Przed Zastal - Energa Czarni(5): Kto wygra wojnę nerwów?
fot. Łukasz Capar

,

Lista aktualności

Przed Zastal - Energa Czarni(5): Kto wygra wojnę nerwów?

Nie ma faworyta przed piątym spotkaniem pary Zastal - Energa Czarni. W środę w hali zielonogórskiego Centrum Rekreacyjno - Sportowego może wydarzyć się dosłownie wszystko. - To będzie szalony mecz – uśmiecha się pod nosem Thomas Mobley, skrzydłowy Zastalu.

,

Amerykanina zapytaliśmy o końcówkę ostatniego niedzielnego spotkania. Opowiada, posługując się niemal teatralnymi gestami: - Gdy Zbigniew Białek trafił za trzy niemal z ośmiu metrów stałem jak zamurowany, ale znam go dobrze. Graliśmy razem w Poznaniu i doskonale wiem, że te jego rzuty są piekielnie groźne. Ma charakterystyczny styl oddawania rzutu, nieco dziwny, ale skuteczny. Zostały nam ledwie cztery sekundy. Czarni odcięli Waltera, więc piłka powędrowała do Piotra Stelmacha. On jest naszym Dirkiem Notwitzkim. Zrobił to perfekcyjnie. Doskonale pamiętam jak ta hala nagle ucichła. Świetne uczucie - wspomina Mobley.

W tym samym czasie w Zielonej Górze nie było cicho. W ogródkach piwnych, które pokazywały transmisje, zielonogórzanie krzyczeli głośno i skakali sobie w ramiona. Niezainteresowani ze zdumieniem przyglądali się eksplozjom radości w samochodach, gdzie kierowcy słuchali radiowej transmisji. 

Wróćmy jeszcze na chwilę do samego Mobleya. Amerykanin był agresywny na desce i w obronie, a poza tym grał bardzo dobrze w ataku wykorzystując swój atletyzm w grze tyłem do kosza. Jego dobra postawa była kluczem do zwycięstwa w niedzielnym spotkaniu. W końcu bardzo dobrze zagrał także Kirk Archibeque, a wśród polskich graczy należy wyróżnić Kamila Chanasa, który potrafił wziąć ciężar zdobywania punktów na swoje barki. Podobnie muszą zagrać dobrze w środę, jeżeli Zastal chce awansować do półfinału rozgrywek.

W Słupsku panuje natomiast atmosfera niedosytu. Czarne Pantery były cztery sekundy przed drogą do drugiego półfinału w ciągu dwóch ostatnich lat. Niesieni głośnym dopingiem gracze zagrali świetnie w piątek, a nieco gorzej w niedzielę. - Ten mecz przegraliśmy już w pierwszej połowie. Zachowaliśmy się nieodpowiedzialnie, nie byliśmy skoncentrowani. Zastal podjął duże ryzyko zostawiając naszych graczy na wolnych pozycjach, a my ich nie trafialiśmy - podsumowywał spotkanie Dainius Adomaitis.

Stanley Burrell jeszcze będąc w Zielonej Górze zapowiadał pół-żartem, pół-serio, że już tutaj nie wróci. - Nie ma takiej opcji. Wygramy dwa razy w Słupsku – twierdził. Teraz czeka go ostatnia i oczywiście najważniejsza wycieczka w tym sezonie. Po ostatnim meczu Energa Czarni już wiedzą, że samo zatrzymanie Waltera Hodge'a nie musi zapewnić im zwycięstwa. Tak było w niedzielę. Hodge nie błyszczał, trafił ledwie jeden z dziewięciu rzutów z dystansu, ale odpowiedzialność za wynik wzięli na siebie inni gracze. - Nie wykorzystaliśmy naszej szansy. Mamy jeszcze jedną - twierdzi Adoimaits.

Na koniec anegdota. Po niedzielnym meczu zielonogórzanie rzucili się do zamawiania biletów przez internet. Po kilkunastu minutach padły serwery. To oznacza że środowe spotkanie obejrzy komplet 5 tys. kibiców. Transmisję ze spotkania przeprowadzi TVP Sport od godz. 18.15.

Przed mecze powiedzieli:

Thomas Mobley, skrzydłowy Zastalu: Jak będzie w środę? Ciężko cokolwiek przewidzieć. Musimy jednak wyjść na boisko maksymalnie skoncentrowani i zagrać agresywnie. Jeżeli tak będzie, możemy być spokojni o zwycięstwo.