Zgorzelczanie od samego początku postanowili pokazać, że przyjechali do Radomia po zwycięstwo. Po jednej z akcji Łukasza Wiśniewskiego wygrywali już 13:5, a później ich przewaga wzrosła aż do 13 punktów po dwóch trójkach Michała Chylińskiego i trafieniu J.P. Prince’a. To przebudziło ekipę Rosy. Zespół trenera Wojciecha Kamińskiego zaliczył serię 8:0 i znacznie zmniejszył straty do rywali. Trzeba zaznaczyć, że na PGE Turowie nie zrobiło to większego wrażenia i szybko ponownie budował prowadzenie w drugiej kwarcie. Cztery punkty z rzędu Damiana Kuliga oznaczały, że było już 31:20 dla gości. Dwie minuty przed końcem radomianie potrafili zbliżyć się do wicemistrzów na pięć punktów po rzutach wolnych Kirka Archibeque’a, ale wtedy skutecznie grał Łukasz Wiśniewski. Po trójce Nemanji Jaramaza w ostatniej sekundzie pierwszej połowy zgorzelczanie wygrywali 49:35.
W trzeciej kwarcie niewiele się zmieniło, ponieważ ekipa trenera Miodraga Rajkovicia bez problemów kontrolowała wydarzenia na boisku. Po trójce Michała Chylińskiego goście prowadzili nawet 67:46, a Rosa nie potrafiła poradzić sobie z szybkim atakiem rywali. Pod koniec ostatniej części meczu gospodarze co prawda zmniejszali straty, ale nie miało to żadnego wpływu na końcowy rezultat. Zwycięstwo PGE Turowa nie było w tym spotkaniu zagrożone. Kluczowym elementem była zdecydowanie lepsza skuteczność w rzutach za dwa punkty gości oraz mniejsza liczba strat przez nich popełniona.
Najlepszym strzelcem zgorzelczan był Michał Chyliński z 17 punktami. Łukasz Wiśniewski dołożył do tego 15 punktów. W ekipie trenera Wojciecha Kamińskiego wyróżniał się Łukasz Majewski z 17 punktami.
Wielki finał Tauron Basket Ligi z udziałem PGE Turowa rozpocznie się w czwartek 29 maja w Zgorzelcu. Tego samego dnia zostanie rozegrany pierwszy mecz o 3. miejsce.