Bochno: Nie pomyliłem szatni
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Bochno: Nie pomyliłem szatni

- W pierwszej połowie zagraliśmy tak jak sobie założyliśmy to przed meczem - mówi po meczu z PGE Turowem obrońca Śląska Bartosz Bochno.

,

Grzegorz Bereziuk: Po pierwszej połowie traciliście do PGE Turowa zaledwie dwa punkty. Świetnie grał zwłaszcza Aleksandar Mledenović, także Pan rozgrywał niezły mecz. Co się stało, że nie kontynuowaliście dobrej gry w drugiej połowie?

Bartosz Bochno: W pierwszej połowie zagraliśmy tak jak sobie założyliśmy to przed meczem. Pierwsze 20 minut pokazało, że obraliśmy dobrą taktykę. Mobilizacja była na bardzo wysokim poziomie. W drugiej połowie zaczęliśmy uparcie rzucać z dystansu. Trafiliśmy ledwie trzy razy na 25 prób, co jest bardzo słabym wynikiem. Podłamaliśmy się i coraz trudniej było nam też zdobywać punkty spod kosza. Nie szło nam w ataku i przełożyło się to na błędne wybory w defensywie. Nie powinny nam się one przytrafić. PGE Turów mądrze rozgrywał swoje akcje i można powiedzieć, że przewyższył nas doświadczeniem.

Duży wpływ na końcowy wynik spotkania mieli Konrad Wysocki i Daniel Kickert, którzy w kluczowych momentach trzymali wynik dla swojej drużyny. Spodziewałeś się, że to oni mogą zostać czołowymi graczami tego meczu?

- Oczywiście. Grałem z nimi w poprzednim sezonie. To bardzo doświadczeni gracze, potrafią czytać grę i to wykorzystują. PGE Turów zagrał dobrze całym składem. Wszyscy zagrali równo, konsekwentnie i na swoim poziomie. Niestety przegraliśmy drugą połowę dość mocno. Powinniśmy grać mocniej w obronie i skuteczniej w ataku.

W meczu z Zastalem walczyliście do samego końca, w Zgorzelcu przez pierwsze 20 minut. Jak te porażki mogą wpłynąć na atmosferę w drużynie?

- Nie jest fajnie przegrywać. Gdy się zwycięża podnosi się swoje morale i walory. Wie się także, że jest się dobrym i potrafi wiele rzeczy. Niestety na pierwszą wygraną w sezonie musimy jeszcze poczekać. Oglądaliśmy mecz z Zastalem i widzieliśmy jak głupie błędy popełniliśmy. Boli nas to, bo wygrana była w zasięgu. Charakteru i woli walki nam nie brakuje. Jedyne czego potrzebujemy to trochę więcej doświadczenia. Mamy Roberta Skibniewskiego, Aleksandara Mladenovicia i Slawisę Bogavaca. Liczmy na Adama Wójcika, który gdy wróci będzie naszym mocnym punktem. Teraz już nie możemy myśleć o przegranych, tylko zmobilizować się na wtorkowy mecz. Musimy go wygrać. Musi być dobrze.

Przed meczem nie pomylił Pan szatni?

- Nie pomyliłem (śmiech). Gdy przyszedłem na halę w Zgorzelcu poczułem się naprawdę przyjemnie. Spędziłem tutaj całe dotychczasowe życie. Wiedziałem gdzie co jest, gdzie iść i gdzie kogo szukać. Gram teraz jednak w barwach Śląska i skupiam się wyłącznie na naszej drużynie. Fajnie było tutaj wrócić i zobaczyć kibiców ze Zgorzelca. Fajnie mnie przywitali i bardzo się z tego cieszę. Nadal jestem zgorzelczaninem, ale obecnie gram dla klubu z Wrocławia. Tak się potoczyły moje losy.

Obserwował Pan losowanie EuroPucharu z udziałem PGE Turowa?

- Oczywiście. Wydaje mi się, że PGE Turów ma dobrą grupę. Rywale wydają się być w zasięgu zespołu ze Zgorzelca. Życzę mu awansu do dalszej fazy turnieju.