Marek Popiołek: Mamy ambitny i charakterny zespół
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Marek Popiołek: Mamy ambitny i charakterny zespół

- Ostatnio wygrywamy, pokonujemy kolejnych przeciwników, wszyscy widzą, że zespół idzie do przodu. Jak tylko będziemy zdrowi, będziemy groźni dla każdego zespołu w play-off. Jestem zbyt młodym trenerem, by pozwalać sobie na kalkulacje. Gdyby trzeba było, zagramy nawet z Olympiakosem Pireus - mówi Marek Popiołek, trener Legii Warszawa.

,

Legia Warszawa idzie za ciosem. Zespół ze stolicy wygrał właśnie... szósty mecz z rzędu i wciąż liczy się w walce o trzecie miejsce przed fazą play-off ORLEN Basket Ligi. To kapitalny rezultat, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że jeszcze kilka tygodni temu w Warszawie drżeli o sam udział w ćwierćfinale. W sobotę Legia pokonała Anwil Włocławek 96:87, udowadniając, że jest zespołem o bardzo dużej jakości sportowej.

- Bardzo cieszę się z tej wygranej, bo pokazuje, że idziemy w dobrą stronę. To był bardzo trudny mecz, który miał wiele obliczy. Bardzo słabo zaczęliśmy, nie mieliśmy energii, byliśmy spóźnieni w sytuacjach defensywnych, atak również nie miał płynności. Ale później znaleźliśmy sposoby na to, by poprawić grę. Dobra defensywa w grze 1 na 1, także w sytuacjach izolacyjnych, pozwoliła nam kontrolować ten mecz do samego końca. Oczywiście wygrana z liderem cieszy, ale ja patrzę na to jak na wydarzenie, na którym można ten zespół budować, by w fazie play-off był w optymalnej dyspozycji - mówi Marek Popiołek.

Trener Legii Warszawa podkreśla, że jego zespół to grupa bardzo ambitnych i charakternych ludzi, którzy chcą wygrywać za wszelką cenę. W meczu z Kingiem świetną partię rozegrał Loren Jackson, teraz prym wiódł Christian Vital, autor 30 punktów. Amerykanin trafił 9 z 13 rzutów z gry.

- To grupa bardzo ambitnych, charakternych ludzi i to normalne, że są zgrzyty na treningach. Cieszę się, że mamy zawodników, którzy chcą wygrywać. Nie obrażam się, gdy dany gracz jest zły, kiedy go zmieniam. Wszyscy są ambitni, chcieliby grać więcej. Doszliśmy do tego, że wiemy, co trzeba robić, by wygrywać mecze. Czasem to jest defensywa, zbiórki, czasem mądra i cierpliwa gra w ataku. Mamy wielu zawodników, którzy mogą przejmować mecze w poszczególnych fragmentach - podkreśla.

- Dbamy o chemię w drużynie, ale nie jest tak, że przychodzimy na treningi tylko poklepywać się po plecach. Wiadomo, że nastroje poprawiają dobre wyniki. Ostatnio wygrywamy, pokonujemy kolejnych przeciwników, wszyscy widzą, że zespół idzie do przodu i oby zdrowie zawodników dopisywało. Jak tylko będziemy zdrowi, będziemy groźni dla każdego w play-off - zaznacza Popiołek.

Trener Legii nie wie, czy w najbliższym meczu będzie miał do dyspozycji Michała Kolendę, który narzeka na uraz stawu skokowego (nabawił się go w trakcie spotkania z Kingiem Szczecin).

Legia w tym momencie ma taki sam bilans (19-11) co King Szczecin i Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski. Trudno powiedzieć, z kim drużyna Marka Popiołka zagra w pierwszej rundzie fazy play-off.

- Niezależnie od tego kto będzie naszym przeciwnikiem, będziemy mieli w ćwierćfinale dodatkowe pomysły taktyczne. Nie jesteśmy jednak na tym etapie sezonu, by wywracać grę do góry nogami. Doprecyzujemy tylko pewne szczegóły. Może być jednak tak, że grając ostatni mecz w Lublinie celowo z pewnych rzeczy w swojej taktyce zrezygnujemy - komentuje.

- Gdy przejmowałem zespół, wszyscy mówili, że terminarz mamy wymagający i trudno będzie nam awansować do play-off. W moim pierwszym meczu ligowym potknęliśmy się w starciu z Arką. Później okazało się, że dzięki kolejnym zwycięstwom zamiast drżeć o miejsce w fazie play-off, jesteśmy w okolicach trzeciego-piątego. Jestem zbyt młodym trenerem, by pozwalać sobie na kalkulacje. Gdyby trzeba było, zagramy nawet z Olympiakosem Pireus! - mówi z uśmiechem na twarzy.