Jędrzej Szerle: Czy jest Pan szczęśliwy po wygranych derbach Trójmiasta?
Daniel Ewing: Zdecydowanie! To był dobry mecz z naszej strony, grało się trudno, a Sopot zagrał świetnie. Ostatecznie my wygraliśmy. I to cieszy, bo w tym sezonie sporo przegraliśmy, ale dzisiaj odnieśliśmy zwycięstwo.
Mecz przybrał postać pojedynku kapitanów - dzięki Filipowi Dylewiczowi Trefl wygrał drugą kwartę, a dzięki Pana grze Asseco Prokom wygrało kwartę trzecią i w konsekwencji cały mecz.
- Ja po prostu staram się dobrze grać. W pierwszej połowie Trefl zagrał bardzo ofensywnie, a my prezentowaliśmy się mało drużynowo. W drugiej natomiast udało nam się przełamać, wyszliśmy na 10 punktowe prowadzenie. Sopot zagrał natomiast trochę gorzej, a my lepiej w końcówce.
Co było kluczem do dzisiejszego zwycięstwa?
- Defensywa. Jak powiedziałem udało nam się zatrzymać Trefla, graliśmy szybko, trafialiśmy również rzuty wolne.
Jak ocenia Pan grę z Krzysztofem Szubargą?
- Będzie on bardzo pomocny dla drużyny. Krzysztof wnosi do gry bardzo dużo energii, agresji - po obu stronach boiska, dobrą defensywę. Choć ciągle stara się wrócić do formy, wejść w swój rytm po kontuzji. Do play-off będzie on już w pełni gotowy i bardzo pomocny.
Chciałbym Pan spotkać się z Treflem w play-off?
- Na pewno kibice by tego chcieli, ale nie ma to większego znaczenia dla mnie.
Czy nie uważa Pan, że derbowy mecz był świętem koszykówki?
- Nie wiem, Pan niech mi powie. To był świetny mecz dla Sopotu, Gdyni, całej metropolii gdańskiej, doskonała koszykówka. Liczę, że kibice byli szczęśliwi i zadowoleni.