Trefl - Zastal: Rekordowy Hodge i zwycięski Koszarek

,

Lista aktualności

Trefl - Zastal: Rekordowy Hodge i zwycięski Koszarek

Trefl Sopot zwyciężył po niezwykle emocjonującym meczu 4. kolejki II etapu Tauron Basket Ligi z Zastalem Zielona Góra 88:87.

,

Kiedy Walter Hodge - rozgrywający swój najlepszy mecz w TBL (uzyskał rekordowe w tym sezonie 38 punktów) - trafił na 1,8 sekundy przed końcem wydawało się, że Zastal zostanie drugą drużyną w sezonie, która pokona sopocian w Ergo Arenie. Tyle czasu jednak wystarczyło Treflowi na rozegranie zwycięskiej akcji. Łukasz Wiśniewski wybijający po przerwie na żądanie piłkę zza linii bocznej znalazł Łukasza Koszarka na wolnej pozycji, a ten trafił z dystansu, przesądzając o zwycięstwie swojej drużyny i został głównym bohaterem meczu.

Sopocianie prowadzili przez 35 minut meczu, jednak w decydujących pięciu minutach prowadzenie zmieniało się wielokrotnie i żadna z drużyn nie była w stanie odskoczyć rywalom. W Zastalu znakomicie zagrał Walter Hodge - uzyskał 38 punktów oraz 10 asyst. Pobił tym samym swój rekord w TBL z zeszłorocznego spotkania z AZS Koszalin, w którym zdobył 33 punkty oraz zanotował najlepszy strzelecki występ tego sezonu (po 37 punktów zdobywali J.J. Montgomery oraz Slavisa Bogavac). Skutecznie wspomagali go Kirk Archibeque (19 punktów i 11 zbiórek) oraz Uros Mirković (13 punktów). Nie wystarczyło to jednak na sopocian, spośród których aż pięciu zdobyło po 10 lub więcej punktów. Łukasz Koszarek zdobył najwięcej punktów w zespole (19), Filip Dylewicz dzięki skuteczności w rzutach z dystansu (w drugim kolejnym meczu zanotował cztery trójki) uzyskał 16 punktów.

- Gratulacje dla gospodarzy za zwycięstwo. W dzisiejszym meczu zwycięstwo obu drużyn byłoby zasłużone, gdybyśmy my wygrali ten mecz nie można byłoby powiedzieć, że nie zasłużyliśmy na wygraną - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej Mihailo Uvalin.

Podobnie jak w poprzednich meczach z Zastalem kryciem Hodge'a zajął się Wiśniewski. Rzucający Trefla zdobył także pierwsze punkty dla swojej drużyny, wymuszając dodatkowo przewinienie rywala. Kolejne punkty dla gospodarzy zdobył John Turek, któremu udało się ograć Archibeque'a (akcję wcześniej środkowy gości popisał się blokiem na swoim rodaku). Widząc nieskuteczność swoich partnerów za zdobywanie punktów dla Zastalu wziął się Hodge, Portorykańczyk zdobył kolejne osiem punktów dla zielonogórzan. W końcówce pierwszej kwarty na parkiecie pojawił się Gani Lawal wraz z Marcinem Chodkiewiczem. Amerykanin nie najlepiej rozpoczął spotkanie popełniając błąd w ataku, nie zastawiając Sauliusa Kuzminskasa oraz faulując Marcina Stefańskiego. Sopocianie nie wykorzystali jednak tych błędów i kwartę zakończyli prowadząc czterema punktami (23:19).

Już na początku drugiej części gry boisko musiał opuścić Lawal. Środkowy Zastalu w niecałe dwie minuty gry zdążył zebrać trzy faule. Wiązało się to z dobrą grą Kuzminskasa - dzięki jego punktom udało się Treflowi osiągnąć najwyższe w meczu dziewięciopunktowe prowadzenie (30:21). Po raz kolejny odpowiedzialność za grę gości musiał wziąć Hodge. Rozgrywający zdobył aż 18 punktów w pierwszej połowie, jednak dopiero jego asysty i punkty pozostałych partnerów (głównie Urosa Mirkovicia i Kirka Archibeque'a) pomogły odrobić część strat. Zielonogórzanie mieli nawet okazję wyrównać stan meczu, jednak w ostatniej akcji Marcin Sroka nie trafił z dystansu.

- Jeżeli chodzi o naszą grę, to mieliśmy dobre momenty w ataku, ale graliśmy bardzo źle w obronie. Szanujemy zespół z Zielonej Góry, mają bardzo dobrych zawodników i bardzo dobrego trenera, a Walter Hodge jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale mimo wszystko graliśmy źle w obronie, musimy to przemyśleć i wyciągnąć z tego wnioski - ocenił trener Trefla Karlis Muiznieks.

Pięć minut drugiej połowy zajęło Zastalowi odrobienie strat do rywali (52:52). Goście mieli nawet okazję do objęcia prowadzenia, jednak Hodge nie wykorzystał drugiego rzutu wolnego po faulu Wiśniewskiego. Było to już czwarte przewinienie rzucającego Trefla, podobnie cztery faule miał Adam Waczyński i wydawało się, że w kolejnych akcjach goście w końcu wyjdą na prowadzenie. Kolejnych siedem punktów zdobyli jednak gospodarze (m. in. trójka Waczyńskiego) i to oni znaleźli się w dużo bardziej komfortowej sytuacji. Po przerwie na żądanie, o którą poprosił Mihailo Uvalin Trefl nawet powiększył przewagę, która wyniosła już 11 punktów. Po trafieniu z dystansu, słabiej spisującego się w tej kwarcie Hodge'a (zaledwie dwa trafienia w sześciu rzutach z gry), przed ostatnią częścią gry na tablicy wyników widniał wynik 67:59.

- Prowadziliśmy niemal całe spotkanie, nawet 11 punktami w trzeciej kwarcie i za łatwo rywale odrobili tą przewagę. Musimy lepiej się skoncentrować jak prowadzimy 10 punktami. Nawet jak gramy poniżej naszych możliwości to musimy lepiej kontrolować piłkę, bo dziś mieliśmy 17 strat - powiedział Łukasz Koszarek.

Cztery punkty Archibeque'a i trójka Kamila Chanasa w zaledwie 70 sekund ostatniej kwarty sprawiły, że Zastal ponownie zbliżył się do Trefla. Po kolejnych 80 sekundach goście po raz pierwszy w meczu wyszli na prowadzenie 71:70 (po trójce Hodge'a). - Jestem zadowolony z tego jak zagraliśmy po ostatniej porażce z Anwilem. Przegraliśmy, choć mogliśmy dziś wygrać, ale cieszę się, że pokazaliśmy nasz charakter i serce - powiedział Walter Hodge. Od tego momentu prowadzenie zmieniało się wielokrotnie. Na minutę przed końcem Mirković trafiając po podaniu Hodge'a dał Zastalowi dwa punkty przewagi. W kolejnej akcji goście przechwycili piłkę po fatalnym wybiciu Trefla zza linii końcowej. Serbski skrzydłowy miał okazję zapewnić swojej drużynie zwycięstwo, jednak nie trafił z dystansu. Szybko sfaulowany Waczyński trafił dwukrotnie rzuty wolne i na 19 sekund przed końcem kwarty na tablicy wyników widniał remis.

W ostatniej akcji gości po raz kolejny fenomenalnie zagrał Hodge, który po minięciu Wiśniewskiego zdobył, wydawało się zwycięskie punkty. 1,8 sekundy wystarczyło jednak na rozegranie zwycięskiej akcji Treflowi. Wybijający piłkę z boku Wiśniewski znalazł wolnego Łukasza Koszarka, a rozgrywający z Sopotu równo z końcową syreną przesądził o wygranej swojego zespołu trafiając za trzy punkty.

- Po tym meczu jesteśmy jako cała drużyna w szoku, ponieważ prowadziliśmy 1,8 sekundy przed końcem, ale przegraliśmy jednym. Popełniliśmy jednak błąd w ostatniej akcji w sytuacji, która została wyjaśniona i omówiona podczas ostatniego czasu. Gdybyśmy mogli cofnąć czas takiego błędu byśmy już nie popełnili, no ale takie jest życie - powiedział trener Zastalu Mihailo Uvalin.

- Mimo wszystko jestem zadowolony z mojej drużyny ponieważ po meczu z Anwilem zagraliśmy z energią i zaangażowaniem – zakończył trener gości.