Michał Hernes: Był Pan stremowany przed meczem z AZS Koszalin?
Rafał Bigus: Nie odczuwałem tremy, ale raczej chęć gry...
Wolę walki?
- Dokładnie. Moim zdaniem rozegraliśmy dobry mecz i wpadały nam ważne punkty.
Jak układa się Panu współpraca ze Skibniewskim i Chanasem?
- Z Robertem grałem już wcześniej. Z Kamilem też, w reprezentacji Polski. Można powiedzieć, że wszystko było w porządku.
Z spotkaniu z AZS nie każda akcja Śląskowi wychodziła. Z czego jest Pan niezadowolony?
-Na pewno mogliśmy zagrać lepiej w obronie. W ataku było dobrze, zdobyliśmy przecież dużo punktów i wynik mówi sam za siebie. Mankamentem jest więc defensywa.
Teraz Pański zespół czeka seria trudnych wyjazdowych spotkań...
- Będzie ciężko, bo na obwodzie mamy w tej chwili tylko Skibniewskiego i Chanasa. To na dobrą sprawę nasi jedyni rozgrywający i czeka ich trudne zadanie.
Niedługo ma dojechać następca Swansona...
- To prawda. Przydałoby się, żeby wzmocnił nas jak najszybciej.
Można powiedzieć, że pod koszem rywalizuje Pan z Fletcherem i Tomczykiem...
- Nie zgadzam się. Oni mają swoją pozycję w tej drużynie. Przyjechałem tu tylko po to, by im pomóc. Nie ukrywam jednak, że na treningach będzie między nami rywalizacja. Moja rola jest taka, jaka była w czwartek. Ja zagram dobrze to super, jak nie to spotkają mnie odpowiednie restrykcje.
Czy wystarczy Panu miesiąc, by wywalczyć sobie miejsce w składzie?
- Powinien.
Jak porównałby Pan Turów i Śląsk?
- Dziękuję, wolałbym nie robić takich porównań. Kwestia Turowa jest zamknięta i nie chcę na ten temat rozmawiać.
Kto jest na ten moment lepszy?
- Turów ze Śląskiem wygrał, ale.. Nie, bez sensu takie porównania. Zobaczymy pod koniec sezonu.
W rewanżu we Wrocławiu górą będzie Śląsk?
- Mam taką nadzieje.