PGE Turów - Zastal: Prezent został w Zgorzelcu
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

PGE Turów - Zastal: Prezent został w Zgorzelcu

Zastal walczył w Zgorzelcu, ale przegrał z PGE Turowem 65:74. Wygrana pozwoliła drużynie ze Zgorzelca powrócić na fotel lidera Turon Basket Ligi. Święta nad Nysą Łużycką będą zatem spokojne.

,

Zgorzelczanie po zakończeniu przygody z EuroPucharem wszystkie siły mogą skupić na rozgrywkach ligowych. W nich ostatnio Czarno-zieloni grali w kratkę, w swojej hali przegrali chociażby dwa spotkania. Mobilizacja w obozie gospodarzy była zatem wysoka. Na dodatek w przypadku wygranej zespół trenera Jacka Winnickiego wróciłby na pierwsze miejsce w tabeli Turon Basket Ligi - prezent na Święta jak się patrzy. W rolę Gwiazdora dla swoich kibiców chcieli też wcielić się goście z Zielonej Góry, w związku z czym mecz zapowiadał się ciekawie.

I taki rzeczywiście był. Wszystko za sprawą gości, którzy grali bardzo ambitnie i w pierwszej połowie długo utrzymywali się na prowadzeniu. Duży wkład w poczynania zielonogórzan miał nie kto inny, jak Walter Hodge. Portorykańczyk w pierwszej połowie nie tylko zdobył dziewięć punktów, ale także zapisał na swoim koncie dwie asysty. W barwach gospodarzy brylował zwłaszcza Aaron Cel. Gdy, urodzony we Francji, ale mający polskich rodziców, skrzydłowy decydował się na rzut, to zwykle nie pudłował. - Za tydzień nikt nie będzie pytał w jakim stylu wygraliśmy. Zwłaszcza pierwsza kwarta nie przebiegała po naszej myśli. Teraz jedziemy do swoich domów. Życzę wszystkim kibicom koszykówki Wesołych Świąt. Zobaczymy się w nowym roku. W nim mamy jeden duży cel, który będziemy chcieli zrealizować - powiedział kapitan zgorzelczan Konrad Wysocki.

W miarę upływu czasu PGE Turów prezentował się jednak coraz lepiej. Po rzucie zza linii 675 cm Daniela Kickerta (dopingowała go żona oraz rodzice) zgorzelczanie prowadzili 23:19. Gospodarzy do walki podrywał Dallas Lauderdale, który wprawdzie na początku został zablokowany przez Rafała Rajewicza, ale następnie odgryzł się graczom trenera Tomasza Jankowskiego z nawiązką. Amerykanin czterokrotnie blokował przeciwników, a także dwa razy kapitalnie włożył z góry piłkę do kosza. Po pierwszej połowie PGE Turów prowadził 34:26, a po zmianie stron cały czas utrzymywał się na prowadzeniu. - To był ciężki mecz. Puchary się wprawdzie skończyły, ale jeszcze w tym tygodniu rozegraliśmy dwie dogrywki. W Belgii nie udało się wygrać, na szczęście udało się z Zastalem. Korzystając z okazji chciałem złożyć wszystkim kibicom spokojnych, zdrowych, rodzinnych Świąt - powiedział trener PGE Turowa Jacek Winnicki.

Zastal chciał przywrócić do gry Marcin Flieger, który w trzeciej kwarcie zdobył osiem punktów. W 26. minucie goście przegrywali już jednak 38:53. Aktualny wicemistrz Polski w bieżącym sezonie podobną przewagę potrafił już roztrwonić i tego mocno obawiali się fani gospodarzy. Niestety dla nich nie inaczej było tym razem. Na blisko trzy minuty do końca gracze PGE Turowa po akcji aktywnego Marcina Fliegera prowadzili tylko 62:58.

- Nie mogło trwać do końca sezonu, że Turów będzie się potykał z uwagi na udział w EuroPucharze. Po cichu jednak liczyliśmy na jakieś zmęczenie zespołu ze Zgorzelca. Po statystykach można zauważyć, że wielu graczy miało podwójną zdobycz punktową. To oddaje jak drużyna ze Zgorzelca jest zbudowana. Nie przygotowywaliśmy się do meczu pod kątem jednego zawodnika. Obserwowaliśmy ich grę w Zielonej Górze. Mój zespół był zaangażowany w grę od początku do końca. Zagraliśmy nienajgorzej, ale nie ustrzegliśmy się kilku pomyłek. W końcówce dogoniliśmy przeciwnika na cztery punkty, ale w kluczowych momentach zabrakło nam zimnej krwi i skuteczności w ataku - powiedział trener Zastalu Tomasz Jankowski.

- Zagraliśmy całkiem dobre spotkanie, które mogło się podobać kibicom. Jak doszliśmy Turów w końcówce mogliśmy zagrać trochę spokojniej. Nie spieszyć się i zagrać dokładniej jakąś ustawioną naszą akcję. Mieliśmy szansę doprowadzić do dogrywki, a może nawet wygrać mecz w regulaminowym czasie. Turów to jednak doświadczony zespół i po naszych niecelnych rzutach faulowani gracze ze Zgorzelca bezbłędnie wykonywali rzuty wolne - dodał Marcin Flieger, rozgrywający Zastalu.

W kluczowych momentach spotkania żywiołowo reagujący na wydarzenia na parkiecie trener Jacek Winnicki mógł jednak odetchnąć. Jego gracze poprawili obronę, a w końcówce skutecznie wykonywali rzuty osobiste i ostatecznie wygrali 74:65. - Cieszymy się z wygranej. Dzięki temu dogoniliśmy drużynę ze Słupska i możemy na chwilę zapomnieć o koszykówce - powiedział Aaron Cel, który Święta spędzi we Francji. Wraz z kolegami z drużyny w Zgorzelcu zjawi się ponownie 27 grudnia.