziom. Bardzo chcieliśmy wygrać. Jak widać, w każdym meczu trzeba walczyć do końca. To klucz do sukcesu.

O waszej wygranej zadecydowała czwarta kwarta, kiedy w końcu przełamaliście gości ze Zgorzelca.

-
Zgadza się. Czas upływał, a my zdawaliśmy sobie sprawę, że to może być nasze ostatnie spotkanie w tym sezonie. Takiego scenariusza bardzo nie chcieliśmy. Być może przez pewien czas byliśmy nieco zestresowani. Konsekwentna gra sprawiła jednak, że udało nam się odnieść zwycięstwo.

Presja była mocno odczuwalna?

- Powiem szczerze, że przed tym meczem każdy z nas się mobilizował. Staraliśmy się jednak nie wprowadzać w nasze szeregi niepotrzebnej nerwowości. To mogłoby się dla nas po prostu źle skończyć. Każdy i tak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, o co gramy. Wszyscy wiedzieliśmy, że o zwycięstwo będzie dziś bardzo trudno, ale cieszymy się, że się udało. Rywalizacja trwa dalej.  

Jak wyglądało te kilka dni po meczach w Zgorzelcu?

- Nie było żadnej szczególnej analizy zespołu ze Zgorzelca. Graliśmy z nimi w tym sezonie już tyle razy, że powtarzanie po raz kolejny tego samego było pozbawione większego sensu. Postanowiliśmy odpocząć i myślę, że udało nam się złapać trochę świeżości.

Dlaczego przez trzy kwarty wszystko przychodziło wam tak ciężko?

- Wydaje mi się, że wynikało to trochę z wagi tego spotkania. Wiedzieliśmy, że w przypadku porażki zakończymy dziś zmagania w tym sezonie. Być może to miało jakiś wpływ na naszą postawę na parkiecie. Tak jak jednak już powiedziałem, konsekwencja w naszych poczynaniach sprawiła, że wygraliśmy.

Dużo problemów sprawiały wam rzuty za trzy punkty Turowa. Dlaczego sobie z tym nie radziliście?

- Ciężko powiedzieć. Trzeba jednak przyznać, że w dzisiejszym spotkaniu wpadało bardzo dużo trójek. Goście nie grali dziś raczej pod kosz, tylko konsekwentnie rzucali za trzy punkty. Robili to skutecznie i właśnie z tego powodu przez cały czas utrzymywali korzystny dla siebie wynik. W końcu przestało im jednak wpadać. Wtedy odskoczyliśmy i zapewniliśmy sobie wygraną w tym spotkaniu.

Świetny mecz całego zespołu, ale na duże słowa uznania zasłużył Piotr Stelmach. Pana kolega ma wyraźnie patent na drużynę ze Zgorzelca…

- Rzeczywiście, też to zauważam. Piotrkowi najwyraźniej bardzo dobrze gra się z naszym obecnym rywalem i należy się z tego powodu tylko cieszyć. Ostatnio jest zresztą w bardzo dobrej dyspozycji, co na pewno należy wykorzystywać. Niech Piotrek gra tak dalej, to na pewno będziemy wygrywać i ten sezon jeszcze trochę dla nas potrwa.

W końcówce goście mieli jeszcze szanse po faulu Cliffa Hawkinsa, jednak na linii rzutów wolnych stanął nieuprawniony do tego zawodnik.

-
Powinien rzucać zawodnik, który był faulowany, czyli Konrad Wysocki. Nie wiem, dlaczego do piłki podszedł Torey Thomas. Być może myślał, że to faul techniczny i wychodził z założenia, że Wysocki słabiej rzuca z linii rzutów wolnych. Sędzia podjął jednak słuszną decyzję.

Jutro czwarte spotkanie w tej serii. Jak czujecie się pod względem fizycznym?

-
Nie mam wątpliwości, że nie będzie problemu. Dobrze przygotowaliśmy się do tego sezonu. Tak samo jest pod względem taktycznym. Myślę, że jutro również będziemy cieszyć się ze zwycięstwa. Długa ławka ma teraz ogromne znaczenie. Taka liczba zawodników, których ma do dyspozycji nasz trener, to w tej chwili duży plus. Mamy równorzędnych graczy, którzy mogą grać w każdej chwili w każdym spotkaniu.