Mirković: Polpharma gra nieprzewidywalnie
fot. Zastal Zielona Góra

,

Lista aktualności

Mirković: Polpharma gra nieprzewidywalnie

- Myślę, że ten mecz był jednym z najgorszych w naszym wykonaniu w tym sezonie. Wierzę jednak w to, że weźmiemy się w garść i wygramy już następne spotkanie - mówi Uros Mirković, skrzydłowy Zastalu, po porażce z Polpharmą Starogard Gdański.

,

Wojciech Kłos: Mimo że Zastal miał więcej wysokich graczy, to przegrał walkę o zbiórki w ofensywie. Dlaczego tak się stało?

Uros Mirković: Czasami zbiórki nie zależą od tego, jak bardzo wysokich ma się zawodników. Nie mogę powiedzieć, że Polpharma chciała bardziej wygrać to spotkanie. Tu bardziej chodzi o to, że popełnialiśmy błędy w danej chwili, przez co nie zbieraliśmy. To się zdarza, chociaż przyznaję, że zbiórki miały istotny wpływ na to, że przegraliśmy to spotkanie.

Gdyby Zastal wygrał to spotkanie, to bez oglądania się na innych miałby zagwarantowane miejsce w górnej szóstce. To się jednak nie udało.

- Nie lubię takich sytuacji, w których jedno spotkanie może przesądzić o tym, co może się stać później. Wierzę jednak w nasz zespół. Myślę, że ten mecz był jednym z najgorszych w naszym wykonaniu w tym sezonie. Wierzę jednak w to, że weźmiemy się w garść i wygramy już następne spotkanie.

Czy tylko zbiórki miały wpływ na zwycięstwo Polpharmy?

- Ten zespół gra nieprzewidywalnie. Niektóre zespoły mają system w ataku i obronie, inne nie mają. Polpharma jest obecnie właśnie tym drugim zespołem. Dużo tam swobody, improwizacji i ciężko przewidzieć, co się wydarzy w kolejnej akcji. Taka jest jednak koszykówka.

Bardzo dobrze zna Pan Michaela Hicksa, który był dzisiaj w dobrej formie. Był nie do powstrzymania?

- Tak, znam go dobrze. To bardzo dobry rzucający, miał swój dzień. Jednak to my pozwoliliśmy im tak grać. Gdybyśmy powstrzymali Mike’a od początku, to później grałby z mniejszą pewnością siebie. Polpharma od początku złapała jednak właściwy rytm, byli pewni. To pozwoliło im na walkę i zwycięstwo.

Znowu wrócił Pan do Starogardu, gdzie zdobywał Pan brązowy medal i Puchar Polski. Jakie to dla Pana uczucie?

- Był to dla mnie mecz taki, jak każdy inny. Ok., jest trochę inaczej, bo zobaczyłem znowu halę i pracowników klubu. To na pewno są miłe wspomnienia, ale chciałem przede wszystkim wygrać to spotkanie. Jak grałem, to nie patrzyłem na to, że jestem w Starogardzie. Byłem po prostu na parkiecie i grałem dla Zastalu. Znam się z tutejszymi kibicami, mile mnie przyjęli. Niestety, najważniejszy jest wynik, a my przegraliśmy.