Wiśniewski: AZS czarnym koniem
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Wiśniewski: AZS czarnym koniem

- Wierzę, że odmieniony AZS, z nową halą i jak zawsze zaangażowanymi w doping kibicami, okaże się czarnym koniem nadchodzących rozgrywek - mówi nowy zawodnik AZS Koszalin, Łukasz Wiśniewski.

,

Patryk Pietrzala: W jednym z wywiadów stwierdził Pan, że przenosiny do Koszalina nie są krokiem wstecz, tak więc co skusiło Łukasza Wiśniewskiego na podpisanie kontraktu z AZS?

Łukasz Wiśniewski: Nadal podtrzymuje to przekonanie. Zdecydowałem się na Koszalin przede wszystkim dlatego, że w nadchodzącym sezonie włodarze klubu stawiają przed drużyną Teo Cizmicia bardzo ambitne cele. Mam pełnić istotną rolę w ich osiąganiu co traktuję jako nowe osobiste wyzwanie, jakiego do tej pory nie doświadczyłem. Wierzę, że odmieniony AZS, z nową halą i jak zawsze zaangażowanymi w doping kibicami, okaże się czarnym koniem nadchodzących rozgrywek. 

Rade Mijanović był trenerem, który na Pana stawiał podczas pańskiego pobytu w Koszalinie. Jak Pan wspomina tamten okres?

- Bardzo miło wspominam tamten czas. W Koszalinie czułem się bardzo dobrze pod każdym względem. Był to dla mnie szczególny okres, gdyż po roku nieobecności w ekstraklasie udało mi się wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Trener Mijanović obdarzył mnie zaufaniem, za które starałem się odpłacić dobrą grą. Niestety zespół po obiecującym początku wpadł w dołek. Pożegnano się ze szkoleniowcem i zatrudniono nowego. Nowy trener miał inną koncepcję, w której dla mnie zabrakło miejsca.

Jak bardzo różni się Pan od tego zawodnika, który grał w koszalińskiej drużynie w sezonie 2009/2010?

- Myślę, że stałem się dojrzalszym koszykarzem. Lepiej poznałem siebie, wiem jakie są moje atuty i nad czym jeszcze muszę popracować. Z pewnością nabrałem też większej pewności siebie – a to niezbędna cecha w sporcie. Doświadczenie jakie zdobyłem od tamtego momentu będę starał się wykorzystać grając w nadchodzącym sezonie.

Grając w Treflu Sopot, występował Pan u boku Łukasza Koszarka, który był "motorem napędowym" trójmiejskiej drużyny. W Koszalinie taką rolę pełni Igor Milicić. Czy taki stan rzeczy Panu odpowiada?

- Ciężko porównywać tych dwóch zawodników. Podczas mojego pierwszego pobytu w Koszalinie  bardzo dobrze układała mi się współpraca z Igorem - mam nadzieję, że i tym razem tak będzie. Z Łukaszem również dobrze mi się pracowało. Fakt, że mogłem z nim grać w jednej drużynie było dla mnie przyjemnością, a zarazem bezcennym doświadczeniem.

Czy rozmawiał już Pan z trenerem Cizmiciem na temat pańskiej roli w zespole?

- Tak, rozmawiałem. Rozmowa z trenerem była jednym z kluczowych aspektów, dla których zdecydowałem się na Koszalin. Wizja nowej drużyny oraz rola jaką miałbym w niej pełnić bardzo mi odpowiada.

Jaki cel stawia sobie Pan w nadchodzących rozgrywkach?

- Wygrać jak najwięcej spotkań… a jeśli chodzi o wymiar indywidualny, to chciałbym dalej się rozwijać, by być lepszym koszykarzem.