D.Burgess: Walter ich zniechęcił
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

D.Burgess: Walter ich zniechęcił

- Ray Allen powiedział kiedyś w jednym z wywiadów, gdy nie szło mu w play-offach, że dla strzelca nie ma nic lepszego niż trafić pierwszy rzut. Wtedy od razu obręcz robi się dla ciebie większa - mówi David Burgess, środkowy Zastalu.

,

Kosma Zatorski: Co było kluczem do zwycięstwa nad AZS Koszalin?

David Burgess:  Zagraliśmy bardzo dobrze jako zespół. Kiedy rzucasz z taką skutecznością jak my dzisiaj (56 proc. z gry Zastalu - przyp. red) i w dodatku tak dużo punktów, to nie możesz przegrać. Nasze 113 tym bardziej mnie zaskakuje, ponieważ przez cały tydzień nie trenowaliśmy w hali, tylko sali treningowej. Poza tym dobrze zagraliśmy w defensywie.

Natomiast obrona AZS nie była w tym spotkaniu rewelacyjna.

- AZS ma dwóch dobrych Amerykanów, ale to drużyna niższa od nas. Dlatego mogliśmy zebrać więcej piłek na atakowanej tablicy. Poza tym gdy Walter Hodge zdobył 20 punktów w pierwszej połowie, to musiało ich zniechęcić. Walter i James Maye zdobywali dzisiaj punkty z taką łatwością, że nawet mój brat Chris nie musiał czuć na sobie presji zdobywania punktów. Występ Jamesa bardzo mnie zaskoczył, ponieważ mocno chorował w tym tygodniu. W sobotę nawet nie trenował. W szatni podczas przerwy miał kłopoty z oddychaniem. Walter natomiast był fantastyczny w ataku. Dzisiaj zresztą nikt nie miał problemów ze zdobywaniem punktów.

Pan natomiast rzucił dziś więcej punktów od Chrisa i był to najlepszy występ od czasu podpisania kontraktu.

- To prawda. Ray Allen powiedział kiedyś w jednym z wywiadów, gdy nie szło mu w play-offach, że dla strzelca nie ma nic lepszego niż trafić pierwszy rzut. Nawet łatwy lay-up spod samej obręczy. Wtedy od razu obręcz robi się dla ciebie większa, twoja pewność siebie wzrasta. I ja tak miałem dzisiaj. Walter i Marcin znajdowali mnie dziś pod obręczą, a ja mogłem kończyć akcję wsadami. Żałuję, że przy jednej z naszych dwójkowych akcji zgubiłem piłkę.

Kibice zastanawiają się, dlaczego Pan w ogóle się nie uśmiecha?

- Gdy nie ukazuje emocji na boisku, to nie dlatego, że złoszczę się na zespół. Jestem zły na siebie za to, że gram źle. Natomiast dzisiaj myślę, że zrobiłem to, co do mnie należy. Najbardziej cieszy mnie zwycięstwo zespołu.

Co zamierza Pan robić w niedzielny zwycięski wieczór?

- Wrócę do domu i obejrzę spotkanie Duke - North Carolina, później gra Florida - szkoła Waltera - przeciwko Kentucky. Zamierzam oba obejrzeć. Sam grałem w tych rozgrywkach, a poza tym jestem olbrzymim fanem akademickiej koszykówki.