Trójki Chase’a Simona dawały na początku meczu przewagę gościom, ale Start bardzo szybko doprowadzał do wyrównania, a po trafieniu Damiana Jeszkego wychodził nawet na prowadzenie. Rzut z dystansu tego samego zawodnika oznaczał nawet siedem punktów przewagi lublinian! Po 10 minutach było 24:17. Mateusz Dziemba trafiał trójki w drugiej kwarcie - dzięki niemu Start utrzymywał prowadzenie. Chris Dowe i Jakub Karolak byli zaangażowani w odrabianie strat, ale dopiero w końcówce drugiej kwarty po rzucie wolnym Shawna Jonesa Anwil zbliżył się na punkt. Kolejny rzut Dziemby ustawił wynik spotkania po pierwszej połowie na 42:41 dla Startu.
Ekipa trenera Igora Milicicia trzecią kwartę rozpoczęła od serii 6:0 i objęła prowadzenie. Świetnie radził sobie Shawn Jones - po jego akcji włocławianie uciekli na siedem punktów. To jednak nie przestraszyło gospodarzy, którzy ponownie trafiali z dystansu. Po trójce Damiana Jeszkego ponownie byli minimalnie lepsi. Nie do zatrzymania był też Lemar i głównie dzięki niemu po 30 minutach było 72:58. Czwartą kwartę zespół trenera Davida Dedka rozpoczął od małej serii 8:0 i po akcji Martinsa Laksy miał już 21 punktów przewagi. Tego Anwil nie był już w stanie odrobić, a lublinianie pokazywali jeszcze bardzo efektowne akcje! Ostatecznie Start zwyciężył 96:71 i ma już bilans 9-2 w Energa Basket Lidze!
Najlepszym graczem gospodarzy był Brynton Lemar, który zdobył 27 punktów, 11 asyst i 6 zbiórek. Shawn Jones zanotował 18 punktów i 10 zbiórek dla gości.