Zastal - PGE Turów: Pierwsza wygrana gospodarzy
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

Zastal - PGE Turów: Pierwsza wygrana gospodarzy

Po niezwykle emocjonującej końcówce Zastal Zielona Góra po raz pierwszy w historii wygrał u siebie z PGE Turowem Zgorzelec. Podopiecznych Mihailo Uvalina do zwycięstwa poprowadził niezawodny Walter Hodge, który rzucił 33 punkty.

,

Zastal rozpoczął od mocnego uderzenia. Na dzień dobry celnym rzutem za trzy punkty popisał się Uros Mirković. Goście szybko odpowiedzieli jednak tym samym. Najpierw zza linii 6,75 m trafił David Jackson, chwilę później jego wyczyn skopiował Artur Mielczarek i PGE Turów wyszedł na siedmiopunktowe prowadzenie. Pod koniec kwarty na boisku pojawił się Piotr Stelmach. Skrzydłowy Zastalu wrócił na parkiet po kontuzji kolana i już po kilku chwilach miał na swoim koncie trzy punkty. Pierwsze dziesięć minut zakończyło się remisem 19:19.

Początek drugiej części meczu należał do zgorzelczan. Trener Jacek Winnicki posadził na ławce nowego rozgrywającego Arthura Lee i w jego miejsce wprowadził Ronalda Moore`a. Goście byli w tym fragmencie meczu bardzo niebezpieczni z dystansu. Najpierw za trzy punkty trafił Michał Chyliński, a później podobna sztuka udała się jeszcze Konradowi Wysockiemu i Danielowi Kickertowi i goście odskoczyli na osiem punktów. Zastal ma jednak w swoich szeregach Waltera Hodge`a. Portorykańczyk gorzej trafiał dziś z dystansu, ale za to kapitalnie wjeżdżał pod kosz. Wiele z tych akcji ekipa ze Zgorzelca przerywała faulami. Zielonogórski rozgrywający z zimną krwią wykorzystywał rzuty wolne. W całym meczu wykonywał ich aż 20, z czego 19 wpadło do kosza. Na 15-minutową przerwę PGE Turów schodził prowadząc 43:42.

Trzecia kwarta miała dwóch bohaterów. W drużynie ze Zgorzelca błyszczał Arthur Lee. Amerykanin po słabym początku meczu wyraźnie się wstrzelił. Trafiał z dystansu i nie bał się wchodzić pod kosz. W ekipie Zastalu na wyróżnienie zasłużył z kolei Uros Mirković, który popisał się między innymi efektowną „pompką” na Danielu Kickercie. Wynik utrzymywał się wokół remisu. Po trójce Giedriusa Gustasa PGE Turów prowadził 65:64. Wtedy sprawy w swoje ręce po raz kolejny wziął Hodge. Rozgrywający Zastalu został sfaulowany przy próbie rzutu za trzy punkty. Ronald Moore długo nie mógł zgodzić się z tą decyzją sędziów i został ukarany przewinieniem technicznym. Hodge trafił cztery z pięciu rzutów wolnych i zielonogórzanie wyszli na pięciopunktowe prowadzenie.

Najwięcej emocji mieliśmy pod koniec meczu. Przy stanie 85:83 dla Zastalu piłka była w rękach graczy ze Zgorzelca. Gustas biegnąc do ataku potknął się jednak i piłka trafiła do Zastalowców. Trener PGE Turowa długo nie mógł się pogodzić z takim obrotem spraw i został ukarany przewinieniem technicznym. Wymienił w międzyczasie kilka groźnych spojrzeń z Mihailo Uvalinem, ale niczego to już nie zmieniło. Na jednym z ostatnich przerw na żądanie Walter Hodge odtańczył taniec zwycięstwa, a później pewnie wykonał rzuty wolne. Ostatecznie Zastal wygrał to spotkanie 87:83.

- W dzisiejszym meczu moja drużyna straciła mnóstwo sił. Na pewno zasłużyliśmy jednak na to zwycięstwo. W końcówce trenera Winnickiego poniosły trochę nerwy. Już z nim na ten temat rozmawiałem i nic do siebie nie mamy - mówił na pomeczowej konferencji Mihailo Uvalin, trener Zastalu Zielona Góra

- Gratuluję zespołowi z Zielonej Góry. To jest mój cały komentarz do tego meczu – zakończył zdenerwowany Jacek Winnicki, szkoleniowiec PGE Turowa.