Asseco Prokom - AZS (1): Frasunkiewicz poprowadził do zwycięstwa
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Asseco Prokom - AZS (1): Frasunkiewicz poprowadził do zwycięstwa

Asseco Prokom Gdynia pokonał AZS Koszalin w pierwszym meczu ćwierćfinałów 84:73. Świetnie w tym spotkaniu zaprezentowali się Przemysław Frasunkiewicz oraz Piotr Pamuła, którzy zdobyli dla swoich zespołów odpowiednio 17 i 20 punktów.

 

,

Spotkanie Asseco Prokomu z AZS teoretycznie nie zapowiadało wielkich emocji. Rywalizacja pierwszego zespołu z ósmym z pozoru miała tylko jednego faworyta, ale zespół z Koszalina pod wodzą trenera Andreja Urlepa zaprezentował się bardzo dobrze i był blisko sprawienia niespodzianki w Gdyni. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem Prezes PLK SA, Jacek Jakubowski, wręczył pamiątkowe statuetki Donatasowi Motiejunasowi (15 punktów, 7 zbiórek), za wybór do pierwszej piątki sezonu zasadniczego, i Piotrowi Szczotce (5 punktów), który głosami trenerów został najlepszym zawodnikiem w obronie.

- Na pewno cieszę się z tego wyróżnienia, zwłaszcza, że to wybierali trenerzy. Motywuje mnie to do większej pracy, do większego wysiłku i chciałbym formę utrzymać - mówił kapitan mistrzów Polski.

Już pierwsze akcje pokazały, że spotkanie to na pewno nie będzie łatwe. Akademicy szybko wyszli na prowadzenie dzięki Rafałowi Bigusowi (8 punktów) i Igorowi Miliciciowi (9 punktów), a w drużynie mistrza Polski piłkę do kosza zdołał skierować tylko Adam Łapeta. Asseco Prokom miał duże problemy w ataku, a kibice przecierali oczy ze zdumienia, kiedy po rzutach Łukasza Seweryna (5 punktów) i Motiejunasa piłka nie dotykała nawet obręczy. Wprawdzie po 10 minutach gospodarze prowadzili 17:15, ale ciężar zdobywania punktów musieli wziąć na siebie rezerwowi - Quinton Day (9 punktów) i Michael Kuebler (3 punkty).

AZS w drugiej kwarcie wciąż pozytywnie zaskakiwał, a świetnie w mecz wszedł Piotr Pamuła (20 punktów). Choć mistrz Polski utrzymywał minimalną przewagę, to zespół wciąż grał niepewnie i popełniał sporo błędów w obronie. Trener Andrzej Adamek rotował składem, starając znaleźć optymalną piątkę, ale wciąż w drużynie nie było widać lidera, który poprowadzi zespół do zwycięstwa w pierwszym meczu play-off. Dopiero w połowie tej części meczu ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Przemysław Frasunkiewicz (17 punktów). Po przerwie na żądanie, o którą poprosił trener Urlep, AZS ponownie zaczął jednak grać lepiej i po trójkach Milicicia i Pamuły zespół z Koszalina prowadził 33:32. W grze Asseco Prokomu uwagę zwracała zwłaszcza gorsza dyspozycja Motiejunasa i Fiodora Dmitriewa (7 punktów), przez co na pozycję silnego skrzydłowego trener Adamek musiał wystawić Piotra Szczotkę. Remis po pierwszej połowie był jak najbardziej zasłużony, ale obaj trenerzy mieli o czym rozmawiać ze swoimi zawodnikami.

- AZS zagrał dobry początek, ale wzięliśmy się w garść w drugiej połowie, przyspieszyliśmy trochę i myślę, że to był klucz do zwycięstwa - mówił po meczu niski skrzydłowy mistrzów Polski, Piotr Szczotka.

Kwadrans przerwy o wiele lepiej wykorzystali gospodarze, świetnie rozpoczynając trzecią kwartę. Celne rzuty trzypunktowe wykorzystali Frasunkiewicz i Seweryn, dwa punkty dołożył Motiejunas i po nieco ponad trzech minutach trener Urlep musiał wezwać swoich zawodników na rozmowę. Asseco Prokom grał jak w transie, zdobywając 12 punktów z rzędu bez odpowiedzi ze strony AZS. Akademicy zdawali się być zaskoczeni nagłą odmianą gospodarzy, lecz nie potrafili nic na nią poradzić. Jedynie Pamuła wciąż prezentował się świetnie, ale nie miał on wsparcia kolegów. Gdynianie trzecią kwartę wygrali 26:12 i byli coraz bliżej pierwszego ćwierćfinałowego zwycięstwa.

- To stałe u nas, że po przerwie wyszliśmy po prostu nieskoncentrowani. Byłem na boisku i biorę 20 procent winy na siebie. Brak koncentracji, wydaje mi się. Gramy 40 minut, a nie 35-36, jak to dzisiaj się wydarzyło - mówił po mecz obrońca AZS, Piotr Pamuła.

Mimo sporej straty AZS nie składał broni i po serii punktów, po niecałych trzech minutach, zmniejszył stratę do dziewięciu punktów. Mistrz Polski stopniowo tracił impet, z którym tak dobrze rozpoczął drugą połowę, ale wciąż grał nieźle. Akademicy pokazali jednak charakter powoli zbliżając się do gospodarzy. Na trzy minuty przed końcem spotkania zespół z Koszalina przegrywał już tylko różnicą ośmiu punktów, w półtorej minuty później zaledwie pięcioma. Asseco Prokom nie pozwolił przeciwnikom na dalsze odrabianie start i spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 84:73.