Adamek: Adamowie spełnili swoje zadanie
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Adamek: Adamowie spełnili swoje zadanie

- Trzeba się cieszyć, bo wiem, że pierwszy mecz - a to był nasz pierwszy w lidze - nigdy nie jest łatwy - po wygranym 82:61 meczu z Anwilem mówi pierwszy szkoleniowiec Asseco Prokomu Andrzej Adamek.

,

Jędrzej Szerle: Trochę z przymrużeniem oka, to w pojedynku byłych asystentów okazał się Pan lepszy od Krzysztofa Szablowskiego.

Andrzej Adamek: Nie chciałbym tak tego traktować. Akurat Krzysiu miał to nieszczęście, że grał na wyjeździe, może gdybyśmy grali na wyjeździe byłoby inaczej, nie wiem. Przejął on Anwil troszeczkę osłabiony, nie było Berishy. Życzę trenerowi Szablowskiemu wszystkiego najlepszego, bo wiem, że zasługuje na to, żeby prowadzić tę drużynę.

Jak oceni Pan dzisiejszy mecz? Asseco Prokom zagrał z Anwilem zgodnie z oczekiwaniami?

- Wiadomo, każdy trener chciałby wyeliminować wszystkie błędy. To jest niemożliwe. Natomiast można powiedzieć, że walka, zespołowość były tam gdzie trzeba. W pewnym momencie można powiedzieć, że egzekucja naszych ataków była niezła. Natomiast sami nie ustrzegliśmy się naprawdę poważnych błędów.

Dużo zaszkodził wam Corsley Edwards. Braliście pod uwagę, że ten zawodnik aż tyle punktów zdobędzie, czy może staraliście się zwrócić na niego szczególną uwagę?

- Nie. Założenie było takie, że dwóch Adamów walczą z nim 1 na 1. Koncentrujemy się na odcięciu obwodu, żeby nie dać reszcie zawodników wejść w mecz. W zasadzie można powiedzieć, że Adamowie spełnili swoje zadanie, Corsley Edwards brylował, ale przez to też inni zawodnicy mniej grali piłką.

Szczególnie było widać, że Przemysław Zamojski powstrzymał Johna Allena, który rozegrał gorszy mecz i którego punktów na pewno Anwilowi brakowało.

- Przemek grał bardzo dobrze w ataku i w obronie, zresztą jak cała drużyna. Muszę pochwalić całą drużynę - w pierwszej połowie mieliśmy  jednak przestoje, zwłaszcza jeżeli chodzi o obronę. Przestoje obronne i w drugiej połowie zdarzyła się taka sytuacja, gdzie nie wróciliśmy do obrony. Zresztą taka sama jak w meczu z PGE Turowem, absolutnie niedopuszczalna. Ale poza tym trzeba się cieszyć, bo wiem, że pierwszy mecz - a to był nasz pierwszy w lidze - nigdy nie jest łatwy.

Objął Pan drużynę po Tomasie Pacesasie. Czy zamierza Pan coś zmienić w sposobie jej prowadzenia?

- Nie chcę się deklarować, ale są pewne opcje w tej drużynie, które sądzę, że dołączymy. To może być dobre uzupełnienie - zwłaszcza defensywne - w późniejszej fazie rozgrywek.