,

Lista aktualności

Za żarty się płaci

- Mój zespół nie grał pod presją i to nam pomogło- mówił uśmiechnięty Jerzy Chudeusz. Jego podopieczni sensacyjnie pokonali na wyjeździe wrocławski Śląsk 92:83. Duża w tym zasługa byłych graczy Śląska – Pawła Wiekiery i Aivarsa Kiausasa.

,


- Mój zespół nie grał pod presją i to nam pomogło- mówił uśmiechnięty Jerzy Chudeusz. Jego podopieczni sensacyjnie pokonali na wyjeździe wrocławski Śląsk 92:83. Duża w tym zasługa byłych graczy Śląska – Pawła Wiekiery i Aivarsa Kiausasa.

Mimo, że faworytami piątkowego meczu byli wrocławianie, to od pierwszych minut zarysowała się przewaga Astorii Bydgoszcz. Po punktach Davisa, Kiausasa i Cepulisa gospodarze przegrywali już 0:7. W kolejnych minutach w zdobywanie punktów włączył się Ercegović i przewaga przyjezdnych rosła.

W drugiej kwarcie sygnał do odrabiania strat dał Kevin Fletcher. Amerykanin z włoskimi korzeniami otworzył drugą odsłonę spotkania skuteczną akcją dwa plus jeden. Zaraz po nim uaktywnili się Robert Skibniewski (dwie celne trójki) i Kamil Chanas (dziesięć punktów w dziesięć minut). Ich skuteczne akcje pozwoliły Śląskowi wyjść na prowadzenie.

Po przerwie za trzy trafił Dante Swanson i Śląsk wygrywał 57:44. Wtedy przypomniał o sobie chorwacki środkowy. Przede wszystkim za sprawą Ercegovica gościom udało się częściowo zniwelować straty. W czwartej kwarcie wspomagało go trio: Zabłocki, Wiekiera i Davis. W Śląsku na uwagę zasługiwała gra Lalica i Korszuka.

Na 1,5 minuty przed końcem meczu celnym trafieniem zza linii 6.25 metrów popisał się Maciej Szlachtowicz i podopieczni Tomasza Jankowskiego przegrywali tylko 83:86. Miejscowym nie udało się jednak odzyskać inicjatywy. Wrocławianie nie potrafili się wstrzelić do kosza, a Astoria za sprawą Wiekiery i Davisa powiększyła swoją przewagę.

W szeregach Śląska nie zagrali Dominik Tomczyk i Ryan Randle. Pierwszy wciąż jest kontuzjowany, drugi dopiero w środę przyleciał do Wrocławia. W drużynie z Bydgoszczy zabrakło Dennisa Mimsa, który został zwolniony.

Ze swojego występu mogą być zadowoleni Aivaras Kiausas i Paweł Wiekiera. Byli

wrocławscy gracze zapisali na swoim koncie odpowiednio 12 i 14 punktów. W szeregach wrocławian najlepszy był z kolei Denis Korszuk, który w ubiegłym sezonie przez chwile bronił barw Bydgoszczan.

Ostatecznie wrocławianie przegrali 83:92. To ich druga porażka w tym sezonie w Polskiej Lidze Koszykówki i druga przed własną publicznością. Przypomnijmy, że wcześniej we wrocławskiej hali Orbita pokonał ich mistrz Polski, Prokom Trefl Sopot.

Po meczu powiedzieli:

Jerzy Chudeusz ( trener Astorii ): Cieszę się ze zwycięstwa we Wrocławiu. Uważam, że graliśmy bardzo dobrze w ataku. W pierwszej kwarcie szło nam rewelacyjnie i uwierzyliśmy, że możemy ten mecz wygrać. A w ataku było tak, jak założyliśmy. Trudny do zatrzymania był w szczególności Ercegović. Potem mieliśmy drobny przestój, ale na szczęście równie szybko nastąpiło nasze odrodzenie. Wygraliśmy ważny mecz. Graliśmy bez presji i to nam pomogło.

Tomasz Jankowski ( szkoleniowiec Śląska ): Gratulację dla Astorii i trenera Chudeusza. Według mnie pierwsza kwarta to był żart. Straciliśmy trzydzieści punktów i to w pewnym sensie ustawiło wynik. Taką przewagę trzeba potem odrabiać, co nie jest łatwe i kosztuje sporo sił. Nasi rywale uwierzyli, że mogą ten mecz wygrać. My zaś nie trafialiśmy z czystych pozycji, graliśmy szalone akcje i próbowaliśmy wykorzystać naszą przewagę pod koszem. Niestety, bez efektu. Byliśmy trochę oszołomieni. Traciliśmy bardzo łatwo punkty. W czwartej kwarcie swoją skutecznością zaskoczył nas Zabłocki. Cóż mogę powiedzieć- za takie żarty się płaci.

Aivaras Kiausas ( skrzydłowy Astorii ): Jesteśmy szczęśliwy. To spotkanie było ważne i na szczęście bardzo dobre w naszym wykonaniu. Dobrze prezentowaliśmy się szczególnie w ataku. W drugiej kwarcie przestaliśmy trafiać, ale w odpowiednim momencie wróciliśmy do gry. Gdy mecz jest na styku to o tym, kto wygra decydują drobiazgi. W tym trudnym pojedynku przeważyły one na naszą korzyść.

Maciej Szlachtowicz ( obrońca Śląska ): Byliśmy faworytami, tymczasem przegraliśmy wygrany mecz. Nasza gra w obronie i na deskach to był po prostu dramat. Obie drużyny grały zrywami, ale to Astoria w odpowiednim momencie była skuteczniejsza.