Przed PBG Basket - PGE Turów (3): Horror niemal pewny?
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Przed PBG Basket - PGE Turów (3): Horror niemal pewny?

PBG Basket Poznań przegrał oba spotkania w Zgorzelcu, ale nie zamierza się poddawać. We wtorek rywalizacja z PGE Turowem przenosi się na mecz 3 do Poznania i jej gospodarze zrobią wszystko, żeby doprowadzić do piątego spotkania.

,

Mecze pomiędzy PGE Turowem Zgorzelec a PBG Basketem Poznań dostarczają w tym sezonie bardzo wielu emocji. Jak na razie powody do radości mają tylko zgorzelczanie, którzy zachowują więcej zimnej krwi w końcówkach, kiedy ważą się losy zwycięstwa. - Uważam, że rywalizacja w naszej parze jest naprawdę bardzo ciekawa. Kibice na pewno mają co oglądać. O awans do dalszej fazy rozgrywek walczą dwa wyrównane zespoły. Pokazała to już runda zasadnicza i pokazują to spotkania rozegrane w play-off. Niestety, Turów jest na razie lepszy i w ćwierćfinale prowadzi już 2:0. Mam nadzieję, że teraz wszystko się odwróci i wygrywać zacznie moja drużyna - mówi rozgrywający PBG Basketu Poznań Łukasz Wiśniewski.

Poznaniacy znowu przegrali z PGE Turowem Zgorzelec po bardzo emocjonujących spotkaniach. W sobotę w Zgorzelcu do wyłonienia zwycięzcy po raz kolejny w tym sezonie potrzebna była dogrywka. Mimo dotychczasowych niepowodzeń, atmosfera w poznańskim obozie jest w dalszym ciągu bardzo bojowa. - Zapewniam, że walczymy dalej. Nic się pod tym względem nie zmienia. Naszym celem jest cały czas awans do półfinału play-off - podkreśla trener poznaniaków Milija Bogicević.

Obserwując dotychczasowa spotkania drużyn ze Zgorzelca i Poznania, można dopatrzyć się w nich wielu podobieństw. W każdym z nich poznaniacy mieli ogromną szansę na wygraną, ale w kluczowych momentach lepiej radzili sobie zgorzelczanie i dzięki temu przed meczami w Poznaniu są w bardzo dobrej sytuacji. - Rzeczywiście, pewne rzeczy znowu się powtórzyły. Wydaje mi się, że w tych kluczowych fragmentach zabrakło nam po prostu skuteczności i szczęścia. To nie jest przypadek, że walczymy z Turowem jak równy z równym. Przychodzi końcówka i trudno powiedzieć, co się z nami dzieje. Nie wiem, być może zabrakło nam sił. Myślę jednak, że równie istotny jest w tym wszystkim łut szczęścia, którego nam po prostu brakuje - zauważa Łukasz Wiśniewski.

Czasu na przygotowanie się do rywalizacji w Poznaniu nie było zbyt wiele. Zawodnicy PBG Basket podkreślają, że już dawno byli odpowiednio przygotowani na walkę z PGE Turowem i w ostatnich dniach wyciągali jedynie wnioski i odpoczywali. - Specyfika naszej pracy przed meczem jest teraz zupełnie inna niż w trakcie sezonu zasadniczego - podkreśla Łukasz Wiśniewski. - Czasu praktycznie nie ma. Gramy prawie dzień po dniu. Jest tylko krótka przerwa, kiedy rywalizacja przenosi się do drugiego miasta. Nikt nie jest w stanie odkryć teraz Ameryki. Znamy mocne strony Turowa, a rywal wie, co jest naszą siłą. W takiej sytuacji czas poświęca się w zasadzie tylko na regenerację, odpoczynek i wyciągnie wniosków - tłumaczy Łukasz Wiśniewski.

W Poznaniu PBG Basket na pewno ma szansę na odwrócenie losów rywalizacji. W tym roku drużyna ze stolicy Wielkopolski jest bardzo skuteczna we własnej hali. - Własna hala to ogromny atut, również w naszym przypadku. Znamy obiekt, kosze, do tego dochodzi doping kibiców. To wszystko ma znaczenie. Mamy wielki atut, który trzeba wykorzystać - mówi środkowy PBG Basketu Damian Kulig.

Recepta na pokonanie PGE Turowa jest dokładnie taka sama jak w przypadku poprzednich spotkań. - Musimy być szczególnie skupieni na ich rozgrywającym. Torey Thomas naprawdę pokazuje klasę. Nie mam wątpliwości, że to motor napędowy tego zespołu. Bardzo ważnym zawodnikiem jest Marko Brkić. Przydatny Turowowi jest również Robert Tomaszek, który odwala czarną robotę. Bez wątpienia jest kilka elementów, na które trzeba zwrócić uwagę. Czy czeka nas kolejny horror? Nie należy tego wykluczyć - tłumaczy Łukasz Wiśniewski.

Trzecie spotkanie PGE - PBG w Poznaniu we wtorek o godzinie 19 w hali AWF, ewentualny mecz 4 w środę także o 19.

Powiedzieli przed meczem:

Marcin Grygowicz, drugi trener PGE Turowa: Pojechaliśmy do Poznania w poniedziałek. Przed meczem trochę poćwiczymy i na wtorkowe zawody wyjdziemy skoncentrowani. Zagramy jak w dwóch pierwszych meczach, mimo że będziemy grali na wyjeździe. Zrobimy wszystko i jestem przekonany, że się nam uda, we wtorek wrócimy do domu i będziemy mogli spokojnie szukać kolejnego przeciwnika w czasie rywalizacji Anwilu Włocławek z Treflem Sopot. Chcemy grać swoje zarówno w swojej hali jak i na wyjazdach. Mało tego w 90 proc. nam się to udaje. Dotychczas w większości wyjazdowych spotkań byliśmy skoncentrowani i graliśmy swoją koszykówkę. To nie my jesteśmy pod presją. Poznań ma wynik 0:2, gra u siebie i w przypadku porażki zakończy sezon. W Poznaniu dotyczczas czuliśmy się dobrze i jedziemy tam po zwycięstwo.

Konrad Wysocki, skrzydłowy PGE Turowa: Dotychczasowe mecze były bardzo zacięte. To jednak my wychodziliśmy z rywalizacji obronną ręką. Wygląda na to, że aby wygrać musimy doprowadzić do dogrywki [śmiech].

Robert Tomaszek, środkowy PGE Turowa: Oba zespoły będą chciały wygrać. PBG Basket będzie chciał przedłużyć serię, a my ją zakończyć. Wszystkiego można się spodziewać. Póki co trzy z czterech spotkań kończyły się dogrywkami. Można tak naprawdę rzucić monetę do góry i zobaczyć co wypadnie. Musimy zagrać jak najlepiej w obronie, być skoncentrowani i trafiać rzuty wolne.

Łukasz Wiśniewski, rozgrywający PBG Basketu: Gramy prawie dzień po dniu. Jest tylko krótka przerwa, kiedy rywalizacja przenosi się do drugiego miasta. Nikt nie jest w stanie odkryć teraz Ameryki. Znamy mocne strony Turowa, a rywal wie, co jest naszą siłą. W takiej sytuacji czas poświęca się w zasadzie tylko na regenerację, odpoczynek i wyciągnie wniosków.