Polpharma - Asseco Prokom: Zabójcza połowa
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Polpharma - Asseco Prokom: Zabójcza połowa

Trzy trójki rzucone przez gdynian w połowie ostatniej kwarty spotkania nie pozostawiły żadnych złudzeń gospodarzom. Asseco Prokom Gdynia pokonał Polpharmę w Starogardzie 81:63.

Spotkanie Polpharmy z Asseco Prokomem od samego początku było bardzo zacięte. Obie drużyny grały zrywami i często zdobywały punkty seryjnie. Najpierw gdynianie wyszli na prowadzenie 9:4, ale bardzo szybko je stracili - Kociewskie Diabły po rzucie Tomasza Cielebąka prowadziły już 10:9. Tomas Pacesas od początku rotować składem, natomiast Zoran Sretenović starał się jak najdłużej utrzymać na parkiecie pierwszą piątkę.

Obie drużyny postawiły w pierwszej połowie na bardzo mocną defensywę, choć nie ustrzegały się czasami prostych błędów. Asseco Prokom miał kilka okazji do zdobywania punktów bezpośrednio z kontrataków, ale nie zawsze im się to udawało. Raził brak skuteczności obu ekip z dystansu, przynajmniej w pierwszych dwóch kwartach, kiedy to Polpharma trafiła tylko jedną trójkę, a Asseco Prokom dwie.

Gdynianie po dwóch rzutach wolnych Ratko Vardy w drugiej kwarcie wyszli na sześciopunktowe prowadzenie - 35:29. Wydawało się, że w tym momencie Asseco Prokom będzie już kontrolować to spotkanie, ale nic bardziej mylnego. Najpierw dwie świetne akcje pokazał Kirk Archibeque, a na 20 sekund przed końcem pierwszej połowy faulem technicznym za dyskusje z sędziami ukarany został Daniel Ewing. Wolne skutecznie wykonał Michael Hicks, a w ostatniej akcji celnie rzucił Robert Skibniewski i Polpharma znowu prowadziła 39:37.

Zupełnie inne oblicze miały kolejne dwie kwarty. Asseco Prokom narzucił swój styl gry, a Polpharma pogubiła się w defensywie, na zbyt wiele pozwalając gościom. Zaraz na początku trzeciej części gry gdynianie zaliczyli serię punktową 7:0. To jeszcze nie załamało gospodarzy, którzy po celnych rzutach Deonta Vaughna i Michaela Hicksa zdołali znowu wrócić na prowadzenie.

Później było jednak gorzej. Dwie akcje 2+1 Filipa Widenowa i Adama Hrycaniuka pozwoliły Asseco Prokomowi prowadzić 59:50. Polpharma nie potrafiła od tego momentu nawiązać walki, a decydujące były trzy trójki z rzędu gdynian w połowie ostatniej kwarty. Rzuty Krzysztofa Szubargi, Ewinga i Widenowa załamały gospodarzy i nie pozostawiały żadnej nadziei na lepszy wynik w tym meczu.

- Żałuję, że bardzo szybko odpuściliśmy ten mecz. Do końca trzeciej kwarty walczyliśmy na wysokim poziomie. W tym meczu wygrała dłuższa ławka rezerwowych Asseco Prokomu. Dwóch rozgrywających cały czas naciskało Skibniewskiego - tłumaczył Zoran Sretenović.

Asseco Prokom w końcówce mógł pozwolić sobie na indywidualne akcje, kończone przez Ewinga. Polpharma zupełnie straciła ochotę do gry, popełniając proste błędy i straty, gubiąc zupełnie koncentrację.

- Graliśmy dobrze w pierwszej połowie, byliśmy wtedy bardziej skoncentrowani. Później straciliśmy koncentrację, a oni grali twardziej i z większą agresją niż my - wyjaśniał Kirk Archibeque.

Bardzo trudne zadanie w tym meczu miał Robert Skibniewski, ponieważ Tomas Pacesas nakazał mocne krycie rozgrywającego Polpharmy. Cały mecz naciskali na niego Krzysztof Szubarga lub Courtney Eldridge, a bez niego na parkiecie Kociewskie Diabły nie potrafiły rozegrać ataku pozycyjnego. Najbardziej ciekawa była rywalizacja Skibniewskiego z Szubargą, ponieważ obydwaj są kandydatami do gry w reprezentacji Polski. Statystycznie lepiej wypadł ten pierwszy - po Szubardze widać, że jeszcze trochę czasu brakuje, aby mógł dojść do pełni formy po kontuzji.

- Wykonaliśmy wszystko to, co założyliśmy przed meczem. Wyciągnęliśmy wnioski z meczu pucharowego, kiedy to przegrana tablica nie pozwoliła nam wygrać. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani na ten mecz - mówił Tomas Pacesas.

Dla Polpharmy była to piąta porażka z rzędu. Aby być pewnym awansu do play-off musi wygrać za tydzień w Zielonej Górze z Zastalem. Asseco Prokom tym umocnił się na drodze do pierwszego miejsca po sezonie zasadniczym Tauron Basket Ligi.

- Był to mały rewanż za Puchar Polski. Polpharma u siebie rzuciła tylko 63 punkty. Defensywa była więc głównym czynnikiem. Zostały nam dwa spotkania do zakończenia rundy zasadniczej, które musimy wygrać - podsumował Krzysztof Szubarga.