,

Lista aktualności

Bogusław Kowalski: Teraz nowa spółka

- Gray to znakomity koszykarz, ale uważam, że powinien pojawić się już jego następca. A to ja byłem sprężyną, która spowodowała, że trener Baran pojawił się w Koszalinie – mówi prezes AZS Bogusław Kowalski.

,


Wojciech Kukliński: Jaka przyszłość czeka akademików?

Bogusław KowalskiJestem przekonany, że dobra. Zapowiadają się co prawda poważne zmiany, ale mam nadzieję, że wzmocnią one tylko nasz klub.

O jakich zmianach pan mówi?

Przede wszystkim o tym, że być może jeszcze w tym miesiącu powstanie spółka akcyjna, która będzie miała prawo wystawienia drużyny do rozgrywek w koszykarskiej ekstraklasie. Jednym z jej akcjonariuszy będzie nasz klub.

Proszę powiedzieć w jaki sposób spółka prawa handlowego chce zarobić na koszykówce?

Transformacja stowarzyszenia w spółkę akcyjną wynika nie z chęci zysku, a jedynie z wymogu ustawowego. To ustawodawca określił taką formę istnienia klubów, które chcą profesjonalnie zajmować się sportem. My musimy ten wymóg spełnić i przy pomocy władz miasta wypełnimy go wkrótce.

Sprawa powstania spółki ciągnie się już od kilku miesięcy. Ile prawdy jest w tym, że ostatnią przeszkodą w jej powstaniu były długi klubu?

Sporo. Mieliśmy i nadal mamy pewne zobowiązania. Obecnie do uregulowania pozostały nam jedynie zobowiązania krótkoterminowe, które zrealizujemy natychmiast po otrzymaniu pieniędzy od naszych sponsorów.

A co ze sprawą długu wobec byłego trenera AZS, Jarosława Zyskowskiego?

Nie jest żadną tajemnicą, że kwestionujemy istnienie tych zobowiązań. Dlatego sprawa trafiła do sądu. Wkrótce jednak dojdzie do zawarcia ugody z panem Zyskowskim i problem zniknie.

Nadal nie powiedział Pan, w jaki sposób AZS będzie zarabiał na wyczynowym sporcie.

Nie powiedziałem, bo dziś żaden koszykarski klub w sensie ekonomicznym nie zarobi na siebie. Jego kasa musi być oparta o finanse sponsora. I to bez względu na to, czy AZS w nowym sezonie będzie nazywał się AZS Gaz Palny. Dlatego zabiegamy, by z naszym dotychczasowym sponsorem tytularnym Wielkopolską Spółką Gazownictwa podpisać umowę nie jak dotąd na sezon, a na trzy. Taka umowa stanowiłaby solidny fundament, na którym można by zbudować zespól, który rywalizowałby o czołowe lokaty.

No właśnie, w tym roku AZS miał znaleźć się w czołowej ósemce najlepszych w kraju drużyn, a wylądował na jedenastym miejscu. Dlaczego?

Jesteśmy już po analizie rozgrywek tego sezonu i w ocenie zarządu złożyło się na to niepowodzenie wiele czynników. Play-offy przegraliśmy znacznie wcześniej, niż doznając porażek w meczach ze Stalą Ostrów czy Anwilem Włocławek. Proszę pamiętać, że przez niemal pól sezonu zespół grał praktycznie bez zawodnika występującego na pozycji środkowego. Znów sytuacja ta jest dość złożona. Tuż przed sezonem pojawiły się kłopoty zdrowotne Garnetta Thompsona, później daliśmy szansę Arturowi Robakowi, a następnie w najtrudniejszym okresie dla poszukiwań zawodników rozpoczęliśmy starania o pozyskanie nowego zawodnika. Oczywiście można ganić zarząd za to, że nie przewidział kontuzji Thompsona i nie skreślił od razu Robaka, ale nie można powiedzieć, że siedzieliśmy z założonymi rękami.

Przed nami nowy sezon. Już teraz trzeba rozpocząć budowę nowego zespołu. Jakich graczy w nim zobaczymy i kto będzie prowadził akademików?

Odpowiedź na te pytania udzieli już zarząd nowopowstałej spółki. Ja w tej sprawie mam do powiedzenia tylko tyle, że rozmawiałem ze wszystkimi dotychczasowymi naszymi zawodnikami o dalszej współpracy i mam ich zapewnienia, że chętnie nadal będą reprezentować barwy naszego klubu.

Mówi się, że dla trenera Piotra Barana i lidera drużyny Chudneya Graya był to ostatni sezon w AZS?

- Dziś za wcześnie, by podejmować jakiekolwiek personalne decyzje. Jeszcze raz powtórzę: zapadną one na posiedzeniu zarządu AZS Spółka Akcyjna.

A gdyby to zależało jedynie od Pana...

... to powiem tak. Chud to znakomity koszykarz, pomógł nam bardzo, ale uważam, że w zespole powinien pojawić się już jego następca. Natomiast jeśli chodzi o trenera Barana, to ja byłem sprężyną, która spowodowała, że pojawił się on w Koszalinie. Chciałem, by prowadził AZS już przed sezonem, ale wówczas odmówił. Później, gdy koncepcja gry zespołu trenera Jacka Gembala nie sprawdziła się, Baran przyjął naszą propozycję. To czy nadal będzie pracował w AZS, zależy przede wszystkim od wyniku naszych negocjacji.

W nowym sezonie czekają nas zmiany. Zamiast trzech, będzie mogło grać w jednym zespole dwóch Amerykanów, a na ławce będzie musiało zasiadać sześciu Polaków. Jak pan je ocenia?

- Od razu muszę powiedzieć, że są to na razie propozycje Polskiego Związku Koszykówki, a zarządzająca rozgrywkami ekstraklasy Polska Liga Koszykówki dopiero w tej sprawie się wypowie. Do tych zmian jestem nastawiony sceptycznie. Wprowadzenie trójki Amerykanów spowodowało z jednej strony obniżenie ich kontraktów, a z drugiej uatrakcyjnienie rozgrywek. Praktycznie w dotychczasowej cenie dwóch graczy zza oceanu mieliśmy trzech. Wprowadzenie nakazu pojawienia się w każdym zespole sześciu Polaków jest dziś bardziej pobożnym życzeniem, niż rzeczywistym wymogiem. W obecnym sezonie we wszystkich zespołach ekstraklasy wystąpiło siedemdziesięciu dwóch Polaków. Teraz, gdy planujemy powiększyć ekstraklasę do szesnastu drużyn, będzie musiało ich być aż dziewięćdziesięciu sześciu. Musimy powiedzieć szczerze, że takiej liczby zawodników na poziomie ekstraklasy nie mamy.

Nie mamy, bo nie chcieliśmy mieć. Zawodnicy tacy jak w AZS Paweł Bogdan całą swoją karierę przesiedzą na ławce rezerwowych, a dzięki tym zmianom będą mieli możliwość zaistnienia.

Z przykładem Pawła dobrze Pan trafił. Rzeczywiście w tym sezonie dostał zbyt mało minut na grę. Przecież w meczu z Prokomem pokazał się z dobrej strony i moim zdaniem powinien częściej przebywać na parkiecie.

Rozpoczęliśmy naszą rozmowę od przyszłości i pozwoli Pan, że tak też ją zakończymy: jaki los czeka Pana?

Cóż, naturalną koleją rzeczy byłoby, by szef klubu znalazł się we władzach nowej spółki. Takie mam plany.

W spółce akcyjnej menadżer za swoją prace musi być wynagradzany. Proszę powiedzieć, jakie profity otrzymywał pan dotychczas z klubu?

Praktycznie funkcje prezesa klubu sprawowałem społecznie, klub zwracał mi tylko niewielki ryczałt za rozmowy telefoniczne i niezbędne delegacje. Moim zdaniem w spółce sytuacja ta ulegnie zmianie i wynagrodzenie prezesa będzie wynosiło co najmniej średnią krajową.