Bennerman: Nie bronimy
fot. Łukasz Capar

,

Lista aktualności

Bennerman: Nie bronimy

- Nasz trener jest tak zdenerwowany, że na drugi dzień po meczu mamy trening – mówi po spotkaniu z AZS Cameron Bennerman, rzucający Energi Czarnych.

,

Mateusz Bilski: Co się dzieje z Energą Czarnymi? Takiego początku drugiej rundy nikt się nie spodziewał.

Cameron Bennerman: My zupełnie nie bronimy… a dodatkowo ja nie trafiałem dziś wystarczająco dobrze. Jest wiele rzeczy, które musimy poprawić, od najmniejszych detali, po same mentalne przygotowanie przedmeczowe. Może potrzeba nam więcej treningów, lub aby były one dłuższe? 
Mieliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę sezonu, ale teraz te małe rzeczy spowodowały, że przegraliśmy w jego drugiej części już dwa mecze z rzędu w podobnym, bardzo słabym stylu. Zupełnie nie bronimy, przede wszystkim niscy zawodnicy nie bronią. Ktokolwiek nie ma piłki, choć radzi sobie z presją w ataku, w defensywie grał słabiej. Jestem w 100 procentach przekonany, że nie ma w Polsce zawodnika szybszego od Jerela Blassingame’a i że nie ma w całej lidze mądrzejszego i bardziej nieustępliwego gracza od Mantasa Cesnauskisa. O mnie nie będę wspominał, bo są ode mnie lepsi w tym, co ja robię dobrze. Ale wszyscy zupełnie nie bronimy. To jest nasz największy problem.

Jak to możliwe, że taki strzelec jak Pan trafił zaledwie 1 z 11 rzutów za trzy punkty, w większości rzucając z zupełnie wolnych pozycji?

- Nie wiem… W Polsce gramy tylko jedno spotkanie w tygodniu i nie ma zbyt wielu szans na odpowiednie wytrenowanie rzutów w warunkach meczowych, gdyż na treningach zawsze jest dużo łatwiej. Gdy nadchodzi mecz, chcesz być gotowym na zdobywanie punktów takimi rzutami.
Po świątecznej przerwie gdzieś moja skuteczność zniknęła, a każdy oddany przeze mnie rzut za trzy był zbyt mocny. Dlatego też ostatnie dwie próby z dystansu w czwartej kwarcie, te najważniejsze, oddałem delikatniej, jednak one też nie znalazły drogi do kosza, choć lepszych pozycji mieć nie mogłem.
Tydzień temu po meczu w Zgorzelcu byłem bardzo wściekły na to, że nie miałem wystarczającej ilości okazji do zdobywania punktów i stąd wziął się mój słabszy występ. Ale teraz tych rzutów miałem bardzo dużo i mimo to nie potrafiłem pomóc drużynie. Albo rzucałem za mocno, albo za słabo, nic nie chciało mi wpaść… Jednak ja mogę poprawić swoje rzuty i nie martwię się tym zupełnie. Ale o tej obronie to mógłbym gadać godzinami. Sto punktów straconych we własnej hali to coś, co nigdy nie powinno się zdarzyć.

Jaką widzi Pan najbliższą przyszłość dla Energi Czarnych?

- Musimy wrócić do ciężkiej pracy. Choć nie będziemy grać ligowego spotkania w najbliższych dwóch tygodniach, nasz trener jest tak zdenerwowany, że już we wtorek mamy trening, pierwszy raz nie odpoczywając po meczu. Takie przegrane się zdarzają, ale nie powinny dwa razy z rzędu. Choć staram się być liderem naszej drużyny, wnosić coś pozytywnego, pomóc wypracować dobrą pozycję przed play-off, to po takim spotkaniu czuję się bezradny i mam pustkę w głowie. Jesteśmy tylko ludźmi. Nasza drużyna jest jak dłoń, każdy zawodnik na parkiecie jest jak jeden palec, ale dziś one nie były zaciśnięte w pięść, więc nie mogliśmy wygrać. Po tych przegranych naprawdę nie będę czuł się komfortowo widząc swoją twarz na Meczu Gwiazd, nie będę czuł się komfortowo także startując w tej chwili w konkursie wsadów…

Czy chciałby Pan coś przekazać fanom Energi Czarnych?

- Oczywiście, że tak. Po tym spotkaniu jest mi naprawdę przykro – miałem dwukrotnie piłkę w rękach w decydujących momentach i nie wiem co się stało, ale zawaliłem i nie trafiłem ani razu. Czułem się gotów do oddawania takich rzutów, ale widocznie muszę jeszcze potrenować i zrobię to. Przepraszam wszystkich kibiców w imieniu całej drużyny i swoim własnym, za to, jak graliśmy w tych dwóch meczach. Wciąż jesteśmy bardzo dobrą drużyną, wszyscy to widzieli, ale druga runda jak na razie jest z naszej strony wielkim nieporozumieniem. Mamy tego świadomość, szukamy naszych błędów i będziemy je konsekwentnie poprawiać – to wszystko, co możemy zrobić. Oglądałem Lakersów w tym sezonie wielokrotnie i też mieli kilka serii przegranych, więc myślę, że to dobre porównanie. Oni wzięli się do roboty i wygrywają, więc my też musimy to zrobić.