Polpharma - Trefl: Vaughn robi różnicę
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Polpharma - Trefl: Vaughn robi różnicę

Polpharma Starogard Gdański pokonała Trefl Sopot 87:81 i tym samym zrewanżowała się za wysoką porażkę w pierwszej rundzie. Bohaterem spotkania był Deonta Vaughn, który zdobył 24 punkty, co jest jego rekordem w tym sezonie.

,

Trener Karlis Muiznieks chciał zaskoczyć gospodarzy wprowadzając do pierwszej piątki Slobodana Ljubotinę, który jeszcze niedawno leczył kontuzję i w ogóle miał w tym meczu nie zagrać. Obecność serbskiego środkowego nie zdekoncentrowała jednak Kociewskich Diabłów, którzy byli chyba na jego obecność przygotowani.

Polpharma po pierwszych akcjach przegrywała 4:0, ale właśnie wtedy starogardzianie poprawili grę w obronie, dzięki czemu mogli zaliczyć serię punktową 10:1. Akcje kończył głównie Tomasz Cielebąk, a bardzo aktywny był także Deonta Vaughn. Trefl nie mógł złapać dobrego rytmu i miał spore problemy z defensywą gospodarzy. Sopocian zaskoczył kilkoma akcjami Kirk Archibeque, który tym razem trafiał z półdystansu, gdzie zwykle pozostawał bez asysty obrońcy.

Trefl liczył w tym meczu przede wszystkim na Filipa Dylewicza, który starał się wykańczać akcje jeden na jednego. Słabiej od samego początku grać Giedrus Gustas, który w drugiej kwarcie miał już trzy faule. Trefl nie potrafił zatrzymać szybkiego Vaughna, który wykorzystywał każdą sytuację do indywidualnego zakończenia kontrataku. Te często kończyły się faulami gości i bardzo pewnie wykonywanymi wolnymi przez Amerykanina.

W połowie drugiej kwarty po trójce Michaela Hicksa było już 39:24 dla Polpharmy, a Trefl bardzo długo nie potrafił zniwelować straty do mniej niż 10 punktów. W pierwszej połowie najskuteczniejszy w ekipie sopockiej był Dylewicz, który zdobył 13 punktów dla swojej drużyny. W zespole gospodarzy dziewięć punktów z ławki na stuprocentowej skuteczności rzucił Kamil Chanas. Trefl miał problemy ze skutecznością, a Polpharma zdecydowanie lepiej radziła sobie spod kosza i z półdystansu.

Po jednej z kolejnych akcji kończonych przez Cielebąka w trzeciej kwarcie Polpharma prowadziła 53:36. Po chwili czwarty faul złapali Gustas i Adam Waczyński, ale trener Muzinieks nie zdejmował ich od razu z parkietu. Kociewskie Diabły spokojnie kontrolowały wynik, a problemy w defensywie miały właściwie tylko z Dylewiczem, który trafiał także z dystansu.

- Przez cały tydzień bardzo mocno pracowaliśmy na treningach, żeby wiedzieć co i jak robić w obronie. Wiedzieliśmy, że Trefl ma świetnych zawodników, a głównym z nich jest Dylewicz - tłumaczył Zoran Sretenović.

Gdy za przekroczenie limitu fauli na cztery minuty przed końcem spotkania boisko musieli opuścić Marcin Stefański i Ljubotina wydawało się, że gospodarze wygrają ten mecz ze znaczną przewagą. Wtedy jednak za zdobywanie punktów zabrał się Paweł Kikowski. To właśnie w końcówce meczu zdobył swoje dziewięć punktów, trafiając m.in. trójkę i cztery rzuty wolne.

Trefl w końcówce bronił agresywnie na całym parkiecie, ale Polpharma najczęściej potrafiła sobie z tą sytuacją poradzić i przeprowadzić piłkę przez środek. Kiedy przewaga gospodarzy zmniejszyła się do zaledwie kilku punktów, wysokie indywidualne umiejętności znowu potwierdzał Vaughn. To dzięki jego punktom Kociewskie Diabły ciągle prowadziły sześcioma - ośmioma punktami. Wynik spotkania ustalił rzutem za trzy Dragan Ceranić.

- Mieliśmy dzisiaj problemy z atakiem pozycyjnym. Drużyna Polpharmy była dobrze przygotowana pod względem taktycznym - twierdzi Filip Dylewicz. - My za to mieliśmy problemy ze zdobywaniem punktów. Cieszy mnie, że motorem napędowym tego zespołu jest gra Polaków, to jedyny plus tego meczu.

Najlepszym zawodnikiem tego spotkania był Deonta Vaughn, który oprócz 24 punktów (rekord sezonu) zebrał aż osiem piłek. Oprócz niego świetnie spisał się też Kamil Chanas, który zdobył 14 punktów, czasami trafiając z bardzo trudnych pozycji. W ekipie gości najlepiej spisał się Filip Dylewicz, który rzucił 22 punkty.

- Obawiałem się tego spotkania. Trefl gra bardzo nieprzewidywalnie i na każdą pozycję mają klasowych graczy. Mieliśmy dłuższą przerwę od ostatniego meczu i zastanawiałem się w jakiej będziemy formie - mówił Uros Mirković. - Pokazaliśmy jednak charakter. Cieszę się ze zwycięstwa i że pokazaliśmy nasz team spirit.