Jazvin: Powstrzymam Ratko Vardę
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

Jazvin: Powstrzymam Ratko Vardę

- Tak naprawdę w oficjalnym spotkaniu nie grałem od czterech tygodni, więc już nie mogę się doczekać, kiedy ponownie będę mógł wybiec na parkiet - mówi nowy środkowy Energi Czarnych Ermin Jazvin.

,

Mateusz Bilski: Przebywa Pan w Słupsku już od dwóch tygodni. Proszę podzielić się swoimi wrażeniami na temat zespołu po sporej już liczbie wspólnych treningów i meczu z Zastalem, który Pan obserwował z ławki rezerwowych.

Ermin Jazvin: Nie miałem jeszcze czasu zobaczyć miasta, ponieważ skupiam się wyłącznie na koszykówce. Oglądając grę naszego zespołu w Zielonej Górze i muszę przyznać, że gramy bardzo zespołowo, co zdecydowanie mi odpowiada. Nasz rozgrywający Jerel Blassingame świetnie rozdziela piłki, napędza nasze akcje i doskonale wie, w którym momencie należy podać. Na pewno brakowało tu jednak typowego środkowego, stąd mam nadzieję, że będę w stanie pomóc drużynie i wypełnię tę lukę. Jeśli utrzymamy tą zespołowość, mamy szansę na koniec sezonu uplasować się w ścisłej czołówce ligi.

Jak sam Pan wspomniał, Enerdze Czarnym brakowało potężnych rozmiarów środkowego, jednak czy odnajdzie się Pan w charakterystycznej dla słupszczan szybkiej grze?

- Zupełnie mi to nie przeszkadza. Jednak muszę powiedzieć, że o ile w sezonie regularnym można opierać się na szybkiej koszykówce, szybko przemieszczając się od kosza do kosza, to w czasie play-off trzeba już nieco zwolnić. Wtedy mecze mają zupełnie inną rangę, wzrasta także częstotliwość ich rozgrywania. Właśnie w taki sposób rozumiem koszykówkę, że należy wtedy grać rozważniej i choć nie mam problemu z tym, by grać szybko, ze mną na parkiecie z pewnością będziemy grać trochę inaczej.

Najlepiej czuje się Pan na pozycji środkowego, czy może lubi Pan grać także jako silny skrzydłowy?

 - Jestem typowym środkowym. Choć w obronie mogę bez przeszkód zagrać przeciwko rywalom z obu tych pozycji, to z kolei w ataku zdecydowanie lepiej sobie radzę na pozycji nr 5. Wynika to z tego, że nie potrafię zbyt dobrze rzucać z bardzo daleka, a najlepiej czuję się w grze charakterystycznej dla środkowego – czyli tyłem do kosza, stawiając mocne zasłony.

Patrząc w Pańskie statystyki, zauważyć można niewielką ilość bloków. Co jest tego powodem?

- Pochodzę z byłej Jugosławii i taka jest właśnie tamtejsza filozofia koszykówki. Nie gra się tam tak, że zawodnicy cały czas skaczą do każdej piłki i tylko czyhają na bloki. W swojej grze często pomagam kolegom i staram się swoim ciałem opanować  całe pole trzech sekund. Stoję twardo w obronie, zastawiam rywalom drogę do kosza i samo blokowanie w takiej sytuacji nie jest łatwe, może prowadzić np. do nadmiernej ilości fauli. Nauczono mnie, by zatrzymywać rywali jeszcze na obwodzie, by w ogólnie nie dochodzili oni do pozycji rzutowych pod samym koszem. Jeśli już któryś z nich zdoła, to staram się jak najbardziej mu ją utrudnić.

Po raz pierwszy w karierze zdarzyło się Panu, że w jednym sezonie jest Pan zawodnikiem już trzeciego klubu. Jak sobie Pan radzi z ciągłymi zmianami?

 - Zaczynałem sezon na Ukrainie, a do przejścia do Iraklisu Saloniki namówił mnie szkoleniowiec Darko Ruso, który wcześniej trenował mnie w Maroussi Ateny. Bardzo chciał, bym znów dla niego grał, więc się zgodziłem, ale Iraklis miał ostatnio sporo problemów, przez co ja odszedłem, a niedługo później zwolniony został stamtąd trener Ruso. Nie chcę już do tego wracać, ponieważ teraz jestem w Słupsku i skupiam się na polskiej lidze. Na szczęście nie mam z tym zbyt wielkich problemów, ponieważ koledzy z zespołu są bardzo fajni, starają mi się pomóc, bym jak najlepiej zaklimatyzował się w drużynie i w samym mieście. Wszyscy z otoczenia klubu są dla mnie bardzo życzliwi i dobrze się tu czuję.

Na treningach ma Pan okazję grać przeciwko Bryanowi Davisowi. Jest to młody zawodnik, który w tym sezonie odnotował bardzo duży progres. Czy jest Pan w stanie jeszcze go czegoś nauczyć?

 - Bryan nie jest typowym środkowym. Może sprawdza się w polskiej lidze, gdzie gra się szybko, ale gdyby chciał przejść na wyższy europejski poziom, może być mu bardzo trudno. Ma możliwości i ambicje, by być bardzo dobrym zawodnikiem, jednak raczej będzie on graczem na obie podkoszowe pozycje. Jest to chłopak, który bardzo chętnie słucha i sam zadaje wiele pytań, korzystając w swojej grze z otrzymanych podpowiedzi. Już w meczu z Zastalem kilka razy w trakcie przerw w grze podpytywał mnie o różne rzeczy. Mam nadzieję, że przyczynię się do jego rozwoju.

Pojawił się Pan w Enerdze Czarnych przede wszystkim po to, by pomóc drużynie w spotkaniach z zespołami, które posiadają silnych i wysokich środkowych, jak np. Ivan Zigeranović, Dragan Ceranić, czy Ratko Varda. Jest Pan w stanie ich powstrzymać?

- Varda jest bardzo dobrym graczem, nieraz grałem przeciwko niemu na treningach naszej kadry narodowej i doskonale wiem, jak wiele on potrafi. Choć zarówno jego, jak i Asseco Prokom darzę dużym szacunkiem, uważam, że stać go na grę na jeszcze wyższym poziomie. Jeśli będę miał okazję zmierzyć się przeciwko niemu i będę miał za zadanie powstrzymanie go, nie widzę przeszkód, by to zrobić.

Pański zespół miał teraz dwa tygodnie przerwy między ligowymi spotkaniami, w trakcie których wdrażał się Pan w taktykę Dainiusa Adomaitisa. Czuję się Pan gotowy do gry?

 - Tak naprawdę w oficjalnym spotkaniu nie grałem od czterech tygodni, więc już nie mogę się doczekać, kiedy ponownie będę mógł wybiec na parkiet. Te dwa tygodnie to wbrew pozorom nie jest dużo czasu. Choć nie jest to dla mnie problemem, to jednak czuję się nieco zakłopotany, gdyż nie znam jeszcze polskiej ligi, ani zawodników w niej grających. Nie wiem, jak będą oni reagować na moją grę. Myślę, że 2-3 mecze wystarczą, bym w pełni przywykł do polskiej koszykówki.