Zastal - Czarni: Blassingame kompletny
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Zastal - Czarni: Blassingame kompletny

Zastal Zielona Góra przegrał z Energą Czarnymi Słupsk 70:94. O zwycięstwie gości zadecydowała zespołowa koszykówka, agresywna obrona i piekielnie szybki Jerel Blassingame. Amerykanin do 16 punktów dołożył aż 11 asyst.

Blassingame był także bohaterem pomeczowej konferencji prasowej. - Dostaliśmy lanie i to wszystko. Znakomicie grał dziś Jerel Blassingame. Gdy penetrował pod kosz, żaden z naszych graczy nie mógł go zatrzymać,  musieliśmy asekurować głęboko pod koszem i stwarzaliśmy rywalom czyste pozycje za trzy. Trafili tak dziesięć razy na świetnej skuteczności - komentował trener Zastalu Tomasz Herkt.

Komplementy dla rozgrywającego Energi Czarnych są jak najbardziej zasłużone. Filigranowy Amerykanin był dziś za szybki dla wszystkich koszykarzy Zastalu. Blassingame, choć kilka razy dostał soczyste bloki od wysokich graczy, nie zniechęcał się i z uporem maniaka przez całe spotkanie wpychał się pod sam kosz. Albo rzucał, albo mądrze oddawał piłki do niekrytych zawodników. Dzięki jego asystom skutecznie grał Zbigniew Białek, który trafił aż cztery z pięciu rzutów zza lini 675 cm. - Ostatnio nie wiodło mi się zbyt dobrze. Całe szczęście, że już wyszedłem z dołka. Jerel dzisiaj rozegrał bardzo dobre spotkanie, świetnie wyprowadzał kontry i stwarzał nam pozycje rzutowe. On tak musi grać cały czas, wtedy możemy zajść naprawdę daleko - tłumaczył Zbigniew Białek.

Słupszczanie już w pierwszej połowie odskoczyli na bezpieczną trzynastopunktową przewagę. W ciągu dwudziestu minut goście popełnili w ataku tylko dwie straty, zielonogórzanie mieli ich aż osiem. W trzeciej kwarcie wydawało się, że Zastal jest jeszcze w stanie wrócić do gry. Gdy przewaga stopniała do ośmiu punktów, zwycięstwo wybiły gospodarzom z głowy dwie trójki Krzysztofa Roszyka. Jedną dołożył także Mantas Cesnauskis i przed ostatnią kwartą Czarni prowadzili 12 punktami. W czwartej kwarcie konsekwentnie powiększali przewagę, której nie oddali do samego końca. - Zagraliśmy dzisiaj bardzo dobrze jako drużyna, czego bardzo brakowało w ostatnich meczach - mówił Mantas Cesnauskis. Ciężko się nie zgodzić, gdyż aż siedmiu graczy gości kończyło spotkanie z dwucyfrowym punktowym dorobkiem.

- Zielona Góra to trudny teren do grania, wiedzieliśmy jakie zespoły przegrały tu wcześniej, dlatego do zwycięstwo bardzo nas cieszy. Zagraliśmy dzisiaj bardzo zespołowo. To duża zasługa Jerela, ale inni gracze także dzielili się piłką - opowiadał trener Dainus Adomaitis. - Nasz atak funkcjonował dziś bardzo dobrze. Co było kluczem? Udało nam się ograniczyć szybki atak Zastalu, a sami bardzo dobrze graliśmy z kontry. Wygraliśmy też dzisiaj walkę na tablicach.

- Goście po prostu skopali nam tyłki - przyznawał podłamany Chris Burgess. Trzej podkoszowi Zastalu nie stanowili już takiej siły, jak w spotkaniu przeciwko Treflowi Sopot. - Musimy zmienić naszą grę w ataku i zacząć wykorzystywać nasze atuty, a mamy ich całkiem sporo - tłumaczył Burgess.

W zespole Zastalu słabiej niż w debiucie zaprezentował się James Maye. Główny powód? Cameron Bennerman. Skrzydłowy Czarnych nie odstępował swojego rywala ani na krok, a Maye przez cały mecz nie oddał ani jednego rzutu za trzy. Drugi, może mniej widoczny z powodów? Pod Amerykanina nie jest jeszcze ustawiona żadna zagrywka w ataku. Często dostawał piłki w sytuacjach, gdy kończył się czas i był zmuszany do improwizacji, na które nie pozwalała mu mocna obrona gości. Takiej defensywy zabrakło Zastalowcom.   

- Nie broniliśmy agresywnie i słabo  na pick’n’rollach. Czarni skrzętnie wykorzystali nasze wszystkie błędy i grali na dobrej skuteczności. Musimy starać się wygrać każde spotkanie, ale nie ukrywam, że w obecnej sytuacji mecz z PBG Basketem Poznań będzie dla nas niezwykle ważny dla końcowego układu tabeli  - mówił Marcin Flieger.

 

 

Był także bohaterem większości pomeczowej konferencji prasowej. - Dostaliśmy lanie i to wszystko. Znakomicie grał dziś Jerel Blassingame. Gdy penetrował pod kosz, żaden z naszych graczy nie mógł go zatrzymać,  musieliśmy asekurować głęboko pod koszem i stwarzaliśmy rywalom czyste pozycje za trzy. Trafili tak dziesięć razy na świetnej skuteczności - komentował trener Zastalu Tomasz Herkt.

 

Komplementy dla rozgrywającego Energi Czarnych są jak najbardziej zasłużone. Filigranowy Amerykanin był dziś za szybki dla wszystkich koszykarzy Zastalu. Blassingame choć kilka razy dostał soczyste czapy od wysokich graczy, nie zniechęcał się i z uporem maniaka przez całe spotkanie wpychał się  pod sam kosz. Albo rzucał, albo mądrze oddawał piłki do niekrytych zawodników. Dzięki jego asystom skutecznie grał Zbigniew Białek, który trafił aż 4 z 5 rzutów zza lini 675 cm. - Ostatnio nie wiodło mi się zbyt dobrze. Całe szczęście, że już wyszedłem z tego dołku.  Jerel dzisiaj rozegrał świetne spotkanie, świetnie wyprowadzał kontry i stwarzał nam pozycje rzutowe. On tak musi grać cały czas, wtedy możemy zajść naprawdę daleko - tłumaczył Zbigniew Białek.

 

Słupszczanie już w pierwszej połowie odskoczyli na bezpieczną 13-punktową przewagę. W pierwszej połowie goście popełnili w ataku tylko dwie straty, zielonogórzanie mieli ich aż osiem. W trzeciej kwarcie wydawało się, że zielonogórzanie są jeszcze w stanie wrócić do gry. Gdy przewaga stopniała do ośmiu punktów, zwycięstwo wybiły gospodarzom z dwie „trójki” Krzysztofa Roszyka. Jedną dołożył także Mantas Cesnauskis i przed ostatnią kwartą Czarni prowadzili 12-punktami. W czwartej kwarcie konsekwentnie powiększali przewagę, której nie oddali do samego końca.

 

- Zielona Góra to trudny teren do grania, wiedzieliśmy jakie zespoły przegrały tu wcześniej, dlatego do zwycięstwo bardzo nas cieszy. Zagraliśmy dzisiaj bardzo zespołowo. To duża zasługa Jerela, ale inni gracze także dzielili się piłką. Nasz atak funkcjonował dziś bardzo dobrze. Co było kluczem? Udało nam się ograniczyć szybki atak Zastalu, a sami bardzo dobrze graliśmy z kontry. Wygraliśmy też dzisiaj walkę na tablicach - opowiadał trener Dainus Adomaitis. - Goście po prostu skopali nam tyłki - przyznawał podłamany Chris Burgess.

 

- Zagraliśmy dzisiaj bardzo dobrze jako drużyna, czego bardzo brakowało w ostatnich meczach - dodawał Mantas Cesnauskis. Ciężko się nie zgodzić, gdy aż sześciu graczy gości kończyło spotkanie z dwucyfrowym punktowym dorobkiem.

 

W zespole Zastalu słabiej niż w debiucie zaprezentował się James Maye. Główny powód? Cameron Bennerman. Skrzydłowy Czarnych nie odstępował swojego rywala ani na krok, a Maye przez cały mecz nie oddał ani jednego rzutu za trzy. Drugi, może mniej widoczny z powodów? Pod Amerykanina nie jest jeszcze ustawiona żadna zagrywka w ataku. Często dostał piłki w sytuacjach, gdy kończył się czas i był zmuszany do improwizacji, na które nie pozwalała mu mocna obrona gości. Takiej defensywy zabrakło Zastalowcom  - Nie broniliśmy agresywnie i słabo  na pick’n’ rollach. Czarni skrzętnie wykorzystali nasze wszystkie błędy i grali na dobrej skuteczności. Musimy starać się wygrać każde spotkanie, ale nie ukrywam, że w obecnej sytuacji mecz z PBG Basketem Poznań będzie dla nas niezwykle ważne dla końcowego układu tabeli  - mówił Marcin Flieger.

Był także bohaterem większości pomeczowej konferencji prasowej. - Dostaliśmy lanie i to wszystko. Znakomicie grał dziś Jerel Blassingame. Gdy penetrował pod kosz, żaden z naszych graczy nie mógł go zatrzymać,  musieliśmy asekurować głęboko pod koszem i stwarzaliśmy rywalom czyste pozycje za trzy. Trafili tak dziesięć razy na świetnej skuteczności - komentował trener Zastalu Tomasz Herkt.

Komplementy dla rozgrywającego Energi Czarnych są jak najbardziej zasłużone. Filigranowy Amerykanin był dziś za szybki dla wszystkich koszykarzy Zastalu. Blassingame choć kilka razy dostał soczyste czapy od wysokich graczy, nie zniechęcał się i z uporem maniaka przez całe spotkanie wpychał się  pod sam kosz. Albo rzucał, albo mądrze oddawał piłki do niekrytych zawodników. Dzięki jego asystom skutecznie grał Zbigniew Białek, który trafił aż 4 z 5 rzutów zza lini 675 cm. - Ostatnio nie wiodło mi się zbyt dobrze. Całe szczęście, że już wyszedłem z tego dołku.  Jerel dzisiaj rozegrał świetne spotkanie, świetnie wyprowadzał kontry i stwarzał nam pozycje rzutowe. On tak musi grać cały czas, wtedy możemy zajść naprawdę daleko - tłumaczył Zbigniew Białek.

Słupszczanie już w pierwszej połowie odskoczyli na bezpieczną 13-punktową przewagę. W pierwszej połowie goście popełnili w ataku tylko dwie straty, zielonogórzanie mieli ich aż osiem. W trzeciej kwarcie wydawało się, że zielonogórzanie są jeszcze w stanie wrócić do gry. Gdy przewaga stopniała do ośmiu punktów, zwycięstwo wybiły gospodarzom z dwie „trójki” Krzysztofa Roszyka. Jedną dołożył także Mantas Cesnauskis i przed ostatnią kwartą Czarni prowadzili 12-punktami. W czwartej kwarcie konsekwentnie powiększali przewagę, której nie oddali do samego końca.

 

- Zielona Góra to trudny teren do grania, wiedzieliśmy jakie zespoły przegrały tu wcześniej, dlatego do zwycięstwo bardzo nas cieszy. Zagraliśmy dzisiaj bardzo zespołowo. To duża zasługa Jerela, ale inni gracze także dzielili się piłką. Nasz atak funkcjonował dziś bardzo dobrze. Co było kluczem? Udało nam się ograniczyć szybki atak Zastalu, a sami bardzo dobrze graliśmy z kontry. Wygraliśmy też dzisiaj walkę na tablicach - opowiadał trener Dainus Adomaitis. - Goście po prostu skopali nam tyłki - przyznawał podłamany Chris Burgess.

- Zagraliśmy dzisiaj bardzo dobrze jako drużyna, czego bardzo brakowało w ostatnich meczach - dodawał Mantas Cesnauskis. Ciężko się nie zgodzić, gdy aż sześciu graczy gości kończyło spotkanie z dwucyfrowym punktowym dorobkiem.

W zespole Zastalu słabiej niż w debiucie zaprezentował się James Maye. Główny powód? Cameron Bennerman. Skrzydłowy Czarnych nie odstępował swojego rywala ani na krok, a Maye przez cały mecz nie oddał ani jednego rzutu za trzy. Drugi, może mniej widoczny z powodów? Pod Amerykanina nie jest jeszcze ustawiona żadna zagrywka w ataku. Często dostał piłki w sytuacjach, gdy kończył się czas i był zmuszany do improwizacji, na które nie pozwalała mu mocna obrona gości. Takiej defensywy zabrakło Zastalowcom  - Nie broniliśmy agresywnie i słabo  na pick’n’ rollach. Czarni skrzętnie wykorzystali nasze wszystkie błędy i grali na dobrej skuteczności. Musimy starać się wygrać każde spotkanie, ale nie ukrywam, że w obecnej sytuacji mecz z PBG Basketem Poznań będzie dla nas niezwykle ważne dla końcowego układu tabeli  - mówił Marcin Flieger.