Dutkiewicz: Załamania formy nie ma
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Dutkiewicz: Załamania formy nie ma

- Oddałbym jednak wszystko, żeby nie wyjść na parkiet, ale żeby zespół wygrał - mówi Marcin Dutkiewicz, skrzydłowy Polpharmy Starogard Gdański.

,

Wojciech Kłos: Najgorszym elementem gry Polpharmy w meczu z PGE Turowem były zbiórki. Dlaczego ani Kirk Archibeque ani Tomasz Cielebąk nie mogli poradzić sobie z Robertem Tomaszkiem?

Marcin Dutkiewicz: Wydaje mi się, że to zależy od dyspozycji dnia. Widać, że Robert Tomaszek lubi na siłowni przerzucać żelazo. U nas Kirk Archibeque może być trochę do niego zbliżony stylem gry. Cielebąk to zupełnie inny gracz. PGE Turów zebrał nam 18 piłek w ataku, z czego 13 do przerwy. To bardzo dużo. Popełnili stanowczo mniej błędów niż my. Byli lepsi i dzisiaj wygrali.

Był chyba też problem z powstrzymaniem Torey’a Thomasa. Próbowali go kryć i Robert Skibniewski i Deonta Vaughn, ale on w waszą strefę podkoszową wchodził jak w masło.

- Torey to bardzo mądry, doświadczony i szybki zawodnik. Wykonał 14 osobistych, miał osiem zbiórek i cztery asysty. To bardzo dobry wynik. Byliśmy teoretycznie na niego przygotowani. Wiedzieliśmy, że jest szybki i atletyczny. Znowu wszystko tutaj zależało od dyspozycji dnia.

Byliście lepsi od PGE Turowa właściwie tylko wtedy, kiedy na parkiecie pojawiali się zmiennicy pierwszej piątki…

- My graliśmy tak naprawdę siódemką zawodników. Trener Winnicki dawał swoim zawodnikom odpocząć, wpuszczając Michaela Kueblera czy Ivana Koljevicia. To był ciężki mecz i trudno naszemu trenerowi byłoby rotować całą dwunastką zawodników. Postawił na tych, na których zawsze stawia. Ilość przewinień, rozmowy z sędziami - to wszystko się na siebie nałożyło. Teraz można gdybać i szukać winnego, ale powiem tyle - PGE Turów był dzisiaj lepszym zespołem i dlatego wygrał.

To druga porażka z rzędu. Czy Polpharma zaczyna jakąś nową serię, tym razem mniej pozytywną?

- Na pewno nie. Tydzień temu przegraliśmy z Polonią, która miała bardzo dobry dzień. Wielu rzutów wtedy nie trafiliśmy. W Polonii zazębili gracze drugopiątkowi - Nowakowski rzucił nam 15 punktów, Czujkowski 11, na co nie byliśmy za bardzo przygotowani. To się mogło zdarzyć. PGE Turów to jest klasa sama w sobie. To zespół, który co roku bije się o najwyższe stawki. Na pewno żadnego załamania formy nie ma, teraz trzeba popracować nad psychiką. Atmosfera w zespole jest naprawdę bardzo dobra. Trzeba zapomnieć o tym, co było, nastawić się na kolejny mecz. Wierzę, że to spokojnie pociągniemy.

Z własnych statystyk może być Pan jednak zadowolony. To był jeden z lepszych meczów w tym sezonie w Pana wykonaniu.

- Myślę, że mogę być zadowolony. Dostałem szansę, los się do mnie uśmiechnął, bo Kamil Chanas i Brian Gilmore mieli problemy z faulami, więc trener musiał na mnie postawić, z racji przepisu o dwóch Polakach na parkiecie. To jest, jak na razie, mój najlepszy mecz w sezonie. Oddałbym jednak wszystko, żeby nie wyjść na parkiet, ale żeby zespół wygrał. Tu chodzi o grę zespołową. Cieszę się, że mogłem się podłączyć do chłopaków, że coś od siebie dałem. Wychodząc z ławki nie czułem na sobie żadnej presji. Jak miałem piłkę, to rzucałem.