,

Lista aktualności

Liga ostrzega, są kary

- Zero tolerancji dla niesportowych zachowań - zapowiada przed trzecimi meczami ćwierćfinałów prezes PLK SA Janusz Wierzbowski. Zapadły decyzje o karach dla trenera i zawodników

,

Po pierwszych dwóch meczach ćwierćfinałów, w których zanotowano zbyt wiele przypadków niesportowych zachowań, władze ligi zapowiedziały ostrzejsze potraktowanie klubów, trenerów i zawodników, którzy nie dostosowują się do reguł sportowej walki.

Prezes Wierzbowski zareagował błyskawicznie i ostro po meczach rozegranych we wtorek i środę. - Zostały wysłane pisma do prezesów klubów ze Świecia i Ostrowa, w których informuję, że w przypadku dalszych przypadków niestosownego „iskrzenia” na boisku ich zawodnicy mogą się liczyć z ostrymi karami. Jednocześnie informuję, że nie może być mowy o karach za incydent między Michaelem Ansleyem ze Stali a Rickiem Apodacą z Polpaku w meczu numer 2, gdyż nie doszło w tym wypadku do naruszenia nietykalności, a mówiąc dokładnie żadnych ciosów nie było - mówi prezes Wierzbowski.

- Pisma ostrzegawcze zostały także wysłane do prezesów klubów ze Słupska i Wrocławia. Trenerzy obu zespołów zostali ostrzeżeni, że w przypadku pojawienia się ponownie niesportowych gestów, będą błyskawicznie karani przez sędziów. Tak będzie karane jakiekolwiek zachowanie poza ogólnie przyjętymi emocjami - informuje prezes PLK SA.

Pierwsze kary zostały nałożone już w piątek. 4000 zł zapłaci trener Energi Czarnych Słupsk Igor Griszczuk za przetrzymywanie zawodników na ławce podczas przerwy na żądanie. 10 tys. zł zapłaci Radosław Hyży z BOT Turowa Zgorzelec za faule w meczu Anwil - Turów, a za zachowanie w tym samym meczu Brent Scott otrzyma karę w wysokości 2 do 7,5 tys. zł (decyzja ostateczna w sobotę). - W przypadku powtórzenia incydentów będą to kary dużo bardziej surowe. Nie posunąłem się na razie do dyskwalifikacji zawodników, a to dlatego, żeby uniknąć posądzenia o to, że wynik rywalizacji w play-off jest rozstrzygany przy zielonym stoliku - mówi prezes ligi.

- Rozmawiałem także z przedstawicielami środowiska sędziowskiego. Niestety, muszę przyznać, że w pierwszych meczach ćwierćfinałów poziom sędziowania nie był tak wysoki jak w sezonie zasadniczym. Zrobimy wszystko, żeby w nadchodzących spotkaniach wrócił do wysokiej normy - kończy Janusz Wierzbowski.