,

Lista aktualności

Dainius Adomaitis: Nie złamiemy się

- PBG Basket będzie podwójnie skoncentrowany na mecz z nami - mówi trener Energi Czarnych Słupsk Dainius Adomaitis przed sobotnim meczem na szczycie Tauron Basket Ligi.

,

Mateusz Bilski: Czy spodziewał się Pan takiego historycznego otwarcia sezonu w Słupsku, na które złożyło się sześć wygranych z rzędu?

Dainius Adomaitis: Zarówno gdy byłem zawodnikiem, jak i teraz, gdy jestem trenerem, nie bawiłem się i nie będę się bawił w liczenie wygranych i prorokowanie tego, co może się wydarzyć. Nie jesteśmy takim zespołem, który mógłby sobie z góry określić, gdzie będzie za miesiąc, czy za pół roku. My musimy wciąż się skupiać na każdym następnym spotkaniu, aby je wygrać. Aktualnie jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji, gdyż jesteśmy na pierwszym miejscu, ale z drugiej strony to także trudne położenie, gdyż każdy chce nas pokonać i podchodzi do meczów z nami ze zdwojoną energią. Teraz musimy udowodnić, że pozycja lidera tabeli to nie przypadek, ale mamy duże ambicje i potencjał, więc będzie dobrze.

Niezwykle udane rozpoczęcie rozgrywek rozbudziło apetyty w Słupsku na jak najlepszy wynik. O co grają Energa Czarni w tym sezonie?

- Nie jestem maksymalistą i prawdę mówiąc o tym nie myślę. Wspólnie pracujemy na wynik, dużo od siebie wymagamy i dajemy z siebie wszystko. Trudno powiedzieć, które miejsce w tabeli nam przypadnie, ponieważ na sukces składa się wiele czynników. Oprócz dobrej postawy na parkiecie, musimy mieć dużo szczęścia, a także konieczne jest, by omijały nas kontuzje. Z pewnością, by osiągnąć dobry wynik, niezbędne będzie wygranie jakiegoś przegranego meczu, kilku spotkań na styku. Jak będzie ostatecznie, czas pokaże, ponieważ wszyscy chcemy świętować na koniec sezonu. Mistrzostwo? Dlaczego nie, przecież o nie gramy.

Zawodnicy często podkreślają, że dobrze się z Panem współpracuje, ponieważ jeszcze niedawno sam był Pan koszykarzem. Czy w pierwszych latach swojej kariery czuł Pan, że mógłby zostać także trenerem?

- Zawsze chciałem wygrywać i w rozgrywkach juniorskich za każdym razem byłem kapitanem swoich zespołów. Miałem na sobie pewną odpowiedzialność, wraz z trenerem, za wyniki całej drużyny. Byłem niejako przedłużeniem myśli mojego szkoleniowca na parkiecie - zawsze musi być w zespole chociaż jeden taki zawodnik, który pomaga w prowadzeniu drużyny. Taka osoba może podpowiadać swoim kolegom już w trakcie gry, kiedy trener tego nie może zrobić. Miałem szczęście do szkoleniowców, którzy ufali mi, dlatego tak potoczyła się moja kariera.

Na polskich parkietach jest jeszcze kilku zawodników w Pana wieku i świetnie sobie radzą - jak chociażby Andrzej Pluta. Nie kusi Pana powrót do gry?

- Na pewno nie, ponieważ musiałem skończyć karierę z powodu nieprzyjemnej kontuzji. Lekarz powiedział mi, że mogę jeszcze pograć, ale potem nie będę już mógł bawić się ze swoimi dziećmi. Dla mnie rodzina jest najważniejsza, dlatego podjąłem tą decyzję - choć trudną - bardzo szybko. Teraz nie żałuję, ponieważ bardzo dobrze się czuję w roli trenera.

Po bardzo trudnym meczu w Tarnobrzegu Energę Czarnych czeka spotkanie we własnej hali z PBG Basketem Poznań. Czego się Pan spodziewa po tej drużynie?

- To bardzo silny zespół, który udowodnił to już we wszystkich poprzednich spotkaniach. Dla nas bardzo niekorzystny jest fakt, że PBG przegrał w ostatnim swoim meczu z Treflem Sopot, ponieważ do Słupska nasi rywale przyjadą podwójnie skoncentrowani - wszak my jesteśmy jeszcze niepokonani. Poznań posiada bardzo solidną i dobrze zbudowaną drużynę, w której na każdej pozycji jest po dwóch wartościowych zawodników, a trener nie ma problemów z rotacją. Z pewnością będzie to dla nas bardzo trudny mecz.

W ostatnich trzech meczach Energa Czarni długo przegrywali, jednak wyrównane końcówki należały już do Pana zespołu. Czy przewiduje Pan podobny scenariusz spotkania z PBG Basketem?

- Jestem przekonany, że właśnie takich meczów, jak te z Polpharmą, Zastalem i Siarką, będzie w sezonie najwięcej. W pełni kontrolowane wygrane, jak z PGE Turowem czy AZS Koszalin, gdzie wygrywaliśmy ponad 20 punktami w trakcie spotkania, zdarzają się zdecydowanie rzadziej. Najważniejsze jest jednak to, by zwyciężać w meczach na styku, gdy trzeba wrócić do gry, odrabiać straty, wierzyć w wygraną i ją realizować. To buduje charakter drużyny i pewność siebie, a także doskonałą atmosferę w zespole. W meczu z Siarką, mimo że wysoko przegrywaliśmy, nikt na ławce się nie kłócił i nie panikował, wszyscy byli skoncentrowani i konsekwentnie dążyli do celu. Oczywiście, jak bardzo byśmy tego nie chcieli, to przyjdzie w końcu też nasza pierwsza przegrana, gdy rywal zagra bardzo dobrze, a my tylko średnio. Jednak na pewno nas to nie złamie.

Jak będzie grał Pański zespół, aby podtrzymać serię wygranych do siedmiu?

- Przede wszystkim musimy powstrzymać podkoszowych graczy PBG. Patrick Okafor i Vladimir Tica, a także dobrze rzucający z dystansu Piotr Stelmach, to bardzo dobrzy zawodnicy, którzy stanowią o sile poznaniaków. Musimy skupić się na zbiórkach w obronie, by nie pozwolić PBG Basketowi, tak jak Siarce, ponawiać akcji nad naszymi głowami. Poza tym konieczne jest, byśmy zagrali po prostu swoją koszykówkę - czyli agresywną obronę, której konsekwencją jest szybki atak. W meczu z Poznaniem będziemy mieć na szczęście więcej zawodników, ponieważ naszym szóstym graczem będą wspaniali kibice. Wszystko będzie dobrze.