Adamek: Bezpośrednia bliskość celu
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Adamek: Bezpośrednia bliskość celu

- Nie wiem czy coś może mieć większe znaczenie od tego, że gramy w finałach. I raczej sam fakt tego, że jesteśmy w finale to już chyba wystarczy. Te derby jednak pewnie schodzą na dalszy plan, ale zapowiada się ciekawe widowisko dla całej koszykarskiej Polski - przed finałami play-off mówi Andrzej Adamek, trener Asseco Prokomu Gdynia.

,

Jędrzej Szerle: Po męczącej, pięciomeczowej serii z AZS Asseco Prokom dosyć łatwo zwyciężył Zastal. Czy to przeciwnik mniej groźny, czy mistrz Polski zagrał znacznie lepiej?

Andrzej Adamek: Ciężko powiedzieć. Myślę, że podeszliśmy do tych spotkań bardzo skoncentrowani. Mecze z AZS Koszalin też nauczyły nas czegoś. W zasadzie w każdym meczu z Zastalem można było zaobserwować walkę od pierwszej do ostatniej minuty i dodatkową wiarę w to, że jesteśmy w stanie zwyciężyć na wyjeździe w Zielonej Górze od razu w trzecim spotkaniu.

W serii z AZS traciliście średnio 80 punktów, z Zastalem 78. To wciąż znacznie więcej niż w Eurolidze. Z czego biorą się te problemy w obronie?

- Może nie do końca to są problemy w obronie. Staramy się grać dużo szybciej, staramy się sprawiać, aby tempo meczu było wysokie, staramy się rotować dużą liczbą zawodników. To jest seria, to nie jest jedno spotkanie i jesteśmy przygotowani, żeby grać na wysokim tempie i do tego dążymy.

Półfinały miały swoich bohaterów - Jerela Blassingame’a, Michaela Kueblera i Fiodora Dmitriewa. Gorzej wypadli za to Donatas Motiejunas czy Łukasz Seweryn. Na finały wszyscy będą w optymalnej formie?

- To przewidywanie. Człowiek jest tylko człowiekiem, żyje w rytmie natury, jest jakiś biorytm - raz się czuje lepiej, raz gorzej. Ciężko powiedzieć kto w danym meczu będzie funkcjonował lepiej, a kto gorzej. Cieszyć mnie może, że mogę liczyć na wszystkich zawodników.

Jak oceni Pan drugą rywalizację półfinałową? Pierwszy mecz wygrał PGE Turów, ale później lepiej prezentował się zespół z Sopotu. Czy to Trefl wygrał awans do finałów, czy może raczej zgorzelczanie ten awans przegrali?

- Jakby tego nie oceniać, to naprawdę trzeba się pochylić nad dwoma dobrymi spotkaniami Trefla w Zgorzelcu. Po pierwszych dwóch spotkaniach byli już skazywani na porażkę, ale Trefl obalił kilka kolejnych mitów - że nie mogą grać w serii, że są zmęczeni... Zagrali bardzo dobrze w Zgorzelcu i pokonali Turów gładko.

Co jest największą siłą waszych finałowych rywali?

- Już przed tymi spotkaniami derbowymi powtarzałem, że Trefl ma naprawdę olbrzymią łatwość w zdobywaniu punktów. Ma bardzo mądrego rozgrywającego, Łukasza Koszarka, który naprawdę wie, gdzie piłkę podać i reszta zawodników skrupulatnie to wykorzystuje. To nie jest przypadek, że cały sezon grali bardzo dobrze i teraz znaleźli się w finale.

Czy krótka rotacja, jaką stosuje trener Karlis Muiznieks, będzie miała wpływ na te finały?

- Ta rotacja zdecydowanie się wydłużyła w stosunku do meczów ligowych. Więcej minut na parkiecie spędza Vonteego Cummings, więcej minut spędza Saulius Kuzminskas, który ostatnio pokazał, że jest w bardzo dobrej dyspozycji. Ta rotacja się wydłużyła do 8-9 zawodników, nie jest to więc taka gierka 7-8 graczami, jaka była wcześniej.

Dwa wygrane mecze w II etapie sezonu zasadniczego pozwoliły wam poznać Trefla i okażą się przydatne w najbliższej rywalizacji, czy może play-off rządzą się własnymi prawami i z tych dwóch spotkań nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków?

- Trefla znamy i nie znamy. Te mecze play-off charakteryzują się czymś innym, jest większe ciśnienie, większa presja na zawodników, bezpośrednia bliskość celu i każdy wie, o co gra. Te starcia są zawsze zacięte, charakteryzują się większą agresywnością, twardością na boisku. Obserwując poczynania Trefla spodziewamy się z ich strony po prostu w dużej mierze gry strefowej i pod tym kątem cały czas pracujemy.

Wiele mówi się o możliwym powrocie na parkiet Przemysława Zamojskiego już na finały. Może się Pan do tego ustosunkować?

- Przemek pod koniec tygodnia będzie przechodził badania lekarskie i lekarz się wypowie na temat gotowości Przemka do gry. Wcześniej nie ma sensu gdybać na ten temat.

Czy dla Pana, jako trenera Asseco Prokomu, derby w finałach Tauron Basket Ligi mają większe znaczenie?

- Nie wiem czy coś może mieć większe znaczenie od tego, że gramy w finałach. I raczej sam fakt tego, że jesteśmy w finale to już chyba wystarczy. Te derby jednak pewnie schodzą na dalszy plan, ale zapowiada się ciekawe widowisko dla całej koszykarskiej Polski.

A dla Pana, jako człowieka koszykówki? To promocja basketu i wielkie wydarzenie, czy może ograniczenie finałów do Trójmiasta jakoś zamknie zainteresowanie dyscypliną tylko do Pomorza?

- Zapowiada się, że finały na żywo będzie oglądała rekordowa liczba publiczności. Na pewno więc bardziej skłaniam się w kierunku promocji koszykówki. Patrząc wstecz na spotkania derbowe, na liczbę osób je śledzących, na obie, prawie wypełnione hale - to mówi samo za siebie.