Szczotka: Chcieliśmy i się udało
fot. Wojciech Figurski

,

Lista aktualności

Szczotka: Chcieliśmy i się udało

- Bardzo chcieliśmy zakończyć sezon zasadniczy na pierwszym miejscu, udało się i wszystkie założenia zostały spełnione - mówi po meczu z Anwilem Włocławek skrzydłowy Asseco Prokomu Gdynia, Piotr Szczotka.

,

Jacek Seklecki: Co zadecydowało o waszym zwycięstwie przeciwko Anwilowi?

Piotr Szczotka: To obrona była tym elementem, który zadecydował o naszym zwycięstwie. Broniliśmy bardzo dobrze, szczególnie w końcówce tego meczu. Anwil nie miał łatwych pozycji do rzutu, a tylko chwilami zdobywał jakieś punkty, jak np. Dardan Berisha z dystansu, a oprócz tego graliśmy też skutecznie, co miało znaczenie, gdy goniliśmy włocławian.

Ta obrona w pierwszej połowie aż tak dobrze nie funkcjonowała. W 14. minucie meczu Anwil miał już na swoim koncie 28 punktów, a wy tylko 14.

- Bardzo słabo zaczęliśmy spotkanie. Graliśmy nieskutecznie, mieliśmy dużo strat, Anwil zdobywał łatwe punkty z kontry i stąd na początku prowadził ponad 10 punktami. Na szczęście szybko opanowaliśmy tę sytuację.

Takich błędów musicie się wystrzegać, bowiem w play-off mogą kosztować porażkę.

- Na pewno, trudno z tym się nie zgodzić. Dużo jeszcze pracy przed nami i wiele analiz. Obejrzymy na spokojnie mecz z Anwilem na wideo i zobaczymy co robiliśmy źle i na co jeszcze musimy zwrócić uwagę. Na pewno bardzo dobrze przygotujemy się do play-off i myślę, że będzie dobrze.

Anwil karał was sporą ilością trójek. W kilku momentach nie mogliście powstrzymać ich trzypunktowych rzutów.

- Anwil trafiał za trzy, ale nie można powiedzieć, by czynił to przy naszej biernej postawie. Były to naprawdę trudne rzuty, które mimo to wpadały do kosza. Dardan Berisha trafił z faulem, D.J. Thompson w kontrze na pełnej szybkości zdecydował się rzucić i też trafił, dołączyli się Nikola Jovanović, czy Paul Miller. Po prostu mieli dzień i trafiali. W drugiej połowie ciężko było już Anwilowi znaleźć dogodne pozycje do rzutu, zatrzymaliśmy ich i myślę, że dlatego wygraliśmy.

Jesteście pierwsi po sezonie zasadniczym i macie pierwsze miejsce do ewentualnego finału. Przewaga psychologiczna jest teraz po waszej stronie?

- Na pewno lepiej grać przed własną publicznością. Mamy wspaniałych kibiców, którzy są naszym szóstym zawodnikiem, dlatego fajnie będzie grać w większości w ich obecności. Bardzo chcieliśmy zakończyć sezon zasadniczy na pierwszym miejscu, udało się i wszystkie założenia zostały spełnione.

Robert Witka mówił przed meczem, że ciężkie mecze na koniec sezonu zasadniczego, czyli wasze spotkania z Anwilem, Energą Czarnymi, czy PGE Turowem mogą być dla was dobrym przetarciem przed play-off. Zgodzi się Pan z tym?

- Jak najbardziej tak. Są to mecze, w których gra się ciężkie i wyrównane końcówki. A jak wiadomo w play-off takich spotkań nie brakuje, więc na pewno dodatkowe doświadczenia zebrane w końcówce tego sezonu zasadniczego mogą nam tylko pomóc.

Trener Tomas Pacesas chwalił Pana na konferencji prasowej. Trzeba zauważyć, że ten sezon jest dla Pana wyjątkowo udany, a już na pewno najlepszy od kilku lat, kiedy to rywalizował Pan w barwach Znicza Jarosław.

- Jeśli chodzi o mecz przeciwko Anwilowi to trochę przespałem początek spotkania, stąd jakieś głupie straty i niepewna obrona. W końcówce było już naprawdę dobrze. Co do udanego sezonu to jest już taktyka trenera. To szkoleniowiec decyduje o tym, jak wykorzystać danego zawodnika. Trener Pacesas widzi mnie w swojej taktyce, ale żeby tak było muszę walczyć o każdą minutę, gdyż nikomu nic z góry się nie należy. Trzeba to udowadniać na treningach i jeśli dostaje się szansę w meczu to potwierdzić to na parkiecie.

Pan wykorzystuje to bardzo dobrze, bowiem minut gry też jest sporo.

- Staram się wykonywać swoje zadania jak najlepiej. Na ilość minut na parkiecie nie narzekam, więc mam nadzieję, że tak będzie się to wszystko układało w dalszym ciągu.