Dylewicz: Przerwa na wagę złota
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Dylewicz: Przerwa na wagę złota

- Taka przerwa może być na wagę złota i pozwoli ona podejść do meczu z nowymi siłami oraz chęciami do gry i mam nadzieję, że przyniesie to pożądany skutek w postaci zwycięstwa - mówi kapitan Trefla Sopot Filip Dylewicz przed trzecim meczem finału Tauron Basket Ligi.

,

Piotr Ciszek: Czy trzeci mecz może okazać się decydujący dla losów finałów?

Filip Dylewicz: Wracamy teraz do Sopotu i na pewno wtorkowe spotkanie będzie najważniejsze w tym sezonie ze wszystkich rozegranych meczów. Nasze zwycięstwo pozwoli nam uwierzyć, że możemy wygrać z drużyną mistrza Polski. Ewentualna porażka spowoduje, że szanse spadną do minimalnego poziomu.

Bardzo rzadko zdarza się by drużyna przegrywająca 2-0 wygrała serię. Jak czujecie się przed tak ważnym meczem?

- Seria ma to do siebie, że trzeba wygrać cztery mecze. Dwa zwycięstwa drużyny z Gdyni wcale nie przekreślają naszych szans na zdobycie tytułu. Może jednak nieco niepokoić styl jaki prezentujemy w tych finałach. Widać, że drużyna Asseco zupełnie nam nie leży i gdzieś ta bariera psychologiczna powoduje, że gramy nieodpowiedzialnie, nie swoją koszykówkę - stąd nasze problemy.

Co musicie poprawić w porównaniu do meczów w Gdyni?

- Musimy wszystko poprawić. Przede wszystkim grę zespołową by podejmować mądrzejsze decyzje, a wtedy drużyna z Gdyni na pewno będzie do pokonania. Będziemy starali się wykorzystać atut własnego parkietu i mam nadzieję, że w związku z tym uda się odzyskać skuteczność, która była naszą największą bolączką.

Przed finałami mówił Pan, że brak presji spowodowany spełnieniem celów dla klubu może pomóc zawodnikom i pozytywnie wpłynąć na zespół. Niestety w pierwszych meczach nie było tego widać.

- Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego na mecze z drużyną Asseco wszyscy jesteśmy spięci i niepotrzebnie w naszej podświadomości rodzi się problem i kompleks drużyny Prokomu. Odbija się to na postawie nas wszystkich na boisku. Dla niektórych graczy jest to także pierwszy finał w życiu i mecze o taką stawkę są zupełnie nowym przeżyciem i być może także to powoduje, że nie zawsze pokazują to, co grali przez cały sezon. Mogło wydawać się, że po dotarciu do finału ten luz będzie nieco większy, jednak tak się nie stało w tych pierwszych meczach.

Między drugim a trzecim meczem finału jest aż sześć dni przerwy, co jest dość nietypową sytuacją w ostatnich dwóch miesiącach. Jak może ona wpłynąć na zespół Trefla?

- W naszym przypadku przerwa może wpłynąć pozytywnie. Mogliśmy dokładniej przeanalizować nasze mecze, ale było też więcej czasu by zapomnieć o tym drugim meczu, który przegraliśmy w hali w Gdyni. Na pewno odpoczynek fizyczny jest nam bardzo potrzebny, gdyż jesteśmy zmęczeni całym sezonem. Nasza rotacja była dość ograniczona i taka przerwa może być na wagę złota i pozwoli ona podejść do meczu z nowymi siłami i chęciami do gry i mam nadzieję, że przyniesie to pożądany skutek w postaci zwycięstwa.