Mirković: Happy end
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Mirković: Happy end

- W zeszłym roku przed play-off także nie grałem najlepiej, ale to właśnie końcówka sezonu była dobra w moim wykonaniu. Może tym razem będzie podobnie? – zastanawia się Uros Mirković, skrzydłowy Polpharmy Starogard Gdański.

,

Wojciech Kłos: Przebieg spotkania trochę zaskoczył. Nikt się chyba nie spodziewał, że będziecie wyraźnie prowadzić przez całe spotkanie. Tylko końcówka była zacięta…

Uros Mirković: Także nie spodziewałem się tego, że będziemy prowadzić 10-15 punktami przez cały mecz. Jeśli dobrze trenujesz i dajesz z siebie 100%, to efekty tego są widoczne później na parkiecie. Byliśmy dzisiaj lepszą drużyną, ale za chwilę będziemy myśleli już o kolejnym spotkaniu.

Dzisiaj zawodnikiem, który robił różnicę był Deonta Vaughn.

- Deonta miał parę dni przerwy, kiedy pojechał załatwiać swoje sprawy w Stanach. Wrócił stamtąd w świetnym nastroju. Vaughn jest szybkim zawodnikiem, ma spore umiejętności i dobry rzut. Bardzo trudno bronić przeciwko niemu. Dobrze mieć takiego zawodnika w naszym składzie.

W końcówce spotkania bardzo groźnym zawodnikiem okazał się Paweł Kikowski. Jego akcje mogły doprowadzić do zwycięstwa Trefla.

- Ten zespół jest bardzo nieprzewidywalny. Trefl ma klasowych zawodników na każdej pozycji. Dla nas najważniejszy jest końcowy wynik. Jeśli jest happy end, to nie ważne kto grał dobrze, a kto źle.

Grał Pan przez chwilę przeciwko Filipowi Dylewiczowi. Trudno się gra przeciwko reprezentantowi Polski?

- Tak, on ma spore umiejętności. Widać, że miał dobrą szkołę koszykówki i prawdopodobnie zaczynał grać bardzo wcześnie. Tomek Cielebąk miał z nim sporo problemów, ja zresztą także. Najważniejsze, że reszta graczy Trefla nie rzucała zbyt wiele. Dylewicz pokazał jednak dzisiaj klasę i grał świetnie.

Nie był Pan jeszcze w Polpharmie, kiedy ten zespół przegrywał z Pawłem Turkiewiczem jako trenerem wysoko w Sopocie. Jak to się stało, że z Zoranem Sretenoviciem wasza gra wygląda zupełnie inaczej?

- Czasami małe zmiany wystarczają, żeby osiągnąć lepsze wyniki. Mamy teraz bardzo dobrą atmosferę i ciężko trenujemy. Czujemy się dobrze pod względem fizycznym. To są najważniejsze przyczyny naszej dobrej gry.

Jak Panu się pracuje z takim trenerem jak Zoran Sretenović?

- Bardzo się cieszę z tej współpracy. Chyba pierwszy raz w życiu pracuję z trenerem, który ma do nas świetne podejście psychologiczne. Jest spokojny i nie wprowadza złej atmosfery. To oczywiście także wielkie nazwisko w serbskiej koszykówce. Szanuję go, słucham i robię to, czego on ode mnie oczekuje.

Czy jest Pan zadowolony ze swojej postawy w tym sezonie?

- Nie jestem do końca usatysfakcjonowany tym, jak gram. Mam trochę inną pozycję w zespole niż w zeszłym sezonie. Jest spora konkurencja, a koledzy również grają świetnie. Jako drużyna mamy jednak dobre wyniki. Wszystko zależy ode mnie. Jestem z wszystkiego zadowolony, także z minut które dostaję. W zeszłym roku przed play-off także nie grałem najlepiej, ale to właśnie końcówka sezonu była dobra w moim wykonaniu. Może tym razem będzie podobnie?