Twardowski: Bezpieczny zespół
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Twardowski: Bezpieczny zespół

– Musieliśmy uszyć taki garnitur, w którym będziemy dobrze wyglądać, będzie do nas pasował, ale będzie kosztował tyle, na ile nas stać. Myślę, że ten skład spełnia takie warunki i jestem przekonany, że nas nie zawiedzie – mówi po zamknięciu składu przez Energę Czarnych Andrzej Twardowski [na zdjęciu w środku], prezes słupskiego klubu. 

,

Mateusz Bilski: Energa Czarni dość szybko zamknęli skład przed zbliżającym się sezonem. Czy według Pana ten zupełnie nowy zespół będzie lepszy od poprzedniego?

Andrzej Twardowski: Myślą przewodnią budowy tego zespołu było właśnie to, by był on lepszy od drużyny z ubiegłego sezonu. Oczywiście na oceny przyjdzie czas na koniec sezonu, kiedy będzie można jej dokonać na podstawie owoców naszych występów w Tauron Basket Lidze. Osobiście jestem wręcz przekonany, że ten skład nas nie zawiedzie. Potrzebujemy jednak trochę czasu, by trenerzy zdołali to wszystko poukładać. Wierzę w naszych szkoleniowców i wiem, że są w stanie dokładnie zgrać wszelkie aspekty sportowe, mentalne i osobowościowe, co zamieni się w harmonijne funkcjonowanie zespołu, przekładając się na właściwe rezultaty sportowe.

W składzie Energi Czarnych doszło do prawdziwej rewolucji. Oprócz najmłodszych wychowanków, a także trenerów Mariusa Linartasa i Mirosława Lisztwana, w zespole nikt nie pozostał.

- Jesteśmy klubem, w którym nie ma nadwyżek budżetowych i nie lubimy działań o charakterze rewolucyjnym. Budowanie od nowa jest od kontynuacji zdecydowanie trudniejsze, bardziej pracochłonne i ryzykowne. Dlatego już teraz myśleliśmy o przyszłości, podpisując z młodymi zawodnikami kontrakty dwuletnie, lub w formule 1+1.

W naszej rozmowie zaraz po zakończeniu sezonu podkreślił Pan, że nikt nie otrzyma kontraktu ze względu na sentymenty. I słowa Pan dotrzymał.

- Po prostu nie stać nas na działania o charakterze sentymentalnym. Nowy zespół komponowaliśmy tak, by wszystkie elementy do siebie pasowały. W sytuacji, w której chociaż jeden z nich byłby nawet zbyt dobry, ale niepasujący do reszty, pojawiłoby się zjawisko dysharmonii. Jesteśmy jednymi z najbardziej doświadczonych w całej lidze i chcieliśmy w tym roku tego typu sytuacji uniknąć.

Wiele opinii kibiców czy osób związanych z koszykówką jest dla trenera Mariusa Linartasa nieprzychylnych. Czym skusiła słupski klub ta dość ryzykowna kandydatura?

- Największą wiedzę na temat Mariusa posiadaliśmy właśnie my. Pracował u nas przez ostatni rok, dokładnie go obserwowaliśmy, mieliśmy możliwość dokonania oceny jego roli, którą odgrywał u boku Dainiusa Adomaitisa, a także jego warsztatu, sposobu pojmowania koszykówki i innych. Z naszego punktu widzenia osiągnął same pozytywne oceny. Warto podkreślić, że niejednokrotnie dla samych zawodników był on zdecydowanie surowszy od Dainiusa, co oczywiście graczom się nie podobało. Jednak my, jako klub, nie mamy nic przeciwko temu i cenimy taką postawę. Marius nie bał się powiedzieć zawodnikowi, który miał silną pozycję w drużynie i status gwiazdy, co myśli o jego postawie na treningu czy podczas meczu. Wiemy, że nasz nowy trener jest wychowawcą wielu litewskich zawodników i był jednym z prowadzących Jonasa Valanciunasa i Donatasa Motiejunasa - którzy mają teraz zamiar wiele osiągnąć w NBA. Nasz nowy skład jest dość młody i do młodych zawodników musi być odpowiedni szkoleniowiec, a Marius z pewnością takim jest. Na koniec dodam, że odbyłem z Mariusem wiele rozmów przed podpisaniem kontraktu i to były moje najciekawsze rozmowy, jakie do tej pory miałem okazję przeprowadzić z trenerami.

Po ogłoszeniu podpisania umowy z Algirdasem Milonasem, asystentem Linartasa, pojawiły się głosy, że miałby być on swego rodzaju kołem ratunkowym, gdyby ten drugi nie poradził sobie z prowadzeniem drużyny.

- Nie chciałbym brnąć w takie absurdalne wywody. Polecam odebrać tą sytuację zupełnie odwrotnie - Marius nie boi się, że będzie miał za plecami tak utytułowanego, utalentowanego i dobrze rokującego trenera. Co więcej, to sam Linartas zgłosił tę kandydaturę i bardzo chciał, by pomagał mu właśnie Milonas. Należy to docenić, ponieważ świadczy to o tym, że Marius jest pewien swoich kwalifikacji. Cieszę się, że nasi nowi trenerzy nie odnosili do tej pory spektakularnych sukcesów w koszykówce zawodowej, ponieważ są to ludzie niewypaleni, przystępują do pracy pełni zapału i z wielkimi ambicjami. Są to cechy, których u wielu rutynowanych trenerów nie można znaleźć.

Jaka była rola trenera Linartasa przy tworzeniu drużyny, biorąc pod uwagę to, że przecież nie ma go na miejscu w Słupsku.

- Byliśmy i jesteśmy w ciągłym kontakcie z Linartasem, mam tu na myśli przede wszystkim generalnego menedżera Marcina Sałatę i asystenta Mariusa Mirosława Lisztwana. Można powiedzieć, że w najgorętszym okresie cała trójka była w stanie permanentnej konsultacji, odbywając niejednokrotnie kilkugodzinne rozmowy. Jeśli chodzi o sam proces tworzenia drużyny, to powtórzę, że nie jesteśmy klubem z ogromnym budżetem i musieliśmy uszyć taki garnitur, w którym będziemy dobrze wyglądać, będzie do nas pasował, ale będzie kosztował tyle, na ile nas stać. Myślę, że ten skład spełnia takie warunki. Każdy zawodnik, który zagra w naszym zespole został zaakceptowany przez trenera, także Marius Linartas musi czuć się odpowiedzialny, ponieważ jest to jego autorska drużyna.

Podczas „sezonu ogórkowego” przewinęło się również wiele zdań mówiących o tym, że Energa Czarni wyraźnie oszczędzają na nowym składzie. Czy ma to cokolwiek wspólnego z rzeczywistością?

- Nowa drużyna została stworzona za kwotę bardzo zbliżoną do ubiegłorocznej. W minionym sezonie złamane były jednak proporcje, kiedy to czołowi Polacy zarabiali dużo, a efekty, które wnosili do gry zespołu, były znikome. Te kontrakty „zjadły” znaczną część naszego budżetu i nie mieliśmy już pola manewru, by dokonać jakichkolwiek wzmocnień. Obecnie prognozowany jest jeszcze głębszy kryzys, dewizy kosztują bardzo dużo i musimy zmierzyć się z kolejnym, wyraźnym wzrostem kosztów funkcjonowania klubu. Liga wydłuża rozgrywki do 10 miesięcy, więc łącznie z okresem przygotowawczym sezon potrwa dla nas o miesiąc dłużej. Równa się to dłuższym kontraktom, okresom wynajmu mieszkań i wielu innym wydatkom. Musimy także starać się sporo przewidzieć, gdyż co roku zdarzają się nieprzyjemne niespodzianki, które dodatkowo zwiększają koszty. Mając wiele pesymistycznych prognoz musieliśmy zachować bardzo dużo ostrożności, by nie narazić klubu na turbulencje. Jestem przekonany, że po następnym sezonie wiele klubów będzie nie w kłopotach, a w poważnych opałach finansowych. Dlatego nasz zespół został stworzony bezpiecznie.

Kiedy Energa Czarni rozpoczną przygotowania do sezonu i jak będą one przebiegać?

 - 13 sierpnia rozpoczynamy okres przygotowawczy tradycyjnymi badaniami lekarskimi. Mamy już przygotowane wszystkie plany treningowe oraz omówione starty w turniejach, a także ustalonych partnerów do meczów kontrolnych. Ważna jest dla nas sprawa Kotwicy Kołobrzeg, za którą mocno trzymamy kciuki i której życzymy jak najlepiej, ponieważ jesteśmy już z nią umówieni na kilka gier. Przygotowania jak zwykle rozpoczniemy na słupskim stadionie 650-lecia, po przejściu do treningów w hali rozegramy pierwszy sparing ze Spójnią Stargard Szczeciński. W dniach 15-16 września rozegrany zostanie coroczny Turniej o Puchar Prezydenta Miasta Słupska, podczas którego zagrają AZS Koszalin, Polpharma Starogard Gdański i właśnie Kotwica, którą w przypadku najczarniejszego scenariusza mógłby zastąpić prawdopodobnie Start Gdynia. Na tydzień przed startem sezonu udamy się do Koszalina, gdzie weźmiemy udział w turnieju będącym uroczystym otwarciem nowej hali.