Trefl - Energa Czarni: Emocje do ostatniej sekundy

,

Lista aktualności

Trefl - Energa Czarni: Emocje do ostatniej sekundy

Trefl Sopot kolejny raz wygrał we własnej hali z Energą Czarnymi Słupsk. Dzięki zwycięstwu 79:76 w derbach Pomorza sopocianie powrócili na pierwsze miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi.

,

Każda kolejna kwarta derbów Pomorza miała podobny przebieg do poprzedniej. Rozgrywała się według scenariusza, w którym sopocianie najpierw uzyskiwali przewagę około 10 punktów, którą w samej końcówce Energa Czarni częściowo niwelowali. W decydującej części gry goście byli najbliżej sukcesu i mieli nawet szansę na doprowadzenie do remisu, jednak Stanley Burrell nie trafił z półdystansu po zbiórce w ataku po swoich dwóch niecelnych rzutach wolnych. Najlepszymi strzelcami spotkania byli ci, którzy zawiedli w spotkaniu w Gdyni - Filip Dylewicz oraz Łukasz Koszarek zdobyli odpowiednio 25 i 22 punkty.

- Podobał mi się ten mecz ponieważ walczyliśmy po obu stronach parkietu, aż do końca meczu i jest to bardzo ważne, by pokazać w tym momencie sezonu taką walkę - powiedział trener Karlis Muiznieks. - Kontrolowaliśmy mecz przez większość czasu prowadząc 5-10 punktami, ale Słupsk jest dobrym zespołem i w ostatnich minutach pokazał swój charakter i to, że walczą do końca. Dlatego do ostatniej sekundy walczyliśmy o zwycięstwo - dodał szkoleniowiec gospodarzy.

Trener Dainius Adomaitis mówił przed meczem, analizując poprzednie spotkania z Treflem, o potrzebie powstrzymania szybkiego ataku przeciwników. Jednak już na samym początku spotkania gospodarze zdołali w taki sposób zdobyć kilka punktów, które pozwoliły uzyskać przewagę (22:12). Po zmianach w składzie zespołu z Sopotu, kiedy na boisku pojawili się Vonteego Cummings, Marcin Stefański i Saulius Kuzminskas, zabrakło jednak strzelców w ekipie z Sopotu i straty Energi Czarnych zmalały do zaledwie trzech punktów, a ostatecznie kwarta zakończyła się wynikiem 24:19.

Mający problemy w ataku w pierwszej kwarcie Cummings okazał się bohaterem Trefla na początku kolejnej części gry, kiedy zdobył pięć punktów. Sopocianie jednak nie zdołali zwiększyć swojej przewagi, głównie z powodu fauli środkowych. Konsekwetnie grający pod kosz słupszczanie już w połowie drugiej kwarty wymusili po trzy przewinienia Turka i Kuzminskasa. Osłabienia rywali nie udało się jednak w pełni wykorzystać, z powodu udanej gry pary Dylewicz - Stefański (z tym drugim na pozycji środkowego) i ostatecznie Energa Czarni odrobili tylko jeden punkt straty schodząc na 15-minutową przerwę przegrywając 42:26.

- Nie można grając z Treflem popełnić tylu małych błędów, bo oni to wykorzystują i zdobywają łatwe punkty. Myślę, że gdybyśmy popełni kilka mniej takich małych błędów, możliwe że udałoby nam się wygrać to spotkanie - stwierdził Paweł Kikowski.

Tak samo jak w poprzednich kwartach i początek trzeciej należał do sopocian, którzy powiększyli swoją przewagę. Problemu nie sprawił nawet czwarte przewinienie Turka. - Cieszy fakt, że mimo iż Turek i Kuzminskas byli bardzo dużo poza grą wygraliśmy zbiórki - ocenił Łukasz Koszarek. Mimo, aż trzech trójek Energi Czarnych (Roszyk, Kikowski, Cesnauskis) w tej części gry, goście nie zdołali odrobić strat. Grający przez większość kwarty całą polską piątką gospodarze wygrali ją, a wynik równo z końcową syreną ustalił Dylewicz (65:57).

Energa Czarni nie zdołałali na początku ostatniej części gry zaskoczyć gospodarzy ostrą obroną. Sopocianie wykorzystywali rzuty wolne po faulach rywali, z kolei Energa Czarni nie potrafili wykorzystać swoich pozycji w ataku. Kiedy wydawało się, że prowadzący 10 punktami zawodnicy Trefla spokojnie dowiozą prowadzenie do końca, zespołowi ze Słupska, podobnie jak w grudniowym meczu w Ergo Arenie, udało się doprowadzić do emocjonującej końcówki. Sygnał do ataku dał David Weaver, efektownie dobijając niecelny rzut kolegi z zespołu.

- To było ciężko zapracowane zwycięstwo przez nas, trochę niepotrzebnych start w końcówce, przez to Czarni zbliżyli się na niebezpieczną odległość, ale udało się do końca dociągnąć to zwycięstwo - stwierdził Łukasz Koszarek.

30 sekund przed końcem meczu po rzucie wolnym Darnella Hinsona goście po raz pierwszy od pierwszej kwarty zbliżyli się na różnicę jednego rzutu do Trefla. W serii rzutów wolnych gospodarze obronili jednak swoją przewagę. Mimo pudła Adama Waczyńskiego, które dało szansę na doprowadzenie do remisu, goście nie zdołali dogonić rywali. Dwa rzuty wolne Stanley'a Burrella okazały się niecelne, amerykański rozgrywający nie wykorzystał także rzutu z półdystansu po swojej zbiórce w ataku. Ostatecznie po celnym trafieniu Koszarka derby Pomorza zakończyły się wynikiem 79:76.

- Ostatnie trzy minuty były bardzo dobre w naszym wykonaniu. Życie czasami daje szanse i musisz je wykorzystać, dziś znów tego nie wykorzystaliśmy przez straty i niecelne wolne. Zabrakło nam w końcówce zimnej krwi - powiedział Dainius Adomaitis

- Nie przegraliśmy meczu w końcówce, przegraliśmy go w pierwszej kwarcie i na początku trzeciej kwarty. W pierwszej części meczu Trefl zabił nas znowu swoją najmocniejszą bronią, zdobywając 10 punktów z szybkiego ataku - zakończył trener gości.