PGE Turów - ŁKS: Zgorzelecka machina jedzie dalej
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

PGE Turów - ŁKS: Zgorzelecka machina jedzie dalej

Koszykarze PGE Turowa wciąż pozostają niepokonaną ekipą w Tauron Basket Lidze. Tym razem pod koła rozpędzonej machiny ze Zgorzelca wpadł ŁKS.

,

Beniaminek z Łodzi przyjechał do Zgorzelca opromieniony zwycięstwem nad Zastalem. Mimo braku trzech kontuzjowanych koszykarzy: Piotra Trepki, Marcina Salamonika i Bartłomieja Bartoszewicza drużyna prowadzona przez trenera Piotra Zycha po cichu liczyła na przełamanie serii PGE Turowa. Rzeczywistość okazała się brutalna, bo beniaminek nie miał żadnych argumentów by przeciwstawić się gospodarzom.

Już pierwsza kwarta pokazała kto będzie dyktował warunki gry. Zgorzelczanie grali bardzo uważnie w obronie, zmuszając łodzian do oddawania rzutów z trudnych pozycji, nie rzadko pod presją czasu. W efekcie tego goście w ciągu pierwszych 10 minut trafili tylko 5 na 19 oddanych rzutów z gry. Przy dużo lepszej skuteczności rzucali do kosza gracze ze Zgorzelca. Brylował zwłaszcza David Jackson i Dallas Lauderdale. Ten drugi rozpoczął mecz w wyjściowej piątce. - Między innymi miał za zadanie powstrzymać Kirka Archibeque’a, który w tym sezonie gra bardzo dobrze - wyjaśnił trener Jacek Winnicki. Obaj Amerykanie w pierwszej kwarcie zdobyli 14 punktów, tyle co cały zespół ŁKS.

Druga kwarta to popis gry Daniela Kickerta. Australijczyk w ciągu niespełna siedmiu minut zdobył 14 punktów, pudłując tylko raz na siedem rzutów. Rozkręcił się też Michał Jankowski, który podobnie jak Kickert i David Jackson miał na swoim koncie podwójną zdobycz punktową. Przewaga PGE Turowa rosła z niemal każdą kolejną akcją gospodarzy. Po wsadzie Jankowskiego w 18. minucie było już 51:21 dla PGE Turowa. Trzydziestopunktowa przewaga utrzymała się do końca drugiej kwarty (55:25). - Nie byliśmy w stanie się przeciwstawić drużynie ze Zgorzelca. Po trudnym meczu z Zastalem zespół nie był w stanie fizycznie podnieść tego spotkania. Oczywiście po stronie PGE Turowa były też umiejętności. Uważam jednak, że gdyby nie załamanie w drugiej kwarcie mogliśmy pokusić się o lepszy wynik - powiedział trener ŁKS Piotr Zych.

Po zmianie stron obraz meczu niewiele się zmienił. Gospodarze dominowali pod każdym względem, grali z pomysłem i bardzo intensywnie. Gości z tarapatów starali się wydźwignąć Krzysztof Sulima i Kirk Archibeque, ale w pojedynkach z Dallasem Lauderdale czy Danielem Kickertem byli niemal bezradni. Zwłaszcza Amerykaninowi odechciało się grać już na początku trzeciej kwarty, kiedy został zablokowany przez rewelacyjnego tego dnia Daniela Kickerta.

W 25. min po rzucie z dystansu Daniela Kickerta PGE Turów wygrywał już 71:29. W tym momencie trener Jacek Winnicki dał szansę gry koszykarzom, którzy w dotychczasowych meczach grali krócej. Mimo tego gospodarze cały czas kontrolowali przebieg meczu i ostatecznie wygrali 92:54. - Graliśmy przez 40 minut bardzo agresywnie. Udało nam się zagrać z takim rytmem i intensywnością jak sobie życzyliśmy. Mamy szeroki skład i dziś nam się to udało. Mimo ośmiu wygranych stąpamy twardo po ziemi. Teraz czeka nas bardzo ciężki okres. Gramy z trudnymi zespołami w lidze, a później rozpoczynamy walkę w pucharach. Jako jedyny zespół będziemy wówczas rozgrywać dwa mecze w tygodniu - powiedział trener PGE Turowa Jacek Winnicki.