Wierzbicki: Sezon był bardzo dużym sukcesem
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Wierzbicki: Sezon był bardzo dużym sukcesem

- Absolutnie nie pozostaje żaden niedosyt, uważam że ten sezon był dla nas bardzo dużym sukcesem, gdyż zdobyliśmy także Puchar Polski. Dużą satysfakcję sprawili mi zarówno zawodnicy, jak i kibice - mówi prezes Trefla Sopot Kazimierz Wierzbicki [na zdjęciu z prawej].

,

Piotr Ciszek: Trefl Sopot zdobył srebrne medale mistrzostw Polski, co jest sukcesem w kontekście założeń przedsezonowych. Czy może jednak pozostaje jakiś niedosyt po tak emocjonującej serii finałowej z Asseco Prokomem?

Kazimierz Wierzbicki: Absolutnie nie pozostaje żaden niedosyt, uważam że ten sezon był dla nas bardzo dużym sukcesem, gdyż zdobyliśmy także Puchar Polski. Dużą satysfakcję sprawili mi zarówno zawodnicy, jak i kibice. Rzadko spotyka się sytuację, w której przegrywającą drużynę dopinguje się tak samo mocno jak zdobywającą złoty medal. Udało się stworzyć wokół nas grono wspaniałych kibiców, którzy nam bardzo pomagają.

Jak Pan ocenia realizacje jednego z celów klubu, jakim były akcje na terenie całego Pomorza w celu zdobycia jak największej liczby kibiców, którzy będą odwiedzać Ergo Arenę?

- To jest nasz główny, nie tylko jednosezonowy, tylko wieloletni cel. Dobry średni wynik oraz rekordy, które biliśmy - na niektórych meczach ponad 10 tysięcy kibiców, pokazuje, że chcemy być klubem Pomorza. Mamy stowarzyszenie Trefl Pomorze, którego statut jest podobny do Barcelony, każdy może się do niego zapisać i naszym celem jest przyciągnięcie kibiców do tego stowarzyszenia. Obecnie mamy około pięciu tysięcy osób, z którymi jest stały kontakt, ci ludzie przychodzą na nasze mecze. Moim marzeniem jest, by tak jak w NBA, za kilka lat i w Treflu 70-80 procent biletów sprzedawało się w formie karnetów. Oczywiście wiele czynników ma na to wpływ, z których bardzo ważny jest poziom drużyny. Na pewno Ergo Arena jest bardzo dobrze zarządzana przez panią prezes Magdalenę Sekułę. Myślę, że razem wspólnie uda się zorganizować atrakcje dla kibiców jak za oceanem, by można było odwiedzić halę dwie-trzy godziny wcześniej, mając zaoferowane nie tylko widowisko sportowe.

Czy zdobyty srebrny medal wskazuje na to, że w Treflu słusznie zdecydowano się na opcję budowy zespołu opierając się na polskich zawodnikach?

- Srebrny medal wskazuje, że byliśmy w czołówce i reprezentowaliśmy dobry polski poziom. Natomiast wizja polskiego zespołu powstała w Sopocie już 17 lat temu. Niestety nie zawsze udawało się utrzymać naszych zawodników. Z naszych wychowanków moglibyśmy stworzyć zespół, który również grałby w czołówce. Na pewno będziemy kontynuować taką wizję zespołu, w której czołową rolę będą odgrywać polscy zawodnicy.

Czy ktoś zawiódł Pana w zespole Trefla, zauważa Pan jakieś popełnione błędy w budowie drużyny?

- Koszykówka jest grą błędów i po każdym, nawet zwycięskim meczu można wyliczyć wiele błędów i znaleźć wiele rzeczy do poprawienia. Takie ocenianie, nawet z perspektywy czasu jest trudne. Niemniej żaden zawodnik mnie nie zawiódł. Wszyscy osiągnęli świetne statystyki, patrząc nawet na graczy z pierwszej piątki można zauważyć, że każdy z nich osiągnął najlepsze statystyki w swoich karierach. Oczywiście jest to także duża zasługa trenera, jak i warunków w jakich pracujemy.

A jak Pan ocenia pracę trenera Karlisa Muiznieksa, który mimo problemów na początku sezonu (np. z grą w końcówkach) ostatecznie wywalczył medal?

- Uważam, że ciężko wyciągać wnioski tylko po grze w końcówkach meczów, gdzie często decyduje przypadek, choć na pewno należy umieć grać w tych fragmentach spotkań. Trener pracował u nas trzeci rok i miał bardzo trudne zadanie - po pierwsze bardzo krótka ławka. Niestety nie mieliśmy możliwości zatrudnienia większej liczby graczy i na przykład w meczach z Asseco zawodnik, który siedział na ławce, lub z powodu kontuzji nie pojawił się w składzie rywali, u nas znalazłby się w podstawowej rotacji. Trener z tego bardzo trudnego zadania dobrze się wywiązał. Można także zauważyć, że zawodnicy odchodzący z Trefla, którzy byli nawet podstawowymi graczami w innych klubach grają nieco gorzej, co także może być dowodem dobrej pracy trenera Muiznieksa. Kolejnym problemem było to, że trener preferuje grę w obronie, jednak w tym roku nie miał do tego najlepszych warunków, gdyż nie mieliśmy za dużo graczy bardzo dobrze broniących, co sprawiało, że przewagę miała ofensywa. W rundzie zasadniczej zdobyliśmy najwięcej punktów w ataku, mając drugą obronę - w poprzednich sezonach sytuacja była odmienna.

Mimo wielu sukcesów z tego sezonu wydaje się, że nie najlepiej wypadła kwestia wprowadzania młodych graczy do zespołu, którzy nie mieli zbyt dużo szans na pokazanie się na parkietach TBL.

- Jest to jedyna rzecz, którą byśmy chcieli zmienić jeśli trener zostanie - to właśnie gra młodych zawodników. Mamy nadzieję wprowadzać więcej młodych graczy, jeśli już znajdą się w składzie chcielibyśmy zagwarantować im jakieś minuty na boisku.

Czy trener otrzyma ofertę przedłużenia kontraktu na następny sezon? Kiedy możemy się spodziewać decyzji o tym?

- Zostawiliśmy sobie z trenerem czas na decyzję i musimy ją podjąć w ciągu miesiąca. Także z tego powodu, że chcemy grać w nadchodzącym sezonie w rozgrywkach Pucharu Europy do którego zgłosiliśmy już drużynę.

Jak wygląda sytuacja z kontraktami w zespole? Którzy zawodnicy na pewno zagrają w Treflu, a których będziecie starali się zatrzymać na kolejny sezon?

- Na pewno zostanie Filip Dylewicz i Adam Waczyński, ponieważ mają ważne umowy. Zależy nam na utrzymaniu trzonu składu jaki mieliśmy. Zawodnicy którzy grali w zespole wykazali wstępne zainteresowanie kontynuacją swoich sportowych karier w Sopocie i mam nadzieję, że żadne szczegóły nie przeszkodzą w realizacji tych planów.

Czy klub stara się pomóc Johnowi Turkowi w tym by nadano mu polskie obywatelstwo?

- John Turek złożył już wszystkie potrzebne dokumenty i ma szansę na nadanie obywatelstwa. Myślę jednak, że obecnie w kontekście obecności Polski w Unii Europejskiej to obywatelstwo ma znaczenie nie tylko dla gry w Polsce ale w całej Unii.

Który moment sezonu, wydarzenie zapadło Panu najbardziej w pamięci w zakończonym sezonie?

- Były trzy bardzo przyjemne momenty. Pierwszym z nich jest zdobycie Pucharu Polski, gdzie zespół grał bardzo dobrze będąc w szczycie formy. Drugim momentem było zdobycie medalu i ten ostatni mecz. Spotkanie przez pierwsze 20 minut nie udawało się nam, widać było potworne zmęczenie u zawodników, szczególnie w obronie, gdzie gracze nie mieli sił naciskać na rywali. Później był moment nieprzyjemnego starcia Łukasza Wiśniewskiego, niemniej wyzwoliło to pewną siłę w zespole i w końcówce niewiele brakowało byśmy wygrali ten mecz. Trzecim elementem, który mnie cieszy, jest to że wracamy do silnej szkoły koszykówki. W tej chwili miasto Sopot stworzyło bardzo dobre warunki dla młodych zawodników z Pomorza, ale i całej Polski. Mamy własną bazę, bursę sportową co sprawia, że wielu zawodników chce grać, kształcić się w nas w klubie. Jest to element pewnego powrotu do tego co robiliśmy wcześniej, w pewnym momencie duża grupa młodzieży odeszła, kiedy oddaliśmy klub do Gdyni. Ten trudny moment udało się przezwyciężyć, w ostatnim sezonie zdobyliśmy dwa medale mistrzostw Polski juniorów i ta praca z młodzieżą sprawia nam dużą satysfakcję.

W trakcie sezonu pojawiało się sporo informacji o problemach z budżetem w klubie. Czy mógłby się Pan teraz odnieść do tych informacji?

- Niestety te informacje były nieprawdziwe, nie wiem skąd się wzięły, prostowaliśmy przeciwko ich zamieszczaniu. Nigdy nie było bardzo długich zaległości, pojawiały się małe przesunięcia w terminie płatności z tytułu terminu realizacji naszych umów sponsorskich. Nasz klub zawsze wywiązywał się wobec zawodników, nie znajdzie się w 17-letniej historii zawodnika czy trenera wobec których nie uregulowaliśmy naszych zobowiązań finansowych.

Jak może wyglądać budżet klubu w następnym sezonie? Czy liczy Pan, że uda się go zwiększyć, m. in. w związku z nowymi wyzwaniami - występami w europejskich pucharach?

- Jest to bardzo trudne pytanie, gdyż co roku pracujemy nad tym by budżet się zwiększał. Wiemy dobrze, że wysokość budżetu zależy od naszej pracy, nie tylko zawodników, ale osób w klubie z działu marketingu, którzy wkładają serce w tę pracę, niejednokrotnie przez cały dzień i noc. Mamy wspaniałą grupę pracowników pod dyrekcją pani Agnieszki Pyrzanowskiej i myślę, że jest to doceniane z zewnątrz, zarówno w koszykówce jak i siatkówce. Dodatkowo na budżet wpływ ma sytuacja gospodarcza, która jest obecnie trudna. Można zauważyć ograniczenie środków marketingowych w firmach. Na ile uda nam się zdobyć wyższe środki niż w ubiegłym sezonie ciężko mi określić. Na pewno mamy cel zwiększenia naszego budżetu, jednak nie mogę zapewnić czy uda się go zrealizować.

Czy Trefl będzie próbował dostać się do ligi VTB, której znaczenie wzrośnie od przyszłego sezonu?

- Nie będziemy się starali o grę w lidze VTB. Przed ostatnim sezonem wycofaliśmy się w ostatnim momencie, gdyż do samego końca nie wiadomo było jaka będzie formuła tej ligi. Ostatecznie okazało się, że liga grała w takich terminach - też w środku tygodnia, że nie możliwe było połączenie tych rozgrywek z polską ligą. Niezrozumiałem w związku z powyższym były decyzje związane z formułą startu zespołu Asseco w polskiej lidze.

Czy prawdą jest, że klub z Gdyni będzie chciał rozgrywać swoje mecze w Eurolidze w Ergo Arenie? Czy taka sytuacja wydaje się realna biorąc pod uwagę, że w tej hali swoje mecze rozgrywa nie tylko koszykarska drużyna Trefla ale i dwa zespoły siatkarskie?

- Uważam, że jeśli klub z Gdyni wystartuje w Eurolidze powinniśmy zrobić wszystko, aby pomóc temu klubowi by grał w Ergo Arenie. Jest to atrakcyjna hala, zgodna z wymogami Euroligi i powinniśmy się postarać umożliwić mu występy właśnie tutaj.

Przed trzema laty nastąpił rozłam w koszykówce w Trójmieście, od tamtego czasu występowały tu dwa zespoły walczące o najwyższe cele, rozgrywające emocjonujące mecze derbowe. Czy kibice mogą liczyć, że taka sytuacja się utrzyma, czy być może jest brane pod uwagę połączenie obu klubów?

- Połączenie dwóch klubów jest bardzo trudną rzeczą, jest to prawie niemożliwe. Wpływają na to różne rzeczy, choćby personalne. Każdy z klubów ma całą ekipę osób tam pracujących. Za bardzo szanuję pracowników z naszego klubu, gdyż mamy bardzo dobrą organizację, menadżerów, kierowników, trenerów i nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek odszedł. Myślę, że w Gdyni sytuacja jest podobna.

Czy jest Pan zadowolony z modelu ligi kontraktowej jaką mieliśmy w tym sezonie? Druga runda rozgrywek na pewno była sukcesem, jednak jak klub ocenia całość rozgrywek?

- Wbrew temu jakie informacje możemy usłyszeć o polskiej lidze, liga prowadzona przez prezesa Jacka Jakubowskiego zrobiła duży postęp i jest bardzo dobrze prowadzona. Zostały wprowadzone pewne zasady, także marketingowe, które są przestrzegane. Wprowadzenie systemu, w którym premiowani są polscy zawodnicy, organizacja, wielkość hali i frekwencja jest bardzo dobrym kierunkiem, w którym musimy iść. Przez ostatnie 10 lat w lidze było coraz gorzej, nie dbano o marketing, większość prezesów walczyła o to by to zmienić, niestety nie dało się. Dokonano także rewolucji w zarządzaniu sędziami - liga sama zatrudnia sędziów, jest to wielki postęp i w tym kierunku powinniśmy iść. Problemem pozostaje właśność ligi, w której PZKosz przejął większość udziałów. Uważam, że obowiązujący system zarządzania ligą jest zły, zawodowa liga powinna zostać oddzielona od działalności stowarzyszenia jakim jest PZKosz. Cieszę się, że prezes Grzegorz Bachański poparł wszytskie pozytywne zmiany i bardzo mocno naciska na dokonanie tych zmian.

Zauważa Pan wzmożoną promocję klubu w mediach, m. in. dzięki stronie internetowej, transmisjom telewizyjnym oraz internetowym meczów zespołu Trefla?

- Przeprowadzamy badania i zauważamy zdecydowaną poprawę. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że przeprowadzaliśmy badania dla naszego sponsora, którym jest miasto Sopot. Wartość medialna we wszystkich łącznikach łącznie wyniosła ponad 30 milionów złotych. Oczywiście mieliśmy to szczęście, że drużyna prezentowała bardzo dobry poziom, mieliśmy bardzo dużo transmisji telewizyjnych, wprowadziliśmy nową stronę internetową. Telewizja może być problemem, gdyż w niektórych sieciach, platformach jest kodowana i mało dostępna. Oczywiście jeśli poziom sportowy i marketingowy pójdzie w górę oraz będą dobre wyniki polskiej kadry, wówczas telewizje zaczną walczyć o koszykówkę, podobnie jak o siatkówkę. Trzeba bardzo dużej konsekwencji w działaniach i eliminowania mankamentów, które można znaleźć.