Puchar Polski: Anwil w finale!
fot. Wojciech Figurski

,

Lista aktualności

Puchar Polski: Anwil w finale!

Anwil Włocławek pokonał w pierwszym półfinale Pucharu Polski Trefl Sopot 85:77. W jutrzejszym finale włocławianie zmierzą się ze zwycięzcą drugiego półfinału pomiędzy Asseco Prokomem a Polpharmą.

,

Anwil kontrolował przez większość meczu jego przebieg prowadząc po 30. minutach czternastoma punktami. Główna w tym zasługa Paula Millera, który zdobył większość z swoich 23 punktów w pierwszej i trzeciej kwarcie ogrywając środkowych Trefla zarówno pod samym koszem jak i trafiając z dystansu. Większość zespołów nie mogłaby nawiązać walki z wicemistrzami Polski mając tylko dziesięć minut na odrobienie strat. Nie należy do nich Trefl, który ma w składzie Filipa Dylewicza. Skrzydłowy z Sopotu w każdym meczu z drużyną z Włocławka prezentuje znakomitą formę i tak też było dzisiaj. Jego 11 punktów w ciągu pierwszych pięciu minut czwartej kwarty pomogło doprowadzić do remisu 71:71. Sam Dylewicz jednak nie wystarczył, gdyż w końcówce skutecznie zagrali obrońcy Anwilu i to ich rzuty z dystansu zadecydowały o tym, że zespół z Włocławka wygrał 85:77 i awansował do finału Pucharu Polski, gdzie będzie walczył o swoje piąte trofeum w tych rozgrywkach ze zwycięzcą drugiej pary Asseco Prokom Gdynia - Polpharma Starogard Gdański.

- Jestem zadowolony nie tylko z awansu, ale także z tego, jak grał zespół, Było to bardzo ważne dla zespołu dla nabrania pewności siebie, właściwego rytmu - powiedział po meczu trener Anwilu Emir Mutapcić.

Anwil podobnie jak we wtorkowym ćwierćfinale udanie rozpoczął spotkanie. Zawodnicy z Włocławka agresywną obroną wymuszali błędy rywali i po zbiórkach wykorzystywali każdą nadarzającą się okazję do kontrataku, w którym najszybszy był Łukasz Majewski. Czas wzięty przez Karlisa Muiznieksa przy wyniku 10:5 dla Anwilu nie przyniósł efektów i rywale powiększali swoją przewagę (18:11). - Anwil od początku narzucił styl gry naszemu zespołowi, stąd nasze olbrzymie problemy - powiedział Filip Dylewicz. Najskuteczniejszy był Paul Miller trafiając niemal każdy rzut (11 punktów w pierwszej kwarcie). Gra zespołu z Sopotu odmieniła się po pojawieniu na parkiecie Giedriusa Gustasa. Litwin w ostatnich meczach nie prezentował najlepszej formy, jednak tym razem Trefl z nim jako rozgrywającym zbliżył się do włocławian, kończąc pierwszą kwartę ze stratą czterech punktów (20:24).

Tylko przez chwile mogło się wydawać, że lepsza końcówka pierwszej kwarty w wykonaniu Trefla będzie zapowiedzią zdecydowanej odmiany w ich grze, podobnie jak miało to miejsce w środowym meczu z PGE Turowem. Podziałała raczej mobilizująco na czterokrotnych zdobywców Pucharu Polski, którzy skutecznie powstrzymywali Trefla pod koszem wymuszając rzuty z dystansu, które w pierwszej połowie nie były najmocniejszą stroną Trefla. Sopocianie zbliżyli się do Włocławka (28:30), ale po czasie wziętym przez trenera Emira Mutapcicia przewaga znowu wzrosła najpierw do ośmiu punktów, po pierwszym celnym rzucie z gry Andrzeja Pluty, a ostatecznie skończyło się na dziesięciu punktach (44:34) przed piętnastominutową przerwą.

W początkowych fragmentach trzeciej kwarty, żadna z drużyn nie była w stanie przejąć kontroli nad pojedynkiem. Kiedy D.J. Thompson trafił za trzy punkty, szybko potrafił odpowiedzieć takim samym trafieniem Marcin Stefański. Trefl dodatkowo nie wykorzystywał także okazji do zdobycia punktów po ofensywnych zbiórkach. Pierwszą serią punktową zanotowali podopieczni trenera Mutapcicia, którzy po kolejnych siedmiu punktach Millera i Nikoli Jovanovicia prowadzili 55:39.

- Możemy być zadowoleni z gry całego zespołu, w końcu graliśmy jak zespół, nie byliśmy samolubni. Jeśli będziemy taką grę kontynuować mamy szansę na wygraną w całym Final Four - dodał D.J. Thompson.

Powrót na parkiet Filipa Dylewicza i Adama Waczyńskiego zaowocował jednak zmniejszeniem strat do dziewięciu punktów. Sinusoida w formie obu drużyn na przestrzeni trzeciej kwarty była jednak kontynuowana i końcówka tej części należała do Anwilu, który między innymi dzięki Hajriciowi powrócił do dwucyfrowej przewagi 53:67.

14 punktów prowadzenia mogłoby być bezpieczną przewagą na początku czwartej kwarty gdyby nie Dylewicz. Kapitan sopocian w ciągu pierwszych pięciu minut zdobył 11 punktów (dwa rzuty za trzy punkty) dla Trefla i to głównie dzięki jego skuteczności udało się doprowadzić do remisu 71:71. Skrzydłowy był w stanie odrobić straty, ale zabrakło dodatkowego wsparcia od pozostałych graczy.

- W ostatnich minutach od wyniku 71:71 zaczęliśmy grać dziwne rzeczy na boisku i na pewno nie byliśmy konsekwentni w tym co wcześniej przynosiło nam korzyści, widać było brak doświadczenia niektórych zawodników, trochę ich to przerosło, uwierzyli, że mogą sobie poradzić w tym momencie.
Jednak tak się nie stało - stwierdził Dylewicz.

Remis był jednak wszystkim, co było stać sopocian w tym meczu, ostatnie minuty należały ponownie do Anwilu, który dość szybko zdobył kolejne dziesięć punktów po trafieniach Thompsona oraz Pluty i kiedy Karlis Muiznieks brał czas na 2,5 minuty przed ostatnim gwizdkiem dwucyfrowa przewaga była sporą zaliczką, której włocławianie już nie roztrwonili i wygrali 85:77.

- Nie jest łatwo zagrać w tak krótkim odstępie czasu dwóch tak trudnych meczów. Anwil to bardzo dobry zespół z dobrym składem i dobrym trenerem. Chciałbym podziękować swoim graczom za twardą walkę. W czwartej kwarcie mieliśmy bardzo dobry fragment, gdy pojawiła się szansa na zwycięstwo, ale niestety ostatnie pięć minut zagraliśmy gorzej, mieliśmy nieudane rzuty, podejmowaliśmy złe decyzje i to zadecydowało o wyniku - powiedział na konferencji prasowej trener Trefla Karlis Muiznieks.

Anwil Włocławek jutro o godzinie 18:00 (początek transmisji w TV PLK o 17:50) zmierzy się w finale Pucharu Polski ze zwycięzcą drugiego półfinału pomiędzy Asseco Prokomem Gdynia a Polpharmą Starogard Gdański.

Trefl Sopot - Anwil Włocławek 77:85. Kwarty: 20:24 14:20 19:23 24:18

Trefl: Dylewicz 21, Harrington 14, Waczyński 11, Stefański 8, Kikowski 6, Ljubotina 6, Gustas 5, Kinnard 4, Ceranić 2.

Anwil: Miller 23, Jovanović 15, Pluta 10, Majewski 9, Hajrić 8, Thompson 8, Modrić 7, Thomas 5.

Pełne statystyki z meczu | Zapis konferencji prasowej | Galeria zdjęć | Rozmowa z Filipem Dylewiczem