Adomaitis: Potrzebujemy wygranej
fot. Łukasz Capar

,

Lista aktualności

Adomaitis: Potrzebujemy wygranej

- Zastal pokazał w ostatnim meczu z Treflem, że jest na fali, gra swobodną koszykówkę, a jego zawodnicy mają olbrzymią pewność siebie - mówi przed meczem z Zastalem trener Energi Czarnych Dainius Adomaitis.

,

Mateusz Bilski: To najdłuższa seria przegranych Energi Czarnych od ponad czterech lat, gdy słupszczanie przegrali nie siedem, a aż dziewięć meczów z rzędu.

Dainius Adomaitis: W każdym ostatnim spotkaniu gramy dobrze do pewnego momentu. Prezentujemy się naprawdę nieźle, ale zdarza nam się słabszy fragment, w którym nie możemy znaleźć odpowiedzi na grę rywali. Nie trafiamy jednego, dwóch rzutów i od razu opuszczamy głowy i przestajemy grać w obronie. To jest nasz największy problem. Można nie trafiać, ponieważ wszystko da się odrobić skuteczną defensywą, która napędza szybkie ataki i pozwala zdobywać łatwe punkty.

Z powodu kontuzji podstawowych graczy słupszczanom wyraźnie brakuje sił w drugich połowach spotkań.

- Oczywiście, gdy z rotacji wypada trzech zawodników, to nie da się za wiele zrobić. Choćby w naszym ostatnim meczu z Anwilem, gdzie włocławianie przez cały mecz bronili w ten sam sposób. My nie byliśmy w stanie, przyszedł moment, w którym górę wzięło zmęczenie, zabrakło nam zawodników w rotacji. Kiedy masz do dyspozycji 10-12 graczy, gra się dużo łatwiej i będzie to miało wielkie znaczenie w play-off. Dlatego mam nadzieję, że już niedługo ze zdrowiem wszystkich moich zawodników wszystko będzie w porządku.

Czy Energa Czarni wystąpią w meczu z Zastalem z pełnym składzie?

- Mam nadzieję, że tak. Już w piątek sprawdzimy, na ile procent mogą zagrać, jak długo dadzą sobie radę na parkiecie. W tym miejscu rodzi się sporo pytań, dotyczących ich formy po kontuzjach. 12 dni bez koszykówki, poza rytmem meczowym, to nie jest mało. Musimy ponownie wprowadzić ich do zespołu, dlatego tak ważny będzie dla nas mecz z Zastalem, jeszcze przed play-off.

Jednak to spotkanie będzie już rozgrywane nieco w cieniu play-off.

- Ale w każdym spotkaniu trzeba grać o zwycięstwo. Nie możemy sobie pozwolić na myśli, że ten mecz jest mniej ważny lub coś podobnego. Teraz jak nigdy potrzebujemy wygranej, przede wszystkim z psychologicznej strony.

Czy będziecie podejmować jakieś ryzyko przy wprowadzaniu zawodników po kontuzjach do gry?

- Na pewno nie, żadne ryzyko w ogóle nie wchodzi w grę. Sporą część piątkowego treningu poświęcę na przyglądanie się powracającym zawodnikom, chcę zobaczyć, na ile ich stać, aż do pierwszego ich zmęczenia czy bólu. Nie możemy niepotrzebnie ryzykować ich zdrowia tuż przed startem play-off.

Do gry już we Włocławku wrócił Paweł Leończyk. Czy jest Pan zadowolony z jego aktualnej dyspozycji?

- Cieszy mnie bardzo to, że wrócił, ale na pewno nie jest to jeszcze ten Leon, którego potrzebujemy. Liczę jednak na to, że wszystko szybko wróci do normy.

Z powodu serii kontuzji rywale nie mają okazji zobaczyć prawdziwego oblicza Energi Czarnych przed rozpoczęciem najważniejszej części sezonu.

- Liczę na to, że powracający do zdrowia zawodnicy będą w takiej formie, jak przed kontuzjami. Wiem, że będziemy grać dużo lepiej, przede wszystkim agresywniej w obronie. W ostatnich pięciu meczach nie mogliśmy tego robić, ponieważ brakowało nam zawodników w rotacji. Gdybyśmy spróbowali naciskać na przeciwników wcześniej, to padlibyśmy pewnie już w drugiej kwarcie. Szkoda oczywiście tych kilku meczów, które mogliśmy wygrać, jednak w play-off będzie inaczej.

Lepiej chyba, by taki dołek formy przydarzył się przed play-off, niż w jego trakcie.

- Każdy trener chce, by jego zespół tuż przed startem play-off grał już dobrze. U nas największym problemem są kontuzje, które wpływają na wszystko. Nie mieliśmy czasami nawet jak zagrać 5 na 5 podczas treningu, a ponadto musieliśmy korygować plany treningowe. Bo przecież zawodnicy, spędzający teraz więcej minut na parkiecie, muszą mieć więcej czasu na regenerację.

Który rywal w ćwierćfinale play-off byłby dla Energi Czarnych mniej wygodny - Zastal, czy Anwil? A może nie ma to dla trenera żadnego znaczenia?

- Jeśli Zastal i Anwil zajmują 3-4 miejsce w tabeli, a my jesteśmy za nimi, to oni są po prostu silniejsi od nas. Obie drużyny są bardzo wymagającymi rywalami. Zastal pokazał w ostatnim meczu z Treflem, że jest na fali, gra swobodną koszykówkę, a jego zawodnicy - wszyscy, a nie tylko kilku -mają olbrzymią pewność siebie. Z kolei jeśli chodzi o Anwil, to graliśmy z nim ostatni mecz, który włocławianie wyraźnie wygrali dzięki szerszej rotacji. Nie bez znaczenia jest też przewaga własnego parkietu, której nie będziemy mieć. Będzie ciężko.

Od tych drużyn, według tego co Pan mówi, jeszcze lepszy jest Trefl, z którym z kolei Energa Czarni już dwa razy wygrali.

- Ale z każdym z tych zespołów graliśmy bardzo wyrównane mecze, nie licząc ostatniego z Anwilem. Każdy był zacięty. W play-off duże znaczenie będzie miało doświadczenie, zimna krew. Trzeba będzie być cały czas skupionym na tym, co się robi, nie można sobie pozwolić na chwile słabości -których nie brakowało nam w spotkaniu z Anwilem.

Co jest największym atutem słupszczan przed meczem z Zastalem?

- Własny parkiet. Mamy świetnych kibiców, przed którymi bardzo dobrze nam się gra, zawsze czujemy duże wsparcie z trybun. Mam nadzieję, że zagramy dobry mecz i wygramy go dla nich.

Czy według Pana kluczem do wygranej jest powstrzymanie Waltera Hodge’a?

- W każdym naszym meczu z Zastalem może i Hodge zdobywał sporo punktów, ale na każdy musiał się napracować. Moi zawodnicy wykonywali świetną robotę przeciwko niemu, w rezultacie której lider Zastalu trafiał jedynie co trzeci swój rzut. To nie Hodge robił nam krzywdę. W jednym meczu był to Piotr Stelmach, w drugim Uros Mirković, w trzecim Marcin Flieger czy Kamil Chanas, oni sprawiali nam największy problem.