Przed PGE Turów - Anwil (3): Bez elementu zaskoczenia?
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Przed PGE Turów - Anwil (3): Bez elementu zaskoczenia?

Dwa pierwsze ćwierćfinałowe spotkania play-off pomiędzy Anwilem a PGE Turowem miały odmienny przebieg. W efekcie tego po meczach we Włocławku jest remis 1:1. Teraz rywalizacja przenosi się do Zgorzelca. Zespół, który zwycięży będzie o krok od strefy medalowej.

,

Premierowe spotkanie ćwierćfinałowej serii play-off zakończyło się zwycięstwem koszykarzy Anwilu. Zespół trenera Krzysztofa Szablowskiego sukces zawdzięczał świetnej pierwszej kwarcie, którą wygrał 23:8. To pozwoliło włocławianom przez większość czasu kontrolować tempo gry i jednocześnie zmusiło graczy trenera Jacka Winnickiego do włożenia w spotkanie maksimum wysiłku. Dzięki zaangażowaniu graczom ze Zgorzelca udało się w trzeciej kwarcie odzyskać prowadzenie 45:42. W tamtym czasie brylował Giedrius Gustas, który podejmował mądre decyzje. W kluczowym momencie spotkania goście mieli jednak problemy z nadmiarem przewinień, a ponadto trzy razy z dystansu trafił Dardan Berisha i ostatecznie górą był Anwil 76:72. Najlepszym zawodnikiem w ekipie gospodarzy był Corsley Edwards, który zdobył 21 punktów. Dla PGE Turowa 18 punktów rzucił Konrad Wysocki, trzy mniej zapisał na swoim koncie David Jackson.

W drugim meczu nie było żadnych niedomówień, kto jest zespołem lepszym. Wyjątek stanowiły tylko minuty otwierające spotkanie, po których Anwil prowadził 15:6. - Anwil nie miał aż tak dużej przewagi jak na początku pierwszego meczu. Tym razem traciliśmy tylko kilka punktów, więc byliśmy spokojni, nie panikowaliśmy i staraliśmy się iść według tych założeń, które postawił przed meczem nasz trener. I to przyniosło dobry rezultat - powiedział skrzydłowy PGE Turowa Daniel Kickert, który we Włocławku zdobył łącznie 33 punkty.

Anwil osłabiony brakiem kontuzjowanego Seida Hajricia po pierwszej kwarcie remisował z broniącymi wicemistrzostwa kraju koszykarzami PGE Turowa 24:24, ale później nie miał wiele do powiedzenia. Ogromna w tym zasługa Davida Jacksona, który już w pierwszej połowie meczu zdobył 17 ze wszystkich 19 punktów. Amerykanin wraz z kolegami z drużyny ograniczył poczynania liderów zespołu gospodarzy. PGE Turów twardo walczył także o zbiórki, wygrywając tę rywalizację 38:29. - W porównaniu do pierwszego meczu lepiej graliśmy w obronie, co pokazaliśmy w drugiej, wygranej 27:11, kwarcie. Przez to nie musieliśmy gonić Anwilu tak jak to było w pierwszym meczu. Dodatkowo rzucaliśmy z większą skutecznością, szczególnie z dystansu. W pierwszej połowie rzadko się myliliśmy w tym elemencie gry. Również spod kosza częściej punktowaliśmy i wyszukiwaliśmy więcej dogodniejszych pozycji. Gdy mieliśmy już 10 punktów przewagi to graliśmy dużo spokojniej - powiedział Daniel Kickert. W barwach zgorzelczan aż czterech koszykarzy zapisało na swoim koncie dwucyfrową zdobycz punktową.

Trenera Jacka Winnickiego cieszył też fakt, że bardzo dobre spotkanie rozegrał krytykowany ostatnio Ronald Moore (cztery asysty, pięć zbiórek, 14 punktów). Ostatecznie zgorzelczanie wygrali 85:63 i przechwycili atut parkietu. - Już raz z Zgorzelcu wygraliśmy i wiemy jak tego dokonać. Jestem pewien, że rywale niczym nas nie zaskoczą, tak jak i my ich nie zaskoczymy. Na tym etapie rozgrywek każdy zna się już na wylot - podkreślił rzucający Anwilu John Allen.

Jedno jest pewne - emocji w Zgorzelcu podczas spotkania numer trzy z pewnością nie zabraknie. Potęgować je będzie stawka meczu. Kto wygra będzie już tylko krok od elitarnej czwórki. - Sprawa jest otwarta. We własnej hali będziemy chcieli zakończyć tę rywalizację - powiedział trener PGE Turowa Jacek Winnicki. - Mamy w zespole graczy, którzy grali w play-off wielokrotnie i bywali w takich sytuacjach, więc wiedzą jak grać i jak wygrywać - dodał John Allen.

Spotkanie numer trzy w hali CSR w Zgorzelcu rozpocznie się o godzinie 18. Transmisję z meczu przeprowadzi Radio Wrocław i Muzyczne Radio.

Przed meczem powiedzieli:

John Allen, rzucający Anwilu: Nie wygraliśmy na własnym parkiecie dwóch meczów, ale to jeszcze nie koniec. W sobotę znów zmierzymy się PGE Turowem i znów będziemy walczyć o zwycięstwo. Jestem pewien, że rywale niczym nas nie zaskoczą, tak jak i my ich nie zaskoczymy. Na tym etapie rozgrywek każdy zna się już na wylot. Już raz z Zgorzelcu wygraliśmy i wiemy jak tego dokonać. Mamy w zespole graczy, którzy grali w play-off wielokrotnie i bywali w takich sytuacjach, więc wiedzą jak grać i jak wygrywać. Mecze we własnej hali przeanalizowaliśmy na DVD i mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski szczególnie ze spotkania numer dwa.

Aaron Cel, skrzydłowy PGE Turowa: Po meczach we Włocławku remisujemy 1:1. Cieszymy się, bo po przegranym pierwszym spotkaniu potrafiliśmy szybko wyciągnąć właściwe wnioski. Rozegraliśmy dobry drugi mecz, graliśmy zespołowo, mądrze w obronie i skutecznie w ataku. Każdy z koszykarzy miał wkład w ten sukces. Teraz musimy udowodnić, że to nie był przypadek. Każdy musi walczyć na sto procent, z pełnym zaangażowaniem, tak jak uczula nas trener.