Brandwein: Do końca
fot. Michał Świderski/Kotwica Kołobrzeg

,

Lista aktualności

Brandwein: Do końca

- Chciałbym abyśmy my - zawodnicy, sztab szkoleniowy, zarząd, a także wszyscy związani z klubem mogli być dumni. Będziemy walczyć do samego końca przez te trzy mecze, aby zostawić po sobie dobre wrażenie na koniec tych rozgrywek - mówi rozgrywający Kotwicy Kołobrzeg Oded Brandwein przed meczem z AZS Politechniką Warszawską.

,

Bartosz Szczechowski: W sobotę podejmujecie zespół AZS Politechniki Warszawskiej. Nie macie już szans na play-off. Jak w związku z tym wygląda nastawienie zespołu przed meczem?

Oded Brandwein: Mamy trzy spotkania do końca sezonu. Źle się czujemy z faktem, że nie udało nam się awansować do play-off, jednakże musimy godnie reprezentować klub przez trzy następne mecze. Postaramy się pokazać jak najlepszą koszykówkę, szczególnie przed naszą publicznością. Mamy nadzieję odnieść zwycięstwo w domu, co jest zawsze dla nas ważne. Nadal mamy o co grać, chcemy być z siebie dumni.

Co Pana zdaniem zdecydowało o tym, że jednak nie będziecie grać w dalszym etapie rozgrywek?

- Nie mogę wyszczególnić tylko jednej rzeczy. Nie wygraliśmy po prostu wystarczającej liczby spotkań. Co więcej - nie wygrywaliśmy wtedy, kiedy byliśmy faworytami.  Takie są fakty. Na dzień dzisiejszy musimy zaprezentować się z jak najlepszej strony do końca sezonu.

Czy Pana zdaniem obecność Jessiego Sappa i Tomasza Kęsickiego mogłaby spodować, że jednak byście awansowali?

- Po pierwsze, Jessie i Tomek to nasi bardzo dobrzy koledzy, a także efektywni gracze, mają mój szacunek. Cieszyłbym się z dalszej gry razem z nimi na parkiecie, ale sądzę, że z nimi czy bez nich, mogliśmy powalczyć i znaleźć się w play-off. Cały czas mieliśmy szanse, ale się nie udało.  Moim kolegom życzę przede wszystkim powrotu do zdrowia, chciałbym aby mogli z nami walczyć do końca sezonu, ale wyszło jak wyszło. Musimy sobie z tym radzić.

AZS Politechnika przystąpi do spotkania z nowym trenerem. Jak Pan się do tego odniesie?

- Przegraliśmy dwukrotnie z Politechniką, nie ma dla mnie znaczenia czy przyjadą z nowym trenerem czy też nie. Na pewno nasi rywale będą grać intensywnie i bez presji, z resztą zawsze tak robią. Są młodzi, dużo biegają, są zdolni do trafiania wielu ważnych rzutów, ale także potrafią dobrze bronić. Z nowym trenerem mają o co grać, będą bardziej zmotywowani. To niebezpieczny zespół, ale u nas w domu, w Kołobrzegu, przed naszą publicznością chcemy mocnym akcentem zakończyć rozgrywki.

Oprócz zmiany trenera, Inżynierowie pojawią się bez Mateusza Ponitki oraz Piotra Pamuły, którzy zmienili barwy klubowe. Czy w związku z tym, łatwiej będzie Wam odnieść zwycięstwo?

- Nie, fakt, że ci zawodnicy odeszli stanowi dla nich osłabienie, ale ten zespół nadal potrafi być groźny. Jeżeli nie będziemy skoncentrowani przez 40 minut, może się zdarzyć tak, że nie osiągniemy korzystnego rezultatu. Nie myślimy o ich osłabieniach. Będziemy skupieni, chcemy cieszyć się grą, aby dać naszym fanom domowe zwycięstwo.

Czy przed sezonem spodziewał się Pan  miejsca w tabeli w okolicach 9. pozycji, czy miał Pan wyższe oczekiwania?

- Na początku sezonu nie zastanawiałem się nad tym, jak możemy skończyć. Zarząd klubu chciał, abyśmy dawali z siebie wszystko przez 40 minut, aby nasi kibice mogli być z nas dumni. Staraliśmy się tak robić - raz było lepiej, raz gorzej. Chciałbym abyśmy my, zawodnicy, sztab szkoleniowy, zarząd, a także wszyscy związani z klubem mogli być dumni. Będziemy walczyć do samego końca przez te trzy mecze, aby zostawić po sobie dobre wrażenie na koniec tych rozgrywek.