Trefl przed półfinałem
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Trefl przed półfinałem

Trefl Sopot pokonując Anwil Włocławek 3:1 w pierwszej rundzie po raz drugi z rzędu zapewnił sobie miejsce w półfinale play-off. Ich rywalem będzie drugi po sezonie zasadniczym Tauron Basket Ligi Turów Zgorzelec.

,

Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Ten cytat Alfreda Hitchcocka doskonale pasuje do tegorocznych play-off Trefla Sopot. W pierwszej rundzie rywalem sopocian był Anwil. - Ich obecna gra nie wskazywała na szóste miejsce po sezonie zasadniczym, które ostatecznie zajęli - powiedział Adam Waczyński. Sopocianie rozegrali emocjonującą serię z zespołem z Włocławka, której kulminacyjnym momentem były dwa wyjazdowe zwycięstwa po dogrywkach, które ostatecznie zagwarantowały awans do półfinału.

Bohaterem tych spotkań był MVP ćwierćfinałów Filip Dylewicz. Kapitan Trefla zdobył we Włocławku 54 punkty, będąc nie tylko liderem punktowym zespołu ale i zawodnikiem biorącym ciężar gry na swoje barki w najważniejszych i najbardziej trudnych momentach spotkań. W całej rywalizacji Dylewicz zdobywał średnio 17 punktów (2. miejsce w TBL), 8,2 zbiórek (1. wynik) a jego evaluation wynosił 20 na mecz (1. wynik).

- To będą ciężkie mecze, Turów jest bardzo dobrą drużyną, mają przewagę parkietu, ale nie stoimy na straconej pozycji, będziemy walczyć w każdym meczu i mam nadzieję, że uda się wygrać w Zgorzelcu. Musimy jednak być gotowi nawet na siedem spotkań, zobaczymy jak ta seria będzie wyglądać ale wierzę, że to my będziemy w finale - mówi o zbliżającej się serii półfinałowej Marcin Stefański.

Po Anwilu przychodzi czas na Turów. Zespół prowadzony przez trenera Jacka Winnickiego doskonale prezentował się w sezonie zasadniczym kończąc ostatecznie tą fazę rozgrywek na drugim miejscu. - Zakończyli sezon regularny na drugim miejscu nie przez przypadek, grają bardzo dobrze we wielu elementach koszykarskich zarówno w obronie jak i w ataku - stwierdził trener Karlis Muiznieks.

Jednym z atutów Trefla w tej serii może być nieco mniejsze zmęczenie. Zespół ze Zgorzelca rywalizację w ćwierćfinale zakończył dopiero w sobotę po piątym meczu z PBG Basket Poznań. - To, że Poznań tak ich zmęczył, nie ma już teraz znaczenia, tak samo jak nasza wygrana 3-1. Skończyła się pierwsza runda, teraz wszystko zaczyna się od nowa - ostrzega jednak Marcin Stefański.

Bardzo dobra gra Turowa w sezonie zasadniczym nie przełożyła się jednak na wygrane z Treflem. Sopocianie podchodzą do tej rywalizacji podbudowani już trzema wygranymi z zespołem ze Zgorzelca w tym sezonie (dwa razy w lidze i raz w Pucharze Polski). Nikt jednak w Sopocie nie pozwoli sobie na zlekceważenie tego przeciwnika jeszcze przed serią, tak samo jak nikt przed pierwszą rundą nie próbował szukać głównych atutów zespołu w dwóch wygranych z Anwilem w sezonie zasadniczym. - Nie ma znaczenia, że wygraliśmy trzy razy. Wszystkie mecze były wygrane po dużej walce - przypomina Marcin Stefański.

W każdym z tych spotkań wynik ważył się do ostatnich minut i nawet wysokie prowadzenie każdej z ekip w początkowych fazach spotkań nie miał wpływu na ostateczny wynik. Do rozstrzygnięcia meczu w Zgorzelcu potrzebna była nawet dogrywka.

W trakcie sezonu Trefl w kilku meczach nie potrafił rozstrzygnąć na swoją korzyść końcówek spotkań. Pojawiały się błędy straty czy nerwowość w rozgrywaniu decydujących akcji. Ostatnie dwa mecze we Włocławku zmieniły obraz drużyny w zaciętych końcówkach, znaleźli się gracze, którzy umieją korzystać z błędów przeciwnika i samemu trafiać ważne rzuty - W takich wygranych jak we Włocławku decydują szczegóły, niuanse w każdym elemencie koszykówki - powiedział Marcin Stefański. Mecze w ćwierćfinale pokazały, że sopocianie potrafią na wyciągać wnioski z wcześniejszych meczów i w decydujących akcjach te niuanse przemawiają na ich korzyść. - Nasza zespołowa gra może być naszym atutem w tej rywalizacji, poza tym wszyscy nasi gracze potrafią pokazać nie tylko charakter, ale i wysokie umiejętności także w końcówkach spotkań, co pokazali choćby w ostatnich dwóch meczach z Anwilem - dodał trener Karlis Muiznieks.

Siłę zespołu z Trójmiasta w zespołowości zauważa także Marcin Stefański - naszą siłą w końcówkach była zespołowość, mamy dziewięciu, dziesięciu graczy, którzy danym meczu potrafią dobrze zafunkcjonować. Część jest w stanie podporządkować się, ale też dorzucić swoje punkty. To nie jest tak, że mamy jednego gracza, tylko jest kilku, którzy potrafią rzucić kilkanaście punktów, ale też są Ci, którzy wykonają czarną robotę - ocenił skrzydłowy Trefla.

Najlepszym zawodnikiem drużyny w ćwierćfinale był Filip Dylewicz, ale jak pokazała seria z Anwilem w momencie kiedy nienajlepiej układa mu się gra, są w stanie pojawić się inni zawodnicy. Lawrence Kinnard odegrał bardzo ważną role w pierwszym meczu, jego cztery trafienia z dystansu miały decydujący wpływ na wynik meczu. Także Stefański oraz Adam Waczyński, potrafili odnaleźć się w zespole, nie mając najważniejszych zadań w ofensywie zespołu - Chciałbym pomagać swojemu zespołowi, być jego częścią i być przydatny w każdym elemencie. Nie muszą być to punkty czy zbiórki, ale może być dobra obrona, której nie widać w statystykach - stwierdził Waczyński.

W rywalizacji indywidualnej kluczem do wygranych wydaje się powstrzymanie rozgrywającego Turowa Toreya Thomasa. Amerykanin jest jedynym nominalnym rozgrywającym (nie licząc juniorów w składzie zespołu), po rozwiązaniu kontraktu z Ivanem Koljevićem. W pierwszej rundzie play-off w meczach z PBG Basket, można było zauważyć zmęczenie MVP sezonu zasadniczego intensywnej serii meczów. W półfinale żaden z meczów nie będzie już jednak rozgrywany dzień po dniu, co może w dużym stopniu pomóc w regeneracji Thomasowi. Czeka więc trudne zadanie przed specjalistą od obrony w zespole Trefla - Lorinzą Harringtonem. Doświadczony rozgrywający Trefla potrafił jednak w tym sezonie powstrzymać kilku rywali i to jego postawa w niektórych spotkaniach miała decydujący wpływ na wygrane zespołu.

Seria wygranych zespołu z Sopotu z Turowem jest dłuższa niż trzy mecze z tego sezonu. Obie ekipy rywalizowały w ubiegłym sezonie w ćwierćfinale play-off. Wtedy zwycięsko wyszedł Trefl wygrywając czwarty mecz serii w Zgorzelcu i kończąc rywalizację wynikiem 3:1. Ciężko jednak porównywać obie drużyny, gdyż w przerwie między sezonami zaszło wiele zmian - Pamiętam miłe chwile z tamtego ćwierćfinału, dwie wygrane u nas i zwycięstwo w drugim meczu w Zgorzelcu. Jednak to jest inny zespół z innym trenerem, jego styl i charakterystyka są zupełnie inne, a w zespole pozostał tylko Bartosz Bochno i Konrad Wysocki. Tak naprawdę to co było w sezonie zasadniczym jak i teraz w play-off jest zupełnie czymś innym - wspomina Marcin Stefański.