W lepszej sytuacji przed tym meczem jest Anwil, który ma tyle samo punktów co trzeci Zastal Zielona Góra i jest na dobrej drodze do zapewnienia sobie przewagi parkietu w pierwszej rundzie play-off. Jeżeli gospodarze zwyciężą, a jednocześnie w Gdyni Asseco Prokom wygra z PGE Turowem to już na pewno Anwil nie zajmie niższego miejsca niż czwarte.
Energa Czarni z kolei są w kryzysie. Słupszczanie przegrali aż sześć ostatnich spotkań i razem z PGE Turowem okupują ostatnią lokatę w górnej szóstce II etapu rozgrywek. Pechowo dla gości ze środowego meczu wyłączeni są dwaj rzucający Energi Czarnych - drugi strzelec zespołu Darnell Hinson, a także jego zmiennik Paweł Kikowski.
- Sześć ostatnich porażek będzie na pewno dodatkowo mobilizowało Energę Czarnych. Oni może są w dołku, ale nie odpuszczają. Obojętnie jak nie zakończą II etapu to wiedzą, że zagrają w play-off i do ich rozpoczęcia muszą zbudować pewność drużyny - tłumaczy trener Anwilu Włocławek Krzysztof Szablowski.
Anwil, mimo że w ostatnim tygodniu przegrał oba spotkania, w środowy wieczór będzie faworytem. Przemawia za tym nie tylko pozycja w tabeli, ale także bilans bezpośrednich spotkań między tymi drużynami (3-0 dla Anwilu) i powrót do zespołu włocławskiego jego dwóch gwiazd, kontuzjowanych ostatnio Corsley’a Edwardsa i Dardana Berishy.
- Obaj trenują i będą w składzie na mecz z Energą Czarnymi, ale należy spodziewać się zapewne, że ta przerwa w jakiś sposób może odcisnąć piętno na ich dyspozycji. Bartłomiej Wołoszyn z kolei w dalszym ciągu boryka się z opuchniętą kostką - mówi szkoleniowiec Anwilu.
- W sezonie zasadniczym w Słupsku zagraliśmy bardzo dobrze, byliśmy skuteczni i wygraliśmy. We własnej hali ponownie dobrze spisaliśmy się w ataku, ale przy okazji straciliśmy dużo punktów i mecz do końca był na styku. Ostatnio, już w II etapie, byliśmy po naszych zmianach systemowych. W drugiej połowie zagraliśmy dobrze, zbudowaliśmy sobie przewagę i ponownie zwyciężyliśmy. Nie mówiłbym o jakimś patencie - po prostu dobrze ułożyły się nam te spotkania - dodaje trener Szablowski.
Tradycyjnie już w tegorocznej rywalizacji włocławsko-słupskiej wiele będzie zależeć od rozgrywających obu ekip - Krzysztofa Szubargi i Stanley’a Burrella. Obaj są liderami swoich drużyn, od których w ofensywie zależy bardzo dużo. W ostatnich czterech spotkaniach Szubarga rzucił dla Anwilu 65 punktów, podczas gdy Burrell dla Energi Czarnych 68.
Kluczowy może okazać się jednak brak Hinsona. Amerykanin to wyborny strzelec z dystansu, nieustannie skupiający na sobie obronę rywala. On i Kikowski byli autorami ponad połowy celnych rzutów za trzy Energi Czarnych w całym sezonie. We Włocławku jednak nie pomogą. Po drugiej stronie barykady do gry wróci Berisha, czyli zawodnik, którego wyraźnie zabrakło w dwóch przegranych meczach z Treflem i Zastalem.
- W II etapie rozgrywek wszystko jest możliwe, bowiem w spotkaniach tych drużyn decyduje czasami mały detal, ale również chwila, w której dany zespół złapie rytm, zbuduje pewną przewagę i pewność siebie, jednocześnie odbierając tę pewność rywalowi - tłumaczy Szablowski.
Mecz Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk zostanie rozegrany w środę 11 kwietnia o godzinie 18 w Hali Mistrzów we Włocławku.