ŁKS - Trefl: Faworyt górą
fot. Paweł Pietranik/pietranik.com

,

Lista aktualności

ŁKS - Trefl: Faworyt górą

Nie było niespodzianki w rozegranym w Łodzi pojedynku ŁKS - Trefl. Goście z Sopotu wygrali zdecydowanie 87:65 i przez większość czasu kontrolowali przebieg spotkania.

,

Tylko początek spotkania nie ułożył się po myśli Trefla. ŁKS zaczął rewelacyjnie, zamieniając trzy pierwsze posiadania piłki na 9 punktów. W ciągu pierwszych pięciu minut łodzianie trafili każdy z oddanych rzutów, szybko wychodząc na prowadzenie 18:9 i dając nadzieję kibicom na kolejny sensacyjny wynik.

Po stronie sopocian mecz świetnie zaczął Łukasz Wiśniewski, zdobywając punkty przede wszystkim po dynamicznych wejściach pod kosz, ale także trafiając rzuty z dystansu. W pierwszej, zakończonej remisem 22:22 kwarcie, reprezentacyjny obrońca uzbierał aż 13 punktów.

Przełomowym momentem meczu okazała się być druga kwarta spotkania, wygrana przez gości 20:10. Trefl swoje ataki kierował jak najbliżej kosza łodzian zdobywając punkty z łatwych pozycji, albo wymuszając faule i trafiając rzuty wolne. Grając konsekwentnie w ataku i szybko wracając do obrony sopocianie odebrali ŁKS jego najgroźniejszą broń - szybki atak.

W ataku pozycyjnym gospodarze nie byli już tak skuteczni. Na nic zdały się eksperymenty trenera Piotra Zycha z grą na trzech wysokich (z Filipem Kenigiem na pozycji numer 3). Również obniżanie składu i gra na trzech obrońców nie pomagała rozwiązać ofensywnych problemów łodzian. Poza indywidualnymi zagraniami Jermaine’a Malletta ŁKS nie potrafił przedostać się w strefę podkoszową rywali, najczęściej kończąc swoje akcje rzutami z dystansu lub półdystansu. 

Mimo zrywów Łódzkiego Klubu Sportowego (50:55 na 4 minuty przed końcem III kwarty) Trefl utrzymywał bezpieczne prowadzenie, aby w ostatniej kwarcie zadać decydujący cios. Niewidoczny przez większość spotkania Adam Waczyński trafił w połowie tej częsci meczu dwa ważne rzuty z dystansu odbierając łodzianom jakiekolwiek nadzieje na zwycięstwo.

Najskuteczniejszym zawodnikiem zwycięzców był tego wieczora wspomniany wcześniej Łukasz Wiśniewski - zdobywca 17 punktów.

W szeregach gospodarzy znowu nie do powstrzymania był Mallett, który mimo słabszej niż w meczu z Anwilem skuteczności (9/18 z gry) zaliczył 26 punktów i 8 zbiórek. - Próbowaliśmy grać naszą grę. Szybką z dużą ilością rzutów za 3 punkty. W tym meczu nam to jednak nie wychodziło. Sopot był szybszy, dużo szybszy niż Anwil. Wracali do obrony, szybko przechodzili do ataku. To my dziś nie nadążaliśmy za nimi - tłumaczy Jermaine Mallett.